Drogowcy ustawili kilkadziesiąt znaków - oznaczeń Strefy Czystego Transportu (SCT), która 1 lipca zaczęła działać w Warszawie, na terenie części Śródmieścia, Pragi-Północ, Pragi-Południe oraz Woli. Zajmuje ok. siedem procent powierzchni miasta. Znaki znalazły się na granicach strefy.
- 1 lipca uruchamiamy pierwszą SCT w Polsce, a także w tej części Europy. Nie był to proces łatwy. W zasadzie mówimy o nim od 2018 roku – tłumaczy nam Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich.
Jak słyszymy, to proces pionierski w naszym kraju. ZDM przyznaje, że sprawa budzi emocje, ale dodaje również że faktyczny zakaz wjazdu do Śródmieścia i okolic dotyczy niewielu pojazdów. Chodzi o samochody z silnikiem benzynowym, które mają więcej niż 27 lat, a także diesle starsze niż 19 lat.
Dodatkowo, w niektórych przypadkach (seniorzy, pojazdy specjalistyczne czy osoby z niepełnosprawnościami) można skorzystać z wyłączenia. W tym celu należy złożyć wniosek przez stronę sprawdzsct.zdm.waw.pl/.
Co ważne, po poprawce przegłosowanej przez Radę Warszawy ustalono, że przez pierwsze 3,5 roku z SCT zwolnieni będą wszyscy mieszkańcy stolicy rozliczający podatki w Warszawie. Także autobusy szkolne zwolnione są z wymogów. Wyjątki nie dotyczą jednak autobusów prywatnych przewoźników, które kursują przez centrum miasta.
- Sprawdzałem na portalach internetowych. Samochód, który spełnia wymogi na najbliższe lata, kosztuje około 10 tysięcy sposób. W związku z tym SCT będzie dostępna dla wielu osób – dodaje Puchalski.
Kamery sprawdzą system
Zgodnie z rozporządzeniem, samochody kontrolować może Straż Miejska oraz Policja. Nie ma możliwości, by „karę” za brak uprawnień do wjazdu do strefy – w wysokości 500 zł – wlepiali miejscy urzędnicy. Zarząd Dróg Miejski testuje również system kontroli na bazie kamer.
- Testowaliśmy system kontroli na bazie kamer. On działa na zasadzie preselekcji, czyli wyłapuje pojazd (na podstawie numeru rejestracyjnego – red.), który z dużą dozą pewności można zatrzymać do kontroli. Mamy bogatą wymianę doświadczeń z samorządami z zachodniej Europy – mówi Puchalski.
Nie będzie to system stały. Straż Miejska będzie rozstawiać kamery w wybranych miejscach, by sprawdzać czy po danej drodze jeździ pojazd z uprawnieniami. Na początku strażnicy dostaną do dyspozycji jedną kamerę.
- Straż Miejska może codziennie weryfikować pojazdy w innym miejscu. Kamera sprawdza numery rejestracyjne i zatrzyma pojazdy, który zostanie zweryfikować negatywnie – mówi Jakub Dybalski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.
Jak sprawdzić czy wjedzie się do Strefy Transportu?
Jak podaje ZDM, spośród trzech procent pojazdów, które na co dzień jeżdżą po Warszawie i nie spełniają warunków ustawowych, trzeba „ciachnąć” połowę. Bo tyle samochodów można objąć „taryfą ulgową” – głównie dotyczy to osób płacących podatki w Warszawie. Według ZDM odpowiadają one za znaczny procent zanieczyszczeń transportowych.
- Przez nasz kalkulator umieszczony na stronie w weekend przeszło pięć tysięcy osób. Z tego tylko dwadzieścia skończyło się złożeniem wniosku. Prawdopodobnie kilkanaście z nich zostanie zweryfikowanych pozytywnie (to znaczy, że będą mogły wjechać – red.) – mówi Łukasz Puchalski.
Jak słyszymy, ponad 90 proc. kierowców nie musi w tej chwili nic robić. Większe zmiany czekają mieszkańców w 2028 roku, gdy skończy się „taryfa ulgowa”.
- Strefa dotyczy każdego, bo będziemy oddychać czystszym powietrzem, ale nie każdego samochodu. Jeśli osoba kwalifikuje się do wyłączenia, to może złożyć wniosek przez internet – mówi Łukasz Puchalski.
Mieszkańcy dopytują też czy trzeba „zarejestrować” samochód. Okazuje się, że nie ma takiej potrzeby. Nie trzeba również posiadać specjalnej naklejki, ponieważ pojazdy będą weryfikowane automatycznie.
- Weryfikacja uprawnienia będzie odbywać się przez kontakt z Centralną Bazę Pojazdów i przez bazę, którą sami wygenerujemy. Ustawowo nalepka jest wskazana jako konieczność, ale za jej brak nie będzie mandatu – twierdzi Puchalski.
Miasto chce, żeby nalepka w ogóle zniknęła z rozporządzenia, ponieważ nic nie zmienia dla istnienia SCT, a co więcej – generuje dodatkowe koszty dla samorządu.
Napisz komentarz
Komentarze