Reklama
ReklamaBanner

Radosław Gajda: Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Czy udało się wznieść budynek wybitny? W moim odczuciu – nie

Rzadko który warszawski budynek był tak oczekiwany, powstawał tak długo, był tak horrendalnie drogi i jednocześnie budził tak silne, skrajne emocje jak Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Gmach MSN to efekt osiemnastu lat prac, w tym pięciu lat samej budowy - pisze Radosław Gajda, architekt, w felietonie dla Raportu Warszawskiego.
Jakie emocje wzbudza MSN?

Autor: Maciej Gillert / Raport Warszawski

Międzynarodowy konkurs architektoniczny rozstrzygnięty w 2007 roku wyłonił projekt Szwajcara Christiana Kereza. Jego propozycja w pierwszej chwili stała się obiektem drwin. Mówiono, że przypomina raczej przedmiejski supermarket niż dynamiczne i zachwycające „coś wystrzałowego”, ikonę nowoczesnej architektury, symbol Warszawy przyszłości, których spodziewała się część publiczności. Jednak w dalszym toku prac projekt przerodził się w wizję, która miała wszelkie szanse, by powstał obiekt wybitny, nieoczywisty, zapewniający nie tylko przestrzeń do eksponowania sztuki, ale i wyrazistą formę zewnętrzną i wewnętrzną. 

Jednak w chwili, gdy udało się projekt doprowadzić do takiego obiecującego stanu, Urząd Miasta Stołecznego postanowił zrezygnować z usług Kereza i w dziwnej, przetargowo-negocjacyjnej formule wybrać innego projektanta. Padło na Amerykanina Thomasa Phifera. I to realizacja jego projektu jest właśnie inaugurowana.

Projekt  Christiana Kereza z 2007 roku / mat. pras. 

Obiekt kosztował ponad 640 milionów złotych (nie licząc wydatków na pierwszy, niezrealizowany projekt, wynagrodzeń urzędników, kosztów konkursu itp…). Mnóstwo pieniędzy pochłonęły rzeczy, których nie widać. Na przykład mało osób zdaje sobie sprawę, że nowa warszawska świątynia sztuki wznosi się nad rozwidleniem tuneli metra oraz jego infrastrukturą techniczną. Wymagało to nie tylko zaprojektowania i wykonania bardzo nietypowych fundamentów, ale także na przykład zbudowanie luku transportowego – położonego poza obrysem Muzeum szybu i dodatkowego tunelu na poziomie -2, które pozwalają na wyjęcie spod budynku potężnego transformatora. 

Co dostajemy po tak wielkim wysiłku organizacyjnym, technicznym i finansowym? W Internecie często można spotkać się z dosadnym podsumowaniem w trzech słowach: wielki, biały kloc. Czy taki właśnie jest ten budynek? Przeanalizujmy każde z tych słów.

  1. Wielki – bo budynek jest faktycznie bardzo duży. Ma 104 metry długości, około 40 szerokości i 26 wysokości. W środku mieści prawie 20 000 metrów kwadratowych powierzchni całkowitej, w tym ponad 4500 metrów kwadratowych powierzchni ekspozycyjnych. Jest większy niż boczne „łapy” Pałacu Kultury i Nauki, z którym sąsiaduje. 
  2. Biały – bo jest właściwie achromatyczny, pozbawiony koloru. Jego ściany są wykonane z gładkiego, białego betonu architektonicznego. Został on zaimpregnowany, aby jak najdłużej utrzymał swoją nieskazitelną biel. Cóż, zobaczymy.
  3. Kloc – bo jego bryła jest pudełkowata, czy wręcz właśnie klockowata. Oprócz głównego, leżącego prostopadłościanu mamy jeszcze drugi, znacznie mniejszy, stojący – wieżę kina. Obie bryły zostały właściwie pozbawione małego detalu z wyjątkiem widocznych z bliska śladów szalunku. Nie ma podziałów, rytmów, zmiennych faktur. Jedynym urozmaiceniem klockowatości Muzeum jest niewielkie podcięcie parteru, pryzma okien części biurowej mniej więcej w połowie wysokości oraz kilka „megaokien”, w tym wnękowe wejście od strony placu Centralnego.

I właśnie chyba ta ostatnia cecha, minimalistyczna prostota budynku jest tym, co wywołuje największe kontrowersje. 

Klatka schodowa MSN, fot. Maciej Gillert, Raport Warszawski

Mamy w języku polskim takie powiedzenie: „no jest na czym oko zawiesić”, wyrażające estetyczną aprobatę. Tutaj zrobiono bardzo dużo, aby właśnie nie było na czym. Architekt Thomas Phifer z zespołem bardzo konsekwentnie zaprojektowali budynek minimalistyczny, choć ogromny. 

Szczególnym akcentem tego skrajnego wręcz minimalizmu jest to, że w dużym stopniu także dach gmachu jest gładką, białą powierzchnią. Jest on doskonale widoczny z tarasu widokowego Pałacu Kultury. Ta „piąta elewacja”, która najczęściej jest pokryta plątaniną najróżniejszych urządzeń i instalacji, tutaj została dopracowana z równym pietyzmem, co ściany i wnętrza, doceniam włożony w to wysiłek.

Ale czy dzięki tej żelaznej konsekwencji udało się wznieść budynek wybitny? Albo chociaż bardzo udany?

W moim odczuciu – nie. 

Jest to budynek niezwykle pieczołowicie dopracowany, jednak dużo energii i środków poszło na szlifowanie i dopieszczanie projektu, który od początku był po prostu poprawny i tyle. Spełniał zapisy planu miejscowego i wymagania inwestora, jego autorzy starali się uzyskać ciekawe efekty przestrzenne we wnętrzu (o czym niżej) oraz w pięciometrowej wysokości przestrzeni podcienia, odizolowanej od wnętrza przeszkleniem, a od zewnętrza – zwieszającą się do połowy jej wysokości białą ścianą elewacji. 

„Tak jakby jego skala przerosła architekta”

Tym, co jako pierwsze zwraca uwagę z zewnątrz są ogromne połacie pozbawionej jakiegokolwiek urozmaicenia bieli betonu architektonicznego. Odcinają się mocno od kakofonicznego kontekstu, w którym mamy gargantuiczny a jednocześnie „cukierniczy” Pałac Kultury, rytmikę późnomodernistycznych elewacji Domów Towarowych Centrum i wyskakujących zza nich punktowców Ściany Wschodniej, przysadzisty wieżowiec Central Point, autostradowe proporcje Marszałkowskiej i zieleń parku Świętokrzyskiego. 

Bez wątpienia jest to trudny kontekst, by postawić tak wielki gmach. Z bogactwem form najbliższego sąsiada – Pałacu Kultury – nie da się konkurować, bo byłoby się skazanym na przegraną. Być może dlatego zarówno pierwszy, konkursowy projekt Kereza, jak i obecnie ukończony budynek Phifera postawiły na minimalizm z zewnątrz i jakiś rodzaj przestrzennego gadżetu w środku. Jednak o ile Kerez, rozwijając swój projekt pozwolił sobie na urozmaicenie go, dodanie do niego dodatkowych linii, krzywizn, odsłonięcie skomplikowanej konstrukcji, o tyle Phifer nic takiego nie zrobił. 

Widok z ulicy Marszałkowskiej / fot. Maciej Gillert, Raport Warszawski

Z jednej strony można gratulować konsekwencji, z drugiej – zacząć zastanawiać, czy przypadkiem nie mamy tu do czynienia z obiektem, który z zewnątrz jest przeskalowanym domkiem-kostką, typową dla mazowieckiego krajobrazu. Pudełkowata bryła, płaski dach, gładkie ściany, kilka okien, wnęka i wejście z podcieniem – tak można opisać zarówno domek jednorodzinny z lat siedemdziesiątych-osiemdziesiątych, jak i gmach MSN. 

I może na tym polega problem z odbiorem nowej siedziby MSN – to obiekt o ogromnych wymiarach, ale pozbawiony rzeczy, które pozwoliłyby te wymiary zrozumieć i ogarnąć wyobraźnią. Tak jakby jego skala przerosła projektanta, który nie chciał dodać żadnych dodatkowych linii, podziałów, faktur, rytmów, kolorów – widocznych choćby po przeciwnej stronie Marszałkowskiej, w modernistycznych przecież Domach Towarowych Centrum, przez co trudno osadzić go w okolicy. 

  • Jest dłuższy czy krótszy niż poszczególne człony DTC? 
  • Grubszy czy chudszy? 
  • Ile właściwie ma pięter? 

Chyba właśnie tego dotyczy dysonans, o którym mówi wiele głosów krytycznych względem nowej siedziby MSN. Nie chodzi o to, że nowy budynek „nie pasuje” do otoczenia, bo trudno wskazać, do czego konkretnie miałby „pasować”, ale że nie wchodzi z otoczeniem właściwie w żadną relację. Decyzją architektów jest pozbawiony punktów zaczepienia, właściwie odgrodzony od miejskiego kontekstu masą białego betonu z kilkoma ledwie otworami i cieniutką szparą u dołu. 

Z drugiej strony niektórzy piszą o tym, że skoro w gmachu ma być prezentowana sztuka nowoczesna, to i budynek musi być nowoczesny, a nowoczesność, nowatorstwo, awangarda w architekturze miałyby wyglądać właśnie tak, jak MSN: pudełkowata bryła, prostota formy, białe ściany, brak detalu, mylonego nawet przez niektórych profesorów historii sztuki z ornamentem. Często pojawiającym się hasłem w kontekście MSN jest Bauhaus – niemiecka szkoła projektowania, w której rodziły się zasady współczesnej architektury. Ale przecież to było już ponad sto lat temu! Bauhausowskie Haus am Horn albo Domy Mistrzów w Dessau powstały w latach dwudziestych XX wieku! I co by nie mówić – są od MSN ciekawsze bryłowo. 

Trudno nazwać nowe Muzeum obiektem awangardowym, skoro pierwszym skojarzeniem uzasadniającym jego wygląd mają być obiekty stuletnie. W moim odczuciu gmach MSN udaje awangardę, w istocie będąc jednak architekturą zupełnie zachowawczą. 

A może lepiej jest w środku?

W zestawieniu z surowymi elewacjami, wnętrza zaskakują różnorodnością form. Żebra na stropach nadają im głębię i trójwymiarowość, której tak bardzo brakuje elewacjom. Obstawiam, że kaskady głównych schodów w pustej przestrzeni zwieńczonej świetlikiem będą przez długie lata królować na instagramowych fotkach. Obok, nad audytorium przez całą wysokość budynku ciągnie się druga „studnia świetlna”. 

W morzu bieli ścian i stropów zaskoczeniem mogą być „city rooms” – „pokoje z widokiem”. Są to niewielkie aneksy sal wystawowych, obłożone boazerią, otwarte wielkimi oknami na widok miasta dookoła Muzeum. Mają służyć wyciszeniu się w przytulnej atmosferze drewnianych paneli i ciekawego widoku, dać wytchnienie po doświadczaniu sztuki prezentowanej w przestrzeniach ekspozycyjnych. A może i po oglądaniu MSN z zewnątrz? 

Wnętrza MSN / fot. Maciej Gillert

Trudno zakończyć jednoznacznym wnioskiem. Niewątpliwie budynek zyskuje po bliższym podejściu, kiedy nie widać już jego elewacji, za to można oddać się eksploracji. Na koniec, zamiast wniosków, krótkie podsumowanie (także dla tych, którzy tekst skomentowaliby tl;dr), a do wniosków i podsumowań zachęcam w sekcji komentarzy.

Gmach MSN – plusy:

  • dobrze, że Warszawa ma wreszcie porządny gmach muzeum poświęconego najnowszej sztuce z dużymi salami wystawowymi
  • pierwszy etap wciągania dawnego placu Defilad do miasta
  • przestrzenie edukacyjne, wykładowe, kino
  • odpowiednia wysokość i proporcje
  • ciekawa przestrzeń podcienia „nawy” osłoniętej od przestrzeni zewnętrznej, ale odizolowanej także od wnętrza
  • dopracowanie „piątej elewacji” – dach potraktowany estetycznie a nie tylko instalacyjno-funkcjonalnie
  • widowiskowa, instagramowa klatka schodowa

Gmach MSN – minusy:

  • wielkie uproszczenie architektury, które kosztowało dużo pracy, ale nie dało dużego efektu
  • bryła z zewnątrz wydaje się zamknięta i nieprzyjazna, opuszczenie betonowej ściany na tylko 270 cm nad teren sprawia, że budynek wydaje się mieć walory obronne, a nie być otwartą przestrzenią doświadczania sztuki
  • biała elewacja z betonu architektonicznego może być trudna w utrzymaniu
  • brak przestrzennego i architektonicznego powiązania z resztą miasta.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Maloj 07.11.2024 13:20
Panie Radosławie, pozwolę sobie spojrzeć z innej perspektywy na 3 wymienione przez Pana plusy Gmachu MSN: - "dobrze, że Warszawa ma wreszcie porządny gmach muzeum poświęconego najnowszej sztuce z dużymi salami wystawowymi" - w mojej ocenie takie przestrzenie już były, np. w Galerii Zachęta czy Muzem Narodowym. Może wystarczy lepiej zarządzać wystawami w ramach już istniejących budynków? - "pierwszy etap wciągania dawnego placu Defilad do miasta" - w tej perspektywie uważam MSN za straconą szansę - przestrzeń placu Defilad ma swoje granice, a ten budynek zajął miejsce np. na inny budynek - być może ładniejszy, bardziej funkcjonalny, tańszy w utrzymaniu - "przestrzenie edukacyjne, wykładowe, kino" - kino Atlantic i Kinoteka są w pobliżu, przestrzenie edukacyjne i wykładowe dostępne w PKiN - czyli zamiast wykorzystywać istniejącą infrastrukturę, powielamy ją. Rozrzutne.

Landy 06.11.2024 16:42
nie wchodzi z otoczeniem właściwie w żadną relację... A wspomniane "modernistyczne" DTC wchodzą?. Dodam ze swojego podwórka, mam wrażenie, że najbardziej się natrząsają z MSN słoiki. Niby jak miałby wyglądać? Barok, barak, kościół, zamek? Ja jako warszawiak akceptuję wszystkie nowości w moim mieście bo je lubię. I tyle.

Olek 05.11.2024 23:51
O kurczę, to jest świetny artykuł o tym budynku. MSN raczej mi się podoba, ale dostrzegam minusy (trochę inne niż autor artykułu, ale to nie jest ważne). Natomiast to chyba pierwszy artykuł, który stara się obiektywnie spojrzeć na ten obiekt. Brawo!

Kazimierz Habryło 04.11.2024 08:39
Dla mnie sztuka to taka od której nie można wzroku oderwać a na to nie można patrzeć.

Sas 03.11.2024 12:47
Kolor budynku msn nie pasuje do otoczenia. Przy takiej mieszance stylow wokol kolor moglby wtopic budynek w otoczenie. Ta biel podkresla brzydote bryly i jej niedopasowanie do otoczenia. I wszystko to za miliard zlotych ( budynek+ plac). I to w miescie gdzie psreset metrow dalej funkcjonuje szpital miejski z oddzialami dermatologii i ortopedii ktore sa w fatalnym stanie technicznym. Podobnie jak wiele innych waznych dla mieszkancow miejc. Bo jesli urzad miasta nie potrafi zajac sie potrzebami wyzszymi- sztuka to moze skupi sie na zaspokajaniu tych podstawowych

Daniel Filipowicz 03.11.2024 08:46
Gdy się mury pną go góry I strzelają ponad chmury Trudność bierze jak uwierzyć Że coś w poprzek może leżeć... Więc umysłów cała siła Zżyma się...co to za bryła I dlaczego wzrok uwiera Coś o kształcie...kontenera Afera więc z raz wybucha Każdy krzyczy...to nie sztuka I dyskusję w ludziach rodzi Jednak w sztuce...o to chodzi.

Kasia RP 02.11.2024 09:37
A może to, że budynek jest nieciekawy z zewnątrz, ma zachęcić do wejścia do środka? Żeby nie tracić czasu na podziwianie elewacji, tylko od razu pobiec na spotkanie ze sztuką nowoczesną.

Paweł 03.11.2024 12:53
Nie istnieje coś takiego jak 'sztuka nowoczesna". To oksymoron.

Landy 06.11.2024 16:45
Oksymoron? Sprawdziłeś co to znaczy?

Postawili kloca 01.11.2024 13:00
To jest dno dnów. Spaskudzenie krajobrazu, utrata cennej przestrzeni i ogromnych środków finansowych.

Kiki 31.10.2024 17:41
Ta przestrzeń powinna zostać niezabudowana. A tutaj nie dość że budynek to jeszcze w formie kontenerowca stawianego podczas prac budowlanych. Niestety porażka

Karol 31.10.2024 08:40
Socrealizm wraca do łask?!? Dziękujemy panie Rafalle

Nises 30.10.2024 23:57
Można wykorzystać tę powierzchnię i ogłosić przetarg na zagospodarowanie elewacji MSN. Oszczędzi sobie miasto mycia. Proponuję green wall z roślin. Są piękne przykłady architektoniczne.

Architekt 30.10.2024 14:21
Panie Radosławie, Ddziękuję, że zadbał Pan o takie sformułowania jak "moim zdaniem" " w moim odczuciu". W tej trudnej debacie o MSN zagłębił się Pan w szukaniu argumentów za i przeciw, wyrażając swoje zdanie, ale nie negując potencjalnych zwolenników MSN. Język otwartości i zaproszenia do dyskusji - bardzo brakuje tego w publicznej debacie na ten temat. Dlatego chciałem Panu pogratulować takiego podejścia w wypowiadaniu się na temat architektury.

Stefana Patefan 30.10.2024 13:19
Dla lubiących architekturę to polecam się zaznajomić z muzeum Titanica w Belfaście, ładny nowoczesny obiekt. Jednak w Warszawie by nie pasował. Ciekawym też jest budynek muzeum Bundeswehry w Dreźnie gdzie staremu budynki implementowano nowoczesne elementy, mi się podoba. A co do obiektu w Warszawie, nie podoba mi się.

zxcvb 29.10.2024 21:06
W porównaniu do złomu wojennego do grosze. To fantastyczna i funkcjonalna architektura. Będzie łatwiejsza do zrozumienia, gdy pojawiają się ekspozycje.

Więzień Stanu Wojennego 29.10.2024 14:31
Komentarz zablokowany

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.