Reklama
ReklamaBanner

Bar w żoliborskim urzędzie oblegany przez fanów youtubera. „Książulo narobił nam sporo kłopotów”

Dwa tygodnie temu Książulo, znany z kulinarnych recenzji youtuber, odwiedził lokalny bar w Urzędzie Dzielnicy Żoliborz. Dotychczas miejsce było znane głównie okolicznym mieszkańcom, jednak po publikacji materiału, o jadłodajni zrobiło się głośno. "Książulo narobił nam sporo kłopotów. Odkąd tyle osób usłyszało o naszej jadłodajni, to codziennie mamy ręce pełne pracy" - przyznaje właścicielka.
Lokalny bar w Urzędzie Dzielnicy Żoliborz.
Lokalny bar w Urzędzie Dzielnicy Żoliborz.

Autor: Fot. Maciej Gillert / Raport Warszawski

Nagły skok popularności lokalnego baru na Żoliborzu

O nagłym rozgłosie lokalnego baru pisaliśmy niecałe dwa tygodnie temu. Wtedy porozmawialiśmy z żoliborskim radnym, którym jest stałym bywalcem jadłodajni. Konrad Smoczny z ,,Miasto jest Nasze” wyraził obawę, że taki skok popularności niekoniecznie będzie dobry dla lokalu i pracowniczek:

- Czy to dobrze? Pytanie, czy nagły skok popularności tego miejsca, nie przyczyni się do zwiększenia cen posiłków i tym samym nie sprawi, że ten bar nie będzie trudniej dostępny dla seniorów - powiedział Konrad Smoczny, radny Żoliborza z ,,Miasto jest Nasze”.

Jak się okazało, przewidywania radnego były słuszne. Od momentu wpuszczenia materiału przez Książula w żoliborskim barze nieustająco jest duży ruch. 

,,Jestem już zmęczona tym rozgłosem”

Zazwyczaj nagłośnienie ukrytych perełek kulinarnych jest pozytywnie odbierane przez fanów twórcy internetowego. Youtuber niejednokrotnie pomógł właścicielom lokali w kryzysowych sytuacjach, jednak czy jadłodajnia w Urzędzie Żoliborza była miejscem, które potrzebowało takiego wsparcia?

Po tygodniu od publikacji materiału youtubera postanowiłam pojechać do żoliborskiego urzędu, aby przekonać się na własne oczy, jakie są skutki wizyty Książula. Bardzo zależało mi na tym, aby chociaż chwilę porozmawiać właścicielką oraz wszystkimi pracownikami tego miejsca. Niestety nie było to wcale takie proste. Będąc na miejscu, nie dało się nie zauważyć kolejki, która ciągnęła się za drzwiami do lokalu. Tego dnia klienci, którzy czekali na swoją kolej, w większości przyszli z polecenia Książula. 

- Jesteśmy tutaj pierwszy raz i chcieliśmy zjeść domowy obiad, który tak zachwalał Książulo - powiedziała grupka mężczyzn, stojących przed drzwiami jadłodajni.

Wśród oczekujących byli też seniorzy, którzy nie byli zadowoleni z konieczności stania w kolejce. Postanowiłam postać z innymi klientami, aby poprosić pracowniczki baru o komentarz, dotyczący skoku popularności tego miejsca. Jak się okazało, za ladą stała właścicielka jadłodajni. Kiedy nadeszła moja kolej, z uśmiechem zapytałam się, czy miałaby Pani chwilę, aby podzielić się swoimi odczuciami na temat obecnej sytuacji na łamach naszego portalu. Wystarczyło słowo media, aby na twarzy pracowniczki zarysowało się zmęczenie i niezadowolenie.

- Żadnych mediów, proszę nie nagrywać, nie mam czasu na żadną rozmowę. Jestem już zmęczona tym rozgłosem - podkreśliła właścicielka.

W tym momencie mogłam uznać, że szkoda czasu, skoro nie uda mi się poznać perspektywy pracowników tego miejsca. Jednak postanowiłam, że poczekam, aż przejdzie fala klientów i spróbuję jeszcze raz podejść do lady, aby zaproponować rozmowę. Obserwując to, ile osób przyszło do tego baru, mogłam zrozumieć, dlaczego właścicielka lokalu nie chciała udzielić wywiadu. Przede wszystkim miała duży ruch, z którym musiała się uporać. Kto pracował w gastronomii, ten wie, co się dzieje, kiedy trzeba ,,opanować młyn (poradzić sobie z wyjątkowo dużym ruchem przyp. red.). Ponadto sama reakcja pracowniczek na słowo ,,media była bardzo wymowna. 

Ostatecznie wizyta w żoliborskiej jadłodajni zakończyła się sukcesem. Za drugim podejściem do rozmowy z właścicielką, otrzymałam do niej kontakt, aby umówić się na rozmowę w godzinach przed otwarciem baru. 

,,Codziennie mamy ręce pełne pracy

Do baru dotarłam koło godziny 11.00, czyli dwie godziny przed otwarciem. Miałam okazję przyjrzeć się lokalowi. Jadłodajnia jest klimatyczna i bardzo przytulna. Środek ozdabiają kwiaty i liczne bibeloty, które kojarzą się z zawartością babcinej meblościanki. Pierwotnie lokal działał od 12.00, ale obecnie bar można odwiedzić w godzinach 13.00 - 16:00. 

Jadłodajnia jest przede wszystkim dla pracowników urzędu, petentów oraz okolicznych mieszkańców, w szczególności seniorów. Z powodu zbyt długiego czasu oczekiwania na zamówienie i konieczność stania w kolejce, starsze osoby przestały przychodzić na obiady. Z obserwacji właścicielki wynika, że seniorzy i rodziny z dziećmi nie są przepuszczani przez innych klientów na początek kolejki. 

- W ciągu dnia nie znajdujemy czas nawet na krótką przerwę. Do pracy przychodzę na 08.00, a często wychodzę z niej dopiero koło 18.00. - opowiada właścicielka.

Właścicielka podkreśla, że brakuje jej pracowników, czasami do baru przyjeżdża jej mąż, aby pomóc w przygotowaniu posiłków. 

- Zaczęłam mieć myśli, czy nie zamknąć tego lokalu. Wcześniej stołowali się tutaj głównie mieszkańcy, a teraz przychodzi do nas mnóstwo osób, a nasi stali klienci nie mają siły, aby tyle czasu spędzać w kolejkach - wyjaśnia właścielka.

Pracowniczki lokalu zgodnie uważają, że nie są zadowolone z szumu, jaki powstał wokół żoliborskiego baru. Wolałyby, aby youtuber promował lokale, które rzeczywiście mają trudną sytuację finansową. Kobiety mają nadzieję, że po Wszystkich Świętych wszystko wróci do normy i nie będą musiały pracować ponad swoje siły.

- Przed przyjazdem Książula nie wiedziałyśmy, że youtuber odwiedzi nasz bar i nakręci o nim film. Gdybyśmy wiedziały, że skutkiem tego nagrania będzie taki ruch, to nie zgodziłybyśmy się na przyjazd Książula do naszej jadłodajni - przyznały pracowniczki.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Dawid. 05.11.2024 02:01
Rorumiem właścicielkę lokalu, miała swoją rutynę, dobry mały biznes skrojony pod konkretnych klientów, wystarczający na jej potrzeby i rozmiary lokalu oraz godziny w których był czynny. Teraz ma słuszne pretensje, że ktoś to zaburzył. Z drugiej strony brakuje mi większego podkreślenia z jej strony tego w tym artykule, bo PRowo wychodzi to bardzo źle, opinia publiczna jak widać jest przeciwko niej, powinna lepiej jednak artykułować swoje biznesowe potrzeby w mediach obecnie, bo Książulo nie zrobił nic złego. Ogólnie przyjęte oczekiwania wobec przedsiębiorców są takie, że im większy ruch tym lepiej. Prośba do tej pani, niech nam wytłumaczy dlaczego to nie jest dla niej komfortowe na biznesowym gruncie. Przecież nikt jej nie ukrzyżuje jeśli powie, że biznes jest mały, skrojony pod określone godziny, oraz robi to głównie w takim miejscu, żeby sama wyżyć i obsłużyć seniorów. I to jej wystarczy.

Ambro 04.11.2024 16:57
Ależ wam się w d* poprzewracało :D gość zrobił reklamę, zwiększył obroty a tu beton w postaci radnego i patologicznej właścicielki... Z drugiej strony więcej pracy za ten sam ochłap. Może zamiast robić z siebie ofiary, a przede wszystkim debili, to zwiększyć pensje pracownicom, hm?

Filolof 04.11.2024 09:29
pracowniczek? chyba pracownic...

Lolo76 04.11.2024 07:14
Żenujący artykuł dla podniesienia czytelności, bo nic więcej treścią on nie wnosi, no chyba że daje do myślenia, że księżulo robi dobrą robotę. Wypowiedź burmistrza - poniżej krytyki, rzeczywiście powinien zamknąć bar i udostępnić tylko dla urzędników.

Hmm 04.11.2024 00:39
Dlaczego właścicielka nie zatrudni większej liczby pracowników? Przecież narzekać, że się ma za dużo klientów w dzisiejszych czasach, kiedy gastronomia płacze, że jest źle to aż wstyd.

Beka 03.11.2024 23:22
XD hit. Tego jeszcze nie grali xD

Zażenowany 03.11.2024 22:58
Jak macie dobre jedzenie i nie chcecie na tym zarabiać to po co działacie? Za dużo pracy, to się zatrudnia pomoc (chyba jest z czego opłacić?) Jak się nie podoba to na bezrobocie", za brak szacunku do gości, którym smakowało i głupi chcieli do was wracac lub polecać miejsce

Xyz 03.11.2024 22:20
Pierwasza jadłodajnia, która skarży się, że ma więcej klientów. Nie chce, nie trzeba jej, to niech się zamknie. Życzę bankructwa. Inna przejmie rynek, oby bardziej serdeczna wobec gości.

Mateusz 03.11.2024 20:04
Autorowi to powinno być wstyd za publikowanie takiego chłamu...

Jagoda 03.11.2024 18:22
Tak szczerze to powinno być wstyd właścicielce, że nie zatrudniła pomocy dla swoich pracowników. Skoro obroty są takie duże to wystarczy nagrodzić pracownika premią. Wtedy dziewczyny byłoby bardzo zadowolone ze zwiększonego ruchu.

dsdfsdf 03.11.2024 17:59
oczywiscie - rozumiem spojrzenie pracownikow i wlascicielki, jednak czy mimo wszystko ta praca nie okaze sie oplacalna??

asweeqwe 03.11.2024 17:48
Bardzo dobra mentalność, jak przychodzi więcej klientów to myśleć nad zamknięciem lokalu, zamiast się cieszyć z większych obrotów i np podnieść ceny dla osób spoza urzędu o te kilka złotych jak jest taki popyt, a pracowników wynagrodzić odpowiednio premią za więcej pracy. Chyba w urzędach ta mentalność roznosi się też poza gabinety urzędników.

Dorota 29.10.2024 01:45
Momencik... właścicielka jest obrażona że więcej zarabia? buhahahahahaha... to niech zamknie ten biznes w cholerę, będzie miała więcej wolnego czasu. Jakiś gościu za darmo zrobił jej mega reklamę a podstarzała księżniczka strzela focha? XD

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.