Kilka dni temu opublikowany został najnowszy raport organizacji Clean Cities Campaign, dot. polityki transportowej Warszawy. Na ponad 30 stronach dokumentacji, analizowane są m. in. czynniki wpływające na decyzje transportowe mieszkańców - czyli jaki środek transportu wybierają i dlaczego.
W ramach raportu przedstawiana jest konkretna wizja transformacji warszawskiego transportu. Wszystko w imię „zdrowia i bezpieczeństwa Warszawiaków”. Przedstawiono także aż 17 propozycji działań w obszarze mobilności, które mają poprawić jakoś podróży po mieście - wraz z ich kosztami, czasem wdrożenia i „ryzykiem politycznym”.
Ponadto już na samym początku autor raportu Jerzy Gozdek, wylicza kilka ciekawych spostrzeżeń dot. miejskiego transportu:
szybkość podróży wpływa na zmianę środka transportu 3 x więcej, niż cena;
im więcej miejsc parkingowych, tym warszawiacy chętniej jeżdżą autem;
pasażerowie komunikacji miejskiej 2 x bardziej wolą siedzieć w pojeździe, nawet w korku, niż czekać na przyjazd autobusu lub tramwaju bez utrudnień;
zmniejszenie przepustowości drogi nie wpływa na zwiększoną ilość korków, ponieważ kierowcy wybierają albo objazdy, albo inne środki transportu;
im ludzie częściej podróżują po mieście pieszo, tym większe zyski generuje branża gastronomiczna i handlowa.
Problem ma być realny, ponieważ codziennie po mieście ma jeździć ponad 700 tys. aut. Tak szacuje Bartosz Piłat z Ośrodka Badań Transportu i Planowania Przestrzennego PLANKOM. To oznacza, że średnio na tysiąc mieszkańców stolicy przypada ok. 773 samochody. Średnia Unii Europejskiej dla przykładu to 576 aut. Ruch samochodowy zdaniem autorów raportu ma być ogromny.
W Warszawie jest za dużo samochodów?
Kierowcy są wskazywani w raporcie jako ta grupa społeczna, wobec której należy podjąć najwięcej działań. Chodzi w skrócie o promowanie innych środków transportu zamiast auta - pieszo, rower, komunikacja miejska.
„Osoby poruszające się głównie samochodem mają często mylną opinię na temat czasu podróży transportem publicznym. Wydaje im się, że samochód pozwala zaoszczędzić wiele czasu, co nie zawsze pokrywa się z rzeczywistością” - czytamy na stronach dokumentu.
W raporcie wskazywane są nie tylko propozycje kampanii mających na celu „wywołać modę” na rower czy autobus, ale także momenty, kiedy takie działanie podjąć. Tak więc najlepiej promować alternatywy... w trakcie remontów dróg.
„[...] każdą zmianę w warunkach ruchu – choćby zamknięcie czy zwężenie drogi na czas remontu – trzeba traktować jako okazję do wyrwania mieszkańców z transportowej rutyny i skłonienie ich do trwałej zmiany przyzwyczajeń” - pisze Jerzy Gozdek, autor raportu. Im więcej utrudnień i problemów dla ruchu samochodowego, tym więcej okazji do wypromowania alternatyw.
Inną kwestią jest liczba miejsc parkingowych, która ma promować używanie auta, „przeciętny samochód pozostaje zaparkowany przez 95 proc. czasu”. Im więcej potencjalnych miejsc parkingowych, tym chętniej Warszawiak sięgnie po kluczyki do swojego samochodu. Rozwiązanie ma być proste - zwiększyć strefy ograniczonego oraz przede wszystkim płatnego parkowania, włącznie z kosztami opłat. Dzięki temu zdaniem autorów raportu „udział podróży autem w mieście spadnie nawet o 50 proc”.
Proponowane jest wprowadzenie także możliwie najwyższych opłat za postój i parkowanie.
17 pomysłów by odkorkować Warszawę
Bez wątpienia wyraźny fragment raportu dot. kierowców. Głównie sposobów jak przekonać ich do zmiany środka transportu - w myśl zasady „kija i marchewki”. Niemniej głównym elementem dokumentu autorstwa Clean Cities, jest aż 17 konkretnych pomysłów, których wdrożenie ma poprawić jakość transportu w Warszawie.
Propozycje rozbito na kilka grup tematycznych, wraz z opisem w jaki sposób wprowadzić dane rozwiązanie czy jego kosztami. I tak na początku opisana została potencjalna polityka parkingowa:
wprowadzenie śródmiejskiej Strefy Płatnego Parkowania Niestrzeżonego;
wprowadzenie taryfy progresywnej za postój;
analiza ograniczenia dozwolonego czasu postoju
zmiana funkcji parkingów P+R w dzielnicach mieszkalnych.
Następnie przedstawiono rozwiązania z zagadnienia „zarządzanie przestrzenią”. W skrócie chodzi o znaczące ograniczenie ruchu samochodowego na rzecz ścieżek rowerowych, chodników i oczywiście transportu miejskiego:
więcej przestrzeni dla lokalnych przedsiębiorstw;
lepsze wykorzystanie zewnętrznych pasów ruchu;
kompaktowe skrzyżowania;
ograniczenie tranzytu w Śródmieściu.
Następnie raport prowadzi nas w stronę tzw. „mobilności aktywnej”, co de facto oznacza podróżowanie po mieście rowerem, hulajnogą lub pieszo. Co więcej w tym fragmencie przedstawiane są również ekonomiczne przewagi podróżowania chociażby rowerem, nad jazdą samochodem. Jak czytamy w raporcie „w Unii Europejskiej każdy kilometr przejechany rowerem przynosi gospodarce korzyści netto w wysokości €0,18, podczas gdy kilometr jazdy samochodem kosztuje społeczeństwo €0,11”. Stąd autorzy proponują pięć działań:
priorytet dla rowerów w organizacji ruchu;
garaże rowerowe;
zamykanie teleportów rowerowych, czyli wypełnienie luk sieci dróg rowerowych;
velostrady – główne ciągi rowerowe o podwyższonej jakości;
poprawa dostępności w górę Skarpy Wiślanej.
Ostatnim elementem był transport publiczny, poprzez który rozumie się m. in. autobusy, tramwaje i metro. Łącznie aż 51 proc. Warszawiaków ma korzystać z tej formy transportu w życiu codziennym. Co ciekawe w raporcie przedstawiane są konkretne dane dot. popularności danego środka transportu. I tak najpopularniejszym są nadal... autobusy, następnie tramwaje, metro, KM, SKM i WKD.
Stąd głównym tematem tego podrozdziału jest rozwój buspasów. Ich rozległa sieć ma zwiększyć efektywność całego systemu transportu miejskiego. To z kolei ponownie ma wesprzeć zmniejszanie liczby samochodów na warszawskich drogach. „Biorąc pod uwagę, że autobusy przewożą zdecydowanie najwięcej pasażerów spośród środków transportu zbiorowego w Warszawie, uwolnienie ich z korków powinno być priorytetem” - argumentują autorzy raportu. Ponadto Clean Cities proponuje:
audyt węzłów przesiadkowych;
przyspieszenie autobusów - w tym wprowadzenie metrobusów;
tramwaj priorytetem inwestycyjnym;
nadziemny transport publiczny.
Na osoby akapit zasługuje ostatnia propozycja. Kolei linia obecnie funkcjonuje w Polsce głównie jako atrakcja turystyczna - nie jako pełnoprawny środek transportu. Zdaniem autorów raportu Warszawa może zostać pionierem tranzytowego wykorzystania kolejki liniowej, łącząc np. Żoliborz i Bródno.
„W Warszawie kolej linowa mogłaby zamknąć ważne luki w systemie transportu publicznego. Warto rozważyć taką alternatywę dla trasy tramwajowej z Bródna na Żoliborz – przemawiają za tym znacznie niższy koszt budowy (rzędu ok. 50-80 mln zł za kilometr), mniejsze oddziaływanie środowiskowe i szybka realizacja. Gondole mogłyby też łączyć z metrem lub tramwajem obszary chaotycznej zabudowy, jak Białołęka czy Zawady, gdzie układ ulic uniemożliwia tworzenie prostych korytarzy autobusowych” - dodają autorzy.
Raport stanowić ma swoistą bazę informacyjną dla osób zainteresowanych transportem publicznym. Zdaniem autorów budowa infrastruktury drogowej, tramwajowej etc. ma nie tylko odpowiadać dzisiejszym potrzebom, ale wykraczać na lata do przodu. Niejako przewidywać przyszłe społeczne przyzwyczajenia i preferencje - lub je wytworzyć.
Całość raportu jest dostępna pod tym linkiem.
Ponadto autorzy zachęcają do podpisania listu poparcia, który ma zostać przedstawiony radnym oraz prezydentowi Warszawy, „by pokazać im, że mają zielone światło na odważne zmiany w organizacji warszawskiego transport”. List można podpisać na stronie internetowej polskiego oddziału Clean Cities Campaign.
Napisz komentarz
Komentarze