Reklama
ReklamaBanner

Prokuratura zdradza szczegóły tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Najprawdopodobniej były to wyścigi samochodowe

W nocy z soboty na niedzielę na Trasie Łazienkowskiej miało miejsce tragiczne zdarzenie, w wyniku którego zginął pasażer forda, a sprawca wypadku, Łukasz Ż., został zatrzymany w Niemczech po intensywnych poszukiwaniach. Prokuratura Okręgowa w Warszawie zdradza szczegóły zdarzenia.
Zdjęcie z konferencji prasowej
Zdjęcie z konferencji prasowej

Autor: Greta Sulik

Źródło: Raport Warszawski

Do wypadku doszło około godziny 2:00 w nocy. Łukasz Ż. prowadził Volkswagena Arteona, wjeżdżając z ogromną prędkością w forda, który poruszał się prawidłowo. W wyniku tego uderzenia zginął 35-letni pasażer Forda, a pozostali pasażerowie – 32-letnia kobieta oraz dwójka dzieci – trafili do szpitala. Jak przekazał Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Piotr Skiba, ich stan zdrowia jest stabilny, ale wymaga dalszej obserwacji.

Przed wypadkiem, jak ustalono, wszyscy podejrzani przebywali w barze, gdzie spożywali alkohol. 

- Byli w stanie nietrzeźwości, co mogło znacząco wpłynąć na ich zachowanie na drodze. Na monitoringu widzimy ile kieliszków wódki wypili, a nawet jakiej marki była ta wódka oraz wiemy ile czasu spożywali alkohol – podkreślił Skiba. 

Świadkowie zdarzenia zeznali, że przed wypadkiem prawdopodobnie miały miejsce nielegalne wyścigi samochodowe, co dodatkowo podkreśla rażące lekceważenie przepisów przez uczestników.

Po tragicznym zdarzeniu Łukasz Ż. uciekł z miejsca wypadku, a jego koledzy, którzy również byli obecni, nie tylko nie udzielili pomocy, ale także uniemożliwiali pomoc poszkodowanym

- Odganiali osoby, które chciały pomóc jednej z pasażerek, która była poważnie ranna – relacjonował Piotr Skiba. 

Ich działania doprowadziły do postawienia zarzutów dotyczących utrudniania postępowania oraz nieudzielenia pomocy.

Łukasz Ż. znaleziony w niemieckim szpitalu

Po wypadku policja wystawiła list gończy oraz Europejski Nakaz Aresztowania. Łukasz Ż. został zatrzymany w szpitalu w niemieckiej Lubece, gdzie ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. 

- Podejrzany Łukasz Tomasz Żak zatrzymany na terenie Niemiec.  Został znaleziony w szpitalu, a jego obrażenia wskazują na udział w wypadku samochodowym. Kolejne zatrzymania planujemy wobec zamieszanych w pomocnictwo sprawcy wypadku – poinformował Skiba.

W sprawie są podejrzani także trzej koledzy Łukasza Ż., którzy usłyszeli zarzuty dotyczące utrudniania postępowania oraz nieudzielenia pomocy poszkodowanym. Łączna liczba podejrzanych może dojść do nawet 10 osób

Prokuratura planuje złożyć wniosek o ekstradycję zatrzymanego do Polski, co może potrwać od kilku tygodni do kilku miesięcy, w zależności od współpracy z niemieckimi organami ścigania. Łukasz Ż. może stawić czoła poważnym zarzutom, które mogą skutkować karą do 12 lat pozbawienia wolności.

Dodatkowo Łukasz Ż. był już wcześniej znany służbom. Na znaczną niekorzyść sprawcy wskazuje fakt, że jego dotychczasowe działania podchodzą pod recydywę. Miał odebrane uprawnienia do prowadzenia pojazdów oraz bogatą kartotekę kryminalną, obejmującą m.in. jazdę bez uprawnień, oszustwa oraz posiadanie narkotyków. Już w 2019 roku miał mieć odebrane uprawnienia do prowadzenia pojazdów.

- Jest to osoba, która kilkukrotnie była karana i miała zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych – dodał Piotr Skiba.

Sprawa wciąż się rozwija, a prokuratura będzie kontynuować dochodzenie w celu wyjaśnienia wszystkich okoliczności tej tragicznej sytuacji. Śledczy nie wykluczają dalszych zatrzymań związanych z wypadkiem, a także planują przesłuchania świadków oraz zabezpieczenie dodatkowych dowodów. Badają również kwestie dotyczące stanu trzeźwości uczestników, co może mieć kluczowe znaczenie dla dalszego przebiegu postępowania.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Czytelnik 20.09.2024 22:57
Co to za informacja "Już w 2019 roku miał mieć odebrane uprawnienia do prowadzenia pojazdów."? Odebrano, czy nie?

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama