Warszawa od lat boryka się z problemem nielegalnych reklam. Dotyczy to nie tylko wielkich banerów, ale i mniejszych ogłoszeń, nieprzekraczających formatu A4. Każda ławka, słupek, latarnia czy barierka to potencjalne miejsce na wywieszenie takiej reklamy. Im bardziej uczęszczany obszar, tym lepiej dla firm reklamujących się w ten sposób.
Dzikie reklamy opanowały Żoliborz?
Problem wydaje się szczególnie widoczny na terenie Żoliborza. Historyczna zabudowa oraz elementy małej architektury, zamiast tworzyć spójną kompozycję, stanowią jedynie tło dla wszechobecnej reklamozy. Dotyczy to zwłaszcza reklam w najprostszym formacie – białej kartki A4 z nazwą firmy i numerem kontaktowym do oderwania.
Problem dostrzegają zarówno mieszkańcy, jak i dzielnicowi radni. Oczekują od burmistrza oraz służb konkretnych działań mających na celu zwalczenie tego procederu. Ich zdaniem Żoliborz może stać się przykładem skutecznej walki z nielegalnymi reklamami dla reszty Warszawy – o ile misja zakończy się sukcesem.
– Wystarczy wybrać się na spacer po dowolnym rejonie Żoliborza, by od razu zauważyć skalę problemu. Ewidentnie odpowiada za to jedna firma, na co wskazują identyczny rozmiar, czcionka i układ ulotek. Właściciele reklamujących się biznesów twierdzą, że nie mają z tym nic wspólnego. Za wywieszanie reklam odpowiada zewnętrzny podmiot, który ma robić to „wyłącznie w legalnych miejscach” – komentuje Konrad Smoczyn, radny z klubu Miasto Jest Nasze.
Jego zdaniem argumentacja firm jest trudna do zaakceptowania, biorąc pod uwagę, że efektem ich działań „jest de facto zaśmiecanie przestrzeni publicznej”.
– Takie wywieszanie ulotek jest moim zdaniem równoznaczne z wyrzucaniem śmieci na ulicę. Jako dzielnica powinniśmy jednoznacznie pokazać, że nie pozwalamy na zaśmiecanie naszej przestrzeni. Rozwiązanie tego problemu nie tylko poprawi estetykę Żoliborza, ale również będzie świadectwem, że dbamy o naszą dzielnicę jako wspólne dobro – dodaje.
Jest reakcja służb — ale czy to wystarczy?
Władze dzielnicy zapowiedziały reakcję. Kluczowym krokiem ma być wysłanie na ulice Żoliborza dodatkowych patroli straży miejskiej. Ich zadaniem będzie zwracanie szczególnej uwagi na osoby naklejające reklamy, plakaty czy ogłoszenia w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Niestety oznacza to jedno – wystarczy nie dać się złapać. Firma zatrudniająca taką osobę nie ponosi żadnych konsekwencji prawnych.
Jak w przypadku reklam wielkoformatowych, skuteczna walka z reklamozą jest utrudniania przez prawo. W omawianym przypadku karę może ponieść jedynie osoba naklejająca ulotki. Firma ją zatrudniająca czy podmiot reklamujący się w ten sposób, nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności.
Podobnie jak w przypadku reklam wielkoformatowych, skuteczna walka z reklamozą jest utrudniona przez obowiązujące przepisy. W omawianym przypadku karze podlega jedynie osoba naklejająca ulotki. Firma ją zatrudniająca czy podmiot reklamujący się w ten sposób nie mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności.
– Tak skonstruowane prawo znacząco utrudnia działania funkcjonariuszy, którzy mogą interweniować jedynie wobec osoby popełniającej wykroczenie – komentuje Romuald Modzelewski, naczelnik V oddziału terenowego.
Sprawa została przekazana także do Miejskiego Zarządu Dróg, który co miesiąc publikuje raport dotyczący usuniętych przez siebie nielegalnych reklam.
Napisz komentarz
Komentarze