W piątek w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie odbyła się konferencja prasowa dotycząca wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Rzecznik prasowy prokurator Piotr Skiba przekazał dotychczasowe ustalenia śledczych.
- W piątek Łukasz Ż. został przywieziony przed oblicze prokuratora. Zostały przeprowadzone z jego udziałem czynności procesowe polegające na ogłoszeniu zarzutu i przesłuchaniu w charakterze podejrzanego. Czynności odbywały się w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście w obecności obrońcy, pełnomocnika pokrzywdzonych - relacjonował Skiba.
Podejrzanemu przedstawiono zarzut, który pierwotnie był przedstawiony przed zastosowaniem środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania, przed zastosowaniem poszukiwań listem gończym i wskazany w Europejskim Nakazie Aresztowania.
Jest to zarzut spowodowania wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym i ciężkimi obrażeniami u części pasażerów, w związku z ucieczką z miejsca zdarzenia oraz w zbiegu ze złamaniem zakazu prowadzenia pojazdów.
Czyn ten jest zagrożony karą pozbawienia wolności do lat dwunastu. Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień.
Jak dodał Skiba, prokuratura przewidywała, że zarzut ten może zostać zmieniony.
- Oczekiwaliśmy jeszcze do dnia dzisiejszego na uzyskanie istotnych dowodów, jednakże z uwagi na skomplikowany charakter sprawy, cały czas spływające nowe informacje, nie było to możliwe. W dalszym ciągu oczekujemy na szereg opinii - wskazał.
Jak podkreślił, wpłynęły natomiast dwie z trzech opinii dotyczących zabezpieczonych informatycznych danych powypadkowych z dwóch samochodów.
Chodzi tu o dane z samochodu Volkswagen Arteon i dane z samochodu Ford Focus, którym podróżowała pokrzywdzona rodzina. W oparciu o tę opinię ustalona została przede wszystkim prędkość i sposób działania kierowców tych dwóch pojazdów na przestrzeni pięciu sekund poprzedzających zderzenie.
- Jeśli chodzi o pierwszą z opinii dotyczącą Forda Focus, na pięć sekund przed zderzeniem samochód ten poruszał się prędkością zmienną w terenie, gdzie obowiązuje zakaz prowadzenia pojazdu powyżej 80 km/h, czyli z prędkością od 62 do 59 km/h. Była to prędkość dopuszczalna, bardzo bezpieczna w tych okolicznościach – wskazał prokurator.
Natomiast kierowany przez Łukasza Ż. Volkswagen Arteon poruszał się w przeciągu pięciu sekund poprzedzających zderzenie z prędkością zwiększającą się od 205 km/h do 226 km/h, w terenie, gdzie dopuszczalna prędkość poruszania się samochodem wynosi do 80 km/h.
- Jak wynika z opinii biegłego, pomiędzy piątą a pierwszą sekundą przed zdarzeniem, pedał gazu został wciśnięty do końca, do dechy, co spowodowało bardzo szybkie przyśpieszenie. Chcę podkreślić, że biegły nie stwierdził, by następowały w zabezpieczonym materiale jakiekolwiek ślady hamowania – zaznaczył Skiba.
Dodatkowo wiadomo, że Łukasz Ż., kierując pojazdem na chwilę przed zdarzeniem, trzymał w ręku telefon komórkowy, którym nagrywał swoją jazdę.
- Nie zabezpieczyliśmy tego telefonu komórkowego. Zwróciliśmy się do strony niemieckiej w ramach Europejskiego Nakazu Dochodzeniowego o przekazanie nam telefonu komórkowego. Otrzymaliśmy informację, że telefonu nie zabezpieczono, gdyż w trakcie zatrzymania ten telefon nie był ujawniony przy podejrzanym – wskazał.
Rzecznik prasowy poruszył jeszcze dwie kwestie - prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu i ewentualnego wyścigu.
Prokuratura ma zarejestrowane dane z monitoringu jednego z warszawskich lokali.
- Biesiadowanie rozpoczęło się o godzinie 00.15. Zakończyło się o godzinie 1 w nocy. W ciągu tych 45 minut Łukasz Ż. wypił 8 kieliszków 40- procentowej wódki w kieliszkach 50 gram. Natomiast jego kolega wypił takich kieliszków 5. O godzinie 1.02 wszystkie osoby uczestniczące w tej imprezie wsiadły do dwóch pojazdów i odjechały w stronę Pragi. Po 15 minutach doszło do wypadku – relacjonował rzecznik prokuratury.
Skiba wskazał też, że na tym etapie nie ma żadnych dowodów, by potwierdzić, że doszło do wyścigu.
Dopytany, jak wyglądało dzisiejsze przesłuchanie Łukasza Ż. odparł, że „było to bardzo szybkie przesłuchanie. Zamknęło się w kilku zdaniach”.
- Natomiast podejrzany przekomarzał się z prokuratorem, jeśli chodzi o podanie danych osobowych. Były problemy przy podawaniu danych - podejrzany ich nie podał – mówił rzecznik.
Prokurator został też zapytany, czy podejrzany wykazał skruchę.
- Uważam, że jeśli ktoś przyznaje się i odmawia składania wyjaśnień, mamy do czynienia z bardzo ograniczoną skruchą – ocenił.
Jeśli pozytywnie zostanie rozpoznany wniosek o dalsze stosowanie tymczasowego aresztowania, Łukasz Ż. zostanie przetransportowany do miejsca docelowego, czyli do aresztu na Białołęce.
Przebieg zdarzeń
Łukasz Ż. spowodował wypadek na Trasie Łazienkowskiej w nocy z 14 na 15 września. Rozpędzony samochód, którym kierował uderzył w tył forda. W wypadku zginął 37-letni mężczyzna, podróżujący jako pasażer fordem. Inni pasażerowie oraz kierująca drugim pojazdem kobieta ponieśli ciężkie obrażenia.
Łukasz Ż. po wypadku uciekł z kraju. Zatrzymano go 18 września w niemieckiej Lubece.
Jak się okazało, Łukasz Ż. miał kryminalną przeszłość. Miał zasądzonych kilka zakazów prowadzenia pojazdów. Spędził też w więzieniu 11 miesięcy – od 2 października 2021 r. do 27 sierpnia 2022 roku. Oznacza to, że ostateczny wymiar kary dla podejrzanego może być wyższy o połowę w stosunku do górnej granicy ustawowego zagrożenia, gdyż działał on w warunkach recydywy.
Napisz komentarz
Komentarze