Abstrakcyjna rzeźba „Granitowe spojrzenie”, która stała na cokole z napisem „Ofiarom Rzezi Pragi” na placu Wileńskim na Pradze-Północ, została stamtąd wywieziona. Stała tam bardzo krótko, gdyż w przeddzień kwietniowych wyborów samorządowych ustawiono ją tam z inicjatywy ówczesnego wiceburmistrza dzielnicy Jacka Wachowicza. Polityk 7 kwietnia, czyli w dzień wyborów opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie na jej tle, była ona ozdobiona biało-czerwonym wieńcem.
Pomysł Wachowicza został pozytywnie zaopiniowany przez Wydział Ochrony Krajobrazu Miasta Biura Architektury i Planowania Przestrzennego, który wydał pozwolenie na ustawienie rzeźby na maksymalnie 179 dni.
- Opinia ta nie uwzględniała obecności napisu na cokole, który umieszczony został bez zgody BAIPP, ani prób nadawania rzeźbie kontekstu pomnikowego poprzez składanie wieńców. Należy podkreślić, że procedura uzyskiwania opinii BAIPP jest wystarczająca jedynie dla tymczasowego wykorzystywania podestu w celu czasowej ekspozycji obiektów artystycznych lub wystaw, tymczasem wznoszenie i użytkowanie instalacji o charakterze pomnika zobowiązuje inwestora do realizacji innych, złożonych procedur sytuowania pomników i upamiętnień, wynikających z odpowiednich zapisów ustawy o samorządzie gminnym, prawa budowlanego oraz zarządzeń Prezydenta m.st. Warszawy – informowali urzędnicy w odpowiedzi na pytania Porozumienia dla Pragi.
Kontrowersyjna rzeźba znika z Pragi-Północ. „Żegnamy reklamy”
W poniedziałek 16 grudnia rzeźba autorstwa Dariusza Kowalskiego została wywieziona z placu Wileńskiego. O tym fakcie poinformowała wiceburmistrzyni Pragi-Północ Anna Tomaszewska.
- Rzeźba Dariusza Kowalskiego opuszcza dzisiaj Pragę. „Granitowe spojrzenie” stanęło tutaj w 2024 na zlecenie pewnego lokalnego polityka dzień przed ciszą wyborczą i miało udawać pomnik. A dzisiaj… no cóż… żegnamy reklamy… Niestety — nie za darmo… - napisała.
O szczegóły zajścia pytamy w urzędzie dzielnicy. Jak informuje nas rzecznik Julian Rembelski, instalacja rzeczywiście zniknęła z powodu końca umowy wypożyczenia.
- Ta rzeźba była umiejscowiona w tym miejscu na podstawie umowy wypożyczenia. Ta umowa miała swój okres obowiązywania i on się zakończył. W związku z tym urząd dzielnicy był zobligowany do przetransportowania tej rzeźby w miejsce wskazane przez autora. Odbyło się to wszystko na nasz koszt. Zarówno, jeśli chodzi o transport tej rzeźby na plac Wileński, jak i zabranie jej na miejsce wskazane przez autora – mówi nam Julian Rembelski.
Jak informuje rzecznik, rzeźba została przetransportowana do miejscowości Janki. Koszt transportu z placu do miejsca docelowego wyniósł około 6 tys. zł brutto.
Promocja Pragi-Północ czy polityczna agitacja ?
Cała sytuacja nie jest jednak pozbawiona kontekstu politycznego. Postument, na którym została ustawiona rzeźba, stanął na placu Wileńskim, gdyż miał znaleźć się na nim pomnik Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni, czyli pomnik „czterech śpiących”, który pierwotnie został zdemontowany na czas budowy metra przy placu. Wcześniej monument stał kilkadziesiąt metrów dalej, początkowo radni chcieli go przywrócić na pobliską lokalizację. Później jednak weszła w życie ustawa dekomunizacyjna, a pomnik trafił na stałe do magazynu.
Przez jakiś czas postument przy placu Wileńskim był pusty. W 2016 roku radni Pragi przyjęli stanowisko w sprawie pomnika Rzezi Pragi, który miałby tam stanąć. W tym samym czasie podobny dokument przegłosowali radni miejscy, w tym dokumencie nie była wskazana jednak konkretna lokalizacja monumentu. Ostatecznie sprawa ugrzęzła, a na placu Wileńskim pozostało puste miejsce. W 2020 roku władze Pragi-Północ podjęły kolejną próbę. Wówczas na opuszczonym postumencie pojawił się napis „Ofiarom Rzezi Pragi”, a także tablice informacyjne. Po kolejnych czterech latach do ekspozycji dołączyła rzeźba Dariusza Kowalskiego. Jak tłumaczył wówczas inicjator tego pomysłu Jacek Wachowicz, chciał on wypełnić tę przestrzeń, by przyciągała turystów, był to także znak protestu przeciwko działaniom rady Warszawy, która nie wyrażała zgody na budowę pomnika w tym miejscu.
Sama rzeźba Kowalskiego z Rzezią Pragi nie ma nic wspólnego i była prezentowana także w innych kontekstach. To nie jedyna kontrowersyjna instalacja, którą przed samorządowymi wyborami w kwietniu zaprezentowały ówczesny władze Pragi-Północ. Wówczas na skwerze przed bazyliką Floriana pojawił się napis „Kocham Pragę”. Był to projekt zgłoszony do budżetu obywatelskiego właśnie przez ugrupowanie Kocham Pragę, rządzące wówczas dzielnicą, które następnie samo ten projekt zrealizowało. Władze dzielnicy zaznaczały, że tu również chodziło o promocję Pragi, opozycja zarzucała im jednak polityczną agitację.
Napisz komentarz
Komentarze