W sierpniu pisaliśmy o otwarciu „ślepego” odcinka A2 będącego zarazem obwodnicą Siedlec, który do dziś nie jest połączony z żadnym innym odcinkiem autostrady. Teraz drogowcy otworzyli nowy odcinek A2 od Kałuszyna (niedaleko pomnika złotego ułana) do węzła Groszki. Pierwsze samochody pojechały nim 18 grudnia o godz. 10.30. Nie ma tu dodatkowych ograniczeń, więc maksymalna prędkość przejazdowa wynosi 140 km/h.
Wspomniany fragment „Autostrady Wolności” ma po dwa pasy ruchu w każdą stronę i liczy niecałe trzynaście kilometrów. Nawierzchnię wykonano z betonu, a innowacją jest pas rozdzielający jezdnie wyłożony kruszywem zamiast trawy. Do tego kierowcy przejadą sporą, aż 600-metrową estakadą. Istotne jest jednak coś innego. Wykonawcą autostrady jest chiński Stecol. To firma, która dała najniższą ofertę w przetargu, ale GDDKiA nie chciała podpisać z nią umowy.
Chińska sprawa
Jesienią 2019 roku, gdy otwarto koperty w przetargu na wspomniany odcinek A2, propozycja chińczyków ze Stecol okazała się najtańsza i jako jedna z dwóch mieściła się w zakładanym budżecie. Jednak drogowcy ją odrzucili. Sprawa trafiła do Krajowej Izby Odwoławczej, która stanęła po stronie Stecol. Finalnie umowę podpisano z rocznym opóźnieniem, ale później obie strony deklarowały dobrą współpracę.
Efekt jest taki, że drogę otwarto pół roku wcześniej niż zapowiadano. Latem chiński wykonawca, który na budowie zatrudniał głównie Polaków (wbrew obawom o napływ pracowników z Azji), znacznie przyspieszył prace.
Dlaczego ofertę początkowo odrzucono? Wydaje się, że istotne były dwie kwestie. Po pierwsze, pamięć: inna chińska firma zeszła z budowy A2 tuż przed Euro2012. A po drugie doniesienia o tym, że poprzez kontrakty infrastrukturalne Państwo Środka „rozpycha się” w Europie Środkowej i Południowej. Sprawę od lat opisuje dziennikarska Sylwia Czubkowska, która w książce „Chińczycy trzymają nas mocno” pokazuje poszerzające się wpływy Chin, których obawiają się politycy krajów unii.
Napisz komentarz
Komentarze