ReklamaBanner

Patodeweloperka niszczy Starą Miłosną? Mieszkańcy mówią dość

Inicjatywa Stara Miłosna dla Drzew po raz kolejny zwraca uwagę na rosnący problem patodeweloperki w ich okolicy. Tym razem akcja pod hasłem "PatoPato – Pato w urzędzie, pato wszędzie!" wywołała szerokie zainteresowanie, a także sprzeciw wobec destrukcyjnych, zdaniem społeczników, decyzji władz dzielnicy Wesoła. Mieszkańcy nie zamierzają milczeć, gdy osiedle jest niszczone przez nieodpowiedzialne inwestycje, a przestrzeń miejska zamienia się w betonową pustynię.
Slogany wywieszone w Starej Miłośnie
Slogany wywieszone w Starej Miłośnie

Źródło: Stara Miłosna Dla Drzew

W środę w nocy aktywiści przeprowadzili akcję symbolicznego protestu, oznaczając osiedle banerami przeciwko kolejnym pato inwestycjom. Banery, zawieszone na różnych miejscach osiedla, niosą mocne przesłanie w obronie drzew i Mazowieckiego Parku Krajobrazowego.

Hasła takie jak "Stara Miłosna- Nowa betonowa - Szara żałosna!", "Stoisz w korku, podziękuj burmistrzowi!" czy "Łapy precz od drzew!" rozbrzmiewają w trzech kluczowych punktach osiedla. Oznakowano miejsca przyszłych inwestycji, które, zdaniem aktywistów, stanowią symbol zaniedbań i nieodpowiedzialnych decyzji władz lokalnych.

Slogany wywieszone w Starej Miłośnie. / fot. Stara Miłosna dla Drzew

Betonowe osiedle zamiast zielonej oazy

Działka przy ul. Rumiankowej to jedno z miejsc, które wywołuje największe kontrowersje. Jak wyjaśnia Sebastian Olszta, aktywista Inicjatywy Stara Miłosna dla Drzew, decyzja o wyłączeniu terenu z Mazowieckiego Parku Krajobrazowego i przekształceniu go w betonową zabudowę to rażący przykład zaniedbań.

- To nie jest drobiazg, że dzieci jedzą na stołówce w pośpiechu i ścisku, bo w szkole jest zbyt wielu uczniów. To nie jest nic, jeśli spada wartość nieruchomości, bo wokół jak grzyby po deszczu wyrastają tanie bloki – podkreśla Olszta.

Zarówno mieszkańcy, jak i lokalni aktywiści zauważają, że rozwój osiedla odbywa się kosztem zielonych terenów, co może mieć katastrofalne skutki dla ekosystemu oraz jakości życia.

- To jest problem, kiedy nie możesz dostać się do lekarza. To jest prawdziwy dramat, kiedy oczyszczalnia ścieków w Starej Miłośnie zanieczyszcza Kanał Wawerski, bo nie jest w stanie obsługiwać rosnącej liczby mieszkańców naszego osiedla – dodaje Olszta.

Władze wspierają patodeweloperkę?

Decyzje podejmowane przez władze dzielnicy są postrzegane jako sprzyjające deweloperom, a nie mieszkańcom. Jak zauważa Małgorzata Olejniczak, aktywistka z Wesołej, brak miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego we wschodniej części osiedla prowadzi do chaotycznej zabudowy.

- Na działkach pod zabudowę jednorodzinną powstają kolejne bloki. To jest jak gangrena, byle taniej, byle jak. W efekcie nasze osiedle nazywane jest księstwem patodeweloperki – mówi z rozgoryczeniem Olejniczak.

Mieszkańcy podkreślają, że coraz więcej drzew pada ofiarą inwestycji, a działki w Mazowieckim Parku Krajobrazowym są oddawane pod zabudowę. Takie działania, zdaniem aktywistów, to nie tylko naruszenie przepisów ochrony środowiska, ale także zamach na lokalną tożsamość osiedla, które było postrzegane jako zielona oaza wśród zabudowy Warszawy.

Slogany wywieszone w Starej Miłośnie. / fot. Stara Miłosna dla Drzew

Mimo licznych problemów, władze dzielnicy kontynuują wydawanie warunków zabudowy dla nowych inwestycji. Szczególnie dotkliwy jest przypadek działki przy ul. Rumiankowej/Krokusów, gdzie zamiast szeregowców zgodnych z otoczeniem powstają nowoczesne bloki mieszkalne. Ponadto deweloperowi udało się wyłączyć działkę z Mazowieckiego Parku Krajobrazowego na podstawie niedawnej uchwały sejmiku województwa.

Małgorzata Olejniczak dodaje:

- Stara Miłosna przeżywa zmasowany atak deweloperów, których inwestycje nie wnoszą żadnej pozytywnej wartości w przestrzeń osiedla, np. punktów usługowych, zieleńców, placów zabaw, skwerów, wystarczającej liczby garaży czy choćby miejsc parkingowych dla lokatorów.

Polityczne przepychanki i kontrowersje

Nie tylko deweloperzy, ale i lokalne władze są pod ostrzałem krytyki. Krzysztof Kacprzak, wiceburmistrz ds. inwestycji, który w ostatnich wyborach samorządowych nie dostał się do rady dzielnicy (na stronie portalsamorządowy.pl posiada ponad 90% negatywnych głosów), został ponownie powołany na stanowisko przez burmistrza Mariana Mahora. Decyzja ta wywołała oburzenie wśród mieszkańców, którzy pytają: "Co to ma wspólnego z demokracją i samorządnością?". Mieszkańcy czują się pomijani w procesie decyzyjnym, co tylko potęguje ich frustrację.

Warto przypomnieć, że w poprzednim artykule na łamach Raportu Warszawskiego zwracałam uwagę na zmiany w granicach Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, które wywołały szeroki sprzeciw. Decyzja Sejmiku Województwa Mazowieckiego o pomniejszeniu obszaru parku spotkała się z krytyką zarówno mieszkańców, jak i warszawskich radnych, którzy podkreślali brak odpowiednich konsultacji społecznych. Działania te stanowią jeden z wielu przykładów, jak decyzje podejmowane na szczeblach administracyjnych mogą mieć długotrwałe konsekwencje dla lokalnej społeczności oraz środowiska.

Mieszkańcy mówią dość!

Akcja "PatoPato" to wyraz rosnącej frustracji społeczności lokalnej, która nie chce biernie patrzeć, jak ich osiedle jest niszczone. Aktywiści zwracają uwagę na brak transparentności w działaniach urzędników oraz na rosnący problem chaotycznej zabudowy. - Władze dzielnicy sprzyjają temu procesowi – dodaje Olejniczak, podkreślając, że wolna amerykanka, która panuje w kwestii planowania przestrzennego, niszczy unikalny charakter Starej Miłosny.

Mieszkańcy apelują o zmianę polityki i większą dbałość o zielone tereny, które stanowią nieodłączny element tożsamości osiedla. Dalsze ignorowanie tych postulatów może doprowadzić do nieodwracalnych strat – zarówno w zakresie środowiska, jak i jakości życia.

Slogany wywieszone w Starej Miłośnie. / fot. Stara Miłosna dla Drzew

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.