Do zdarzenia doszło w pobliżu Wybrzeża Gdańskiego, gdy 29-letnia Katia wracała rowerem z Nieporętu. W rozmowie z "GW" opisała, że na jej drodze stanęły dwie kobiety i mężczyzna. Po prośbie, aby zeszli ze ścieżki, jedna z kobiet zadała jej obraźliwe pytanie na temat wagi. - Zapytała czy jestem „tak gruba” - wspomina Katia. Zaniepokojona, wsiadła z powrotem na rower i, w geście obrony, pokazała im środkowy palec. Wściekłość grupy była natychmiastowa, a mężczyzna zaczął ją gonić.
Katia, wierząc, że może wytłumaczyć swoje zachowanie, zatrzymała się. - Sądziłam, że pozwoli mi wytłumaczyć, co było powodem mojego gestu - powiedziała Katia. Jednak sytuacja szybko eskalowała — mężczyzna zaczął na nią krzyczeć, a ona, czując się zagrożona, wyciągnęła telefon i zaczęła nagrywać. Jedna z kobiet wyrwała jej urządzenie i zaczęła wykręcać ręce.
- W tym czasie mężczyzna chwycił mnie od tyłu i zaczął dusić. Powalili mnie na ziemię - relacjonuje Katia.
Mimo licznych świadków nikt nie zareagował na atak. - Nikt nie reagował - podkreśla poszkodowana. Dopiero gdy jedno z przejeżdżających aut się zatrzymało, agresorzy uciekli, wyrzucając telefon w krzaki.
Poszkodowana zgłosiła incydent na policji i poddała się obdukcji w szpitalu. Śledztwo prowadzi komenda na Żoliborzu, która zdecyduje, czy sprawa trafi do prokuratury, czy zostanie przekazana funkcjonariuszom do dalszego postępowania.
Napisz komentarz
Komentarze