Karol Bąkowski w tegorocznej kadencji zadebiutował w radzie dzielnicy Ursus i już teraz zderzył się z polityczną ścianą postawioną na jego drodze przez rządzącą większość. 24-letni radny ze stowarzyszenia Bezpieczny i Zielony Ursus z wykształcenia jest ekonomistą. Jak mówi w rozmowie z Raportem Warszawskim, właśnie dlatego zgłosił się do komisji rewizyjnej. „Byłem pierwszą osobą, która w ogóle podniosła rękę” – relacjonuje. Chciał zdobyć cenne doświadczenie zawodowe i lepiej poznać tajniki działania samorządu. Tymczasem w planie sesji, która ma odbyć się 4 lipca, znienacka pojawił się punkt dotyczący jego odwołania ze składu komisji.
- Zdziwiła mnie ta sytuacja, bo wszystko miesiąc temu wyglądało perfekcyjnie. 21 osób podpisało się pod moją kandydaturą, a nagle po miesiącu przeglądam porządek obrad i jest tam napisane o moim odwołaniu. Bez podania przyczyny. Nie można mi odmówić pracowitości, bo składam wiele interpelacji – tłumaczy nam Karol Bąkowski.
W Ursusie większość ma Koalicja Obywatelska, która współpracuje ze Stowarzyszeniem Obywatelskim. Łącznie te ugrupowania mają 14 radnych. Z kolei Bezpieczny i Zielony Ursus zaledwie 3, skład uzupełnia 6 działaczy z Prawa i Sprawiedliwości. Teraz rządząca większość chce odwołać Karola Bąkowskiego z komisji, która zajmuje się nadzorowaniem działań zarządu czy opiniowaniem sprawozdań finansowych. Do tej pory większość w tym organie miała opozycja, co dawało jej realne szanse na kontrolę nad działaniami władz.
Z uchwały, która znalazła się w porządku obrad sesji, wynika, że radni planują zastąpić Karola Bąkowskiego Krzysztofem Cegiełką z koalicji rządzącej. Po tej zmianie to właśnie ona przejmie kontrolę nad komisją rewizyjną.
- Mam obawy, że to jest zagrywka polityczna. Po prostu zależało im na tym, żeby opozycja nie miała żadnych narzędzi do weryfikacji i kontroli. W tej sytuacji czuję się oszukany, bo my jako klub nie posiadamy żadnego wiceprzewodniczącego komisji, żadnego przewodniczącego komisji, nie mamy wiceprzewodniczącego rady, a tak naprawdę zainteresowani byliśmy możliwością kontroli urzędów i dzielnicy. Do tej pory to nam się w pewien sposób udawało. Nagłaśnialiśmy problemy i pojawiały się reakcje ze strony urzędu – mówi Raportowi Warszawskiemu Karol Bąkowski.
Jak mówi nam radny, wraz z innym członkiem stowarzyszenia Bezpieczny i Zielony Ursus Krzysztofem Daukszewiczem, który również należy do komisji rewizyjnej, przedstawił on plan na działania. Planowali oni zajmować się głównie kontrolą umów pomiędzy dzielnicą a deweloperami działającym w Ursusie. To miało zostać początkowo zaakceptowane przez radnych, jednak teraz chcą oni odwołać członka Karola Bąkowskiego.
- Zasadnicze pytanie do urzędu w tym momencie, to jest: „czego się boicie?”. Wygląda na to, że jest tutaj coś do ukrycia, albo jest jakiś brak zaufania – mówi Karol Bąkowski.
Radni KO nie chcą niewygodnych pytań?
Sytuacja związana z komisją rewizyjną w Ursusie nie jest odosobniona. Bliźniacze wydarzenia rozegrały się niedawno w radzie dzielnicy Praga-Południe. Tam po burzliwej dyskusji z funkcji przewodniczącego komisji Komunalnej i Spraw Samorządowych został odwołany Robert Migas ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Wywołało to duże oburzenie wśród mieszkańców, a także działaczy Lewicy, którzy następnego dnia zorganizowali w tej sprawie protest na terenie Centrum Lokalnego Kamionek. Jak przypuszczają, to właśnie to miejsce było powodem odwołania radnego. To niedawno zrealizowana inwestycja, która okazała się porażką. Jak ujawnił Raport Warszawski, pomimo wydania przez dzielnicę 6 mln zł na jej realizacje, nie znaleziono chętnych na wynajem postawionych tam pawilonów.
Radny chciał kontrolować relacje dzielnicy z deweloperami. Został odwołany
Radny Karol Bąkowski twierdzi, że obie sprawy mają ze sobą wiele wspólnego.
- Ja jestem po prostu rozczarowany tą sytuacją, bo przeglądałem składy różnych komisji rewizyjnych w Warszawie i w dzielnicach nie ma takiej sytuacji, żeby opozycja miała w nich większość. W Ursusie zainteresowani popełnili pewien błąd i chcą go teraz naprawiać po miesiącu. Tylko to rodzi ten sprzeciw społeczny, bo dużo osób tak naprawdę chciałoby, żebyśmy mieli dostęp do kontroli – mówi nam Karol Bąkowski.
Jak tłumaczy, chciał kontrolować sprawy związane z działalnością deweloperów w Ursusie, gdyż to dzielnica, gdzie buduje się niezwykle dużo nowych bloków. Część z tych inwestycji budzi jego wątpliwości.
- Te relacje dzielnicy z deweloperami są skomplikowane. Są deweloperzy, którzy zaskarżają dzielnicę, mają spory sądowe, mają problemy. To jest, chociażby kwestia firmy odpowiedzialnej za Dom Kultury Arsus, który ma zostać wyburzony po wielu latach. Dzielnica zdecydowała się, zamiast zadbać o zabytek, to będzie budować nowy Dom Kultury. Co jest bolesne, jeśli chodzi o pamięć mieszkańców, bo zamiast troszczyć się po prostu o historię lokalną, dzielnicową, to wiele takich zabytków architektonicznych, czy miejsc zostaje zrównane z ziemią pod deweloperkę – mówi nam Karol Bąkowski.
Napisz komentarz
Komentarze