Przy skrzyżowaniu ul. Zabranieckiej i ul. Gwarków od kilku lat trwa rozbudowa i modernizacja miejskiego zakładu spalania odpadów. Na pograniczu dzielnic Targówek i Rembertów dumnie wznosi się potężny kompleks, swoim futurystycznym designem przypominającym bardziej lotnisko czy biurowiec, niż spalarnię.
Z bryły wyłania się m. in. 72-metrowy komin, który domyślnie ma stać się punktem widokowym, skąd mieszkańcy i turyści będą mogli podziwiać panoramę Warszawy. Jednak dopiero po oddaniu inwestycji, która od lat mierzy się z problemami i opóźnieniami.
Opóźnienia drugą naturą inwestycji
Pierwsze informacje o opóźnieniu budowy, przy której pracuje koreański wykonawca, firma Posco, pojawiły się w jeszcze w 2022 roku. Wtedy to dziennikarze opisywali m. in. ambitne plany projektantów, takie jak wspomniany punkt widokowy na szczycie komina. Jak podaje stołeczna "GW", pierwotnie mówiono o listopadzie 2023 roku. Termin jednak minął bezpowrotnie. Warszawskie MPO - inwestor projektu - podpisało specjalny aneks, dający firmie Posco czas do 10 lipca 2024 roku.

Urzędnicy byli optymistycznie nastawieni do nowej daty. „Według raportów wykonawcy - stan na 17 czerwca 2024 roku - rozbudowa i modernizacja zakładu przy ul. Zabranieckiej osiągnęła ponad 96 proc. zaawansowania” - czytamy na łamach stołecznej "GW".
Ponadto urzędnicy wspominali o trwających wtedy rozruchach na zimno, które miały przetestować układ technologiczny poszczególnych instalacji czy systemów. Niestety i ten termin niedługo zostanie przekroczony. MPO po raz kolejny wydłużyło czas oddania inwestycji do końcówki br.
Problemy mają być rozwiązane do grudnia
Inwestor podkreśla, że nie była to budowa zupełnie nowej spalarni w szczerym polu, a rozbudowa istniejącego i cały czas działającego zakładu. „To działanie na żywym organizmie, które wymuszało adaptację oraz uruchomienie tymczasowego magazynu i infrastruktury podawania odpadów do leja pieca. To jedyna taka instalacja w Polsce” - zwracają uwagę przedstawiciele MPO.
.png)
Wykonawca musiał także poradzić sobie z licznymi przerwami w dostawach potrzebnych surowców. Zerwane w czasie pandemii Covid-19 szlaki handlowe nie zdążyły się w pełni odbudować, nim wybuchła pełnoskalowa wojna w Ukrainie. Problemem była chociażby dostawa stali. Pogoda także miała wpływ na termin oddania inwestycji. Obecnie urzędnicy mają nadzieję, że nowa data - drugie półrocze 2024 roku - będzie tą ostatnią.
- Obecnie trwa proces pozyskiwania niezbędnych zezwoleń i uzgodnień administracyjnych. Są one konieczne do oddania zakładu do użytku. Termin ich wydania jest niezależny od nas czy od wykonawcy. Planujemy uruchomić spalarnię w drugim półroczu tego roku - mówi nam Joanna Grudek, dyrektor Działu Inwestycji i Rozwoju MPO w Warszawie, odpowiedzialna za realizację projektu.
Co dokładnie ma powstać na Targówku?
Budowa, za którą odpowiada koreańska firma Posco pozwoli na przetworzenie 300 tys. ton śmieci rocznie. To 1/3 „produkcji” mieszkańców Warszawy. Dzięki temu znaczne mniej stołecznych śmieci będzie kursować po Polsce. Co więcej, odpady zostaną spalone (podgrzane do temperatury tysiąca stopni) i zamienione na ciepło oraz prąd, który zasili kilkanaście tysięcy gospodarstw domowych.
Po wjechaniu na teren zakładu najpierw odbywać się będzie ważenie. Potem pojazdy wjadą na estakadę i do hali, na automatycznie wyznaczone miejsce rozładunku. Co ważne cały system będzie zautomatyzowany. Kierowca, po zważeniu samochodu, niczym pasażer na lotnisku zostanie zaprowadzony do odpowiedniej bramki. Tam będzie mógł dokonać zrzutu. Śmieci z czarnego worka (zmieszane) trafią do „bunkra”.

To miejsce, gdzie odpady będą dostarczane i mieszane. Następnie ogromne chwytaki złapią je i przerzucą do lejów zasypowych i dalej kotłów nowej, budowanej właśnie instalacji, lub tej istniejącej w tym miejscu od dwudziestu lat. Takie linie będą w sumie trzy.
Napisz komentarz
Komentarze