ReklamaBanner

Nowe porządki wiceprezydenta Menciny. 284 mln zł na bezpieczeństwo i zapowiedź końca „przejść śmierci”

Ponad ćwierć miliarda na bezpieczeństwo. Tyle Warszawa wyda w cztery lata, żeby wyeliminować „przejścia śmierci”. Ale to nie koniec zmian. Wiceprezydent Mencina zaczyna kadrową rewolucję. Powołał pełnomocnika ds. remontów, a w ZDM-ie powstanie cały pion zajmujący się bezpieczeństwem. Czy to wystarczy?
wypadek Woronicza
Zdjęcie z wypadku przy ul. Woronicza

Autor: Komenda Stołeczna Policji

Choć nikt nie użył słowa „rewolucja”, to zmiany zapowiedziane przez nowego wiceprezydent od transportu – Tomasza Mencinę – można rozpatrywać w takich kategoriach. To konsekwencja tragedii na ulicy Woronicza, a potem na Trasie Łazienkowskiej. W obu przypadkach zginęli ludzie. W obu winę ponoszą kierowcy znacznie przekraczający prędkość.

W przypadku Woronicza kobieta zginęła na przejściu dla pieszych. Jak informowaliśmy – ratusz wiedział o tym, że wspomniana „zebra” dostała najgorszą notę w audycie Zarządu Dróg Miejskich. Wtedy przeanalizowaliśmy, że w Warszawie jest 68 podobnych „przejść śmierci”. Mencina chce tę sprawę uporządkować raz na zawsze. 

Ponad ćwierć miliarda na przejścia i bezpieczeństwo 

- W latach 2025-2028 chcemy zainwestować 284 mln zł (w bezpieczeństwo na przejściach i drogach – red.). 120 mln zł w wieloletnim budżecie już jest. Dodatkowe pieniądze – które chcemy poświecić na ten cel – to 164 mln zł. Mamy te środki wyliczone. Chcemy „wejść” w 170 przejść i zlikwidować wszystkie ułomności – powiedział Tomasz Mencina, wiceprezydent Warszawy. 

Remonty mają się zakończyć w 2028 roku. 

- Pamiętajmy, że w kwestiach bezpieczeństwa nie tylko infrastruktura decyduje. Natomiast w ramach tego budżetu chcielibyśmy wyremontować 170 lokalizacji. W pierwszej kolejności przejścia dla pieszych, których będzie nawet więcej. Bo przy niektórych lokalizacjach znajduje się więcej niż jedno – wtórował mu Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich.

Dodał również, że w latach 2016-2024 miasto wydało 525 mln zł na kwestie związane z bezpieczeństwem.

Zmiany, które wprowadza wiceprezydent Mencina, sięgają jeszcze głębiej. Powołał on koordynatora ds. remontów i inwestycji w pasie drogowym, którym został Michał Lejk, obecny pełnomocnik ds. Nowego Centrum Warszawy. Samo stworzenie takiego stanowiska to wyraźny sygnał, że ratusz będzie uważniej przyglądał się inwestycjom. Te w ostatnich miesiącach były traktowane nieco po macoszemu. Przeciągał się nie tylko remont tramwaju do Wilanowa, ale także remont al. Stanów Zjednoczonych czy nawet przejścia dla pieszych przez Wisłostradę. 

Następne zmiany dotyczą bezpośrednio Zarządu Dróg Miejskich. Pojawi się tam pion bezpieczeństwa ruchu drogowego. Co ciekawe, jego szefem nie został Tomasz Tosza, który wcześniej zajmował się podobnymi kwestiami w Jaworznie, a obecnie pracuje w biurze zarządzania ruchem drogowym. Na dyrektora pionu powołano Mikołaja Pieńkosa, który do tej pory odpowiedzialny był m.in. za komunikację. 

- Chcemy powołać pion bezpieczeństwa ruchu drogowego, który będzie miał nadzór nad realizacją programu, prowadził badania i analizy. Nie znam osoby, która lepiej zna się na temacie niż Mikołaj Pieńkos. Jest bardzo zaangażowany w tematy bezpieczeństwa. Nie wyobrażam sobie, żeby inna osoba w ZDM-ie kierowała tym projektem – powiedział Łukasz Puchalski. 

„Nie” dla piratów i problemy z policją

Podczas spotkania z dziennikarzami wywiązała się spora dyskusja dotycząca „piratów” drogowych. Nie tylko w kontekście tragedii na Trasie Łazienkowskiej, ale również w związku z nielegalnymi wyścigami, które coraz częściej organizowane są na ulicach Warszawy. 

- W sprawie Vogla czy Trasy Łazienkowskiej my nie mamy żadnych możliwości, żeby takim wypadkom przeciwdziałać. Jeśli ktoś porusza się miejską ulicą ponad 170 km/h to się w głowie nie mieści. To jest taki poziom, który do tej pory, odkąd zajmuję się bezpieczeństwem, nie miał miejsca – mówił Puchalski. 

Przekonywał też, że dotychczasowe działania podjęte przez drogowców są skuteczne. Co roku systematycznie spada liczba wypadków i zgonów na warszawskich drogach. Łukasz Puchalski przyznał, że gdyby poziom bezpieczeństwa był przez lata taki jak w 2015 roku, to „byłoby nas w Warszawie o 170 osób mniej”. Z drugiej strony obecny rok może okazać się przełomowy. Po raz pierwszy od lat liczba śmiertelnych wypadków w Warszawie - jeżeli obecny trend się utrzyma - wzrośnie.  

- Niestety, cały czas zdarzają się wypadki śmiertelne i cały czas będziemy działać, by ograniczać je do niezbędnego minimum – odpowiadał pytany przez nas o stołeczną „wizję zero”, czyli moment, gdy nie dojdzie do żadnego wypadku śmiertelnego. - Większość mieszkańców zrobiła duży krok na przód, jeśli chodzi o bezpieczeństwo ruchu drogowego – tłumaczył Puchalski.  

Teraz miasto będzie „naciskać” na policję, by skupiła się na tych kierowcach, którzy nagminnie łamią przepisy. Chodzi o piratów drogowych, ścigających się po ulicach czy znacznie przekraczających prędkość. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.