Coraz rzadziej spotyka się studentów, którzy jednocześnie studiują dziennie i pracują. Na taką sytuację wpływa wiele czynników, a my postanowiliśmy przyjrzeć się, chociaż części z nich. Wbrew krzywdzącemu stereotypowi, studentki i studenci wcale nie wydają większości swoich pieniędzy na imprezowanie.
Największym wydatkiem są koszty zamieszkania
Członkini Warszawskiego Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej zwraca uwagę na rosnące koszty życia studentek i studentów:
- Średnie miesięczne wydatki studentek i studentów rosną z roku na rok. Według najnowszej edycji raportu “Portfel Studenta” w 2024 roku przeciętna studentka wydawała miesięcznie prawie 4000 zł na swoje utrzymanie, a największą część tej sumy stanowiły koszty zamieszkania - wyjaśnia Maria Siemek.
Jak wynika z raportu "Portfel Studenta 2023", przeprowadzonego przez Związek Banków Polskich, przeciętny student wydaje 3867,06 zł na swoje miesięczne utrzymanie. W związku z kryzysem gospodarczym rosną czesne, a także koszty wyżywienia i posiłków dla uczniów. Zaprezentowany w raporcie trend wysokich kosztów najmu utrzymuje się od 8 lat, a wysokie koszty zamieszkania stanowią największy wydatek w budżecie polskiego studenta.
Jeśli student nie wynajmuje pokoju lub mieszkania, to może rozważyć zamieszkanie w akademiku. Niestety miejsca w publicznych domach studenckich są mocno ograniczone, a prywatne akademiki wiążą się z większymi wydatkami.
- Tańszą alternatywą dla wynajmu pokoju powinno być miejsce w akademiku, jednak ich ilość na UW nie odpowiada na realne potrzeby studiujących. Dopiero w tym roku, pierwszy raz od prawie 60 lat, uczelnia otworzyła nowy dom studencki, w którym jednak ceny pokojów sięgają nawet 1100 złotych miesięcznie - komentuje członkini Warszawskiego Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej.
"Studiuję dziennie i pracuje zdalnie na 3/4 etatu"
Studiowanie wiążę się z niemałymi wydatkami, dlatego wielu studentów decyduję się łączyć pracę z nauką. Niektóre osoby mogą liczyć na wsparcie finansowe od rodziców.
Mieszkam w Warszawie z rodzicami, co prawda nie płacę za wynajem, ale opłacam część rachunków. Studiuję dziennie, ale dorywczo pracuję w kawiarni tak na 1/2 etatu. Inaczej byłoby mi ciężko sobie pozwolić na wydatki związane z rozrywką, czy jedzeniem na mieście. Jednak najwięcej wydaję na zdrowie, gdyż sama kupuje sobie leki i płacę za prywatne wizyty u specjalistów. Za pojedynczą wizytę u lekarza płacę nawet 250 zł - opowiada nam Ania, studentka III roku anglistyki.
Alicja, studentka ekonomii opowiedziała nam, jak wygląda jej sytuacja finansowa i jak orientacyjnie wyglądają jej wydatki:
- Najwięcej wydaję na podróż, a głównie przemieszczam się samochodem. Jestem właścicielką mieszkania, więc płacę za sam czynsz i rachunki. Niestety studiuję poza stolicą i dodatkowo wynajmuję pokój w innym mieście. Studiuję dziennie, więc nie byłabym w stanie codziennie pokonywać 400 km w obie strony. Często zamawiam gotowe jedzenie do domu, gdyż zwyczajnie nie mam czasu na przygotowanie sobie posiłków. Oprócz nauki, od kilku lat pracuję zdalnie na 3/4 etatu w korporacji.
Najgorsze są niespodziewane wydatki, wtedy muszę brać z oszczędności. Jeśli chodzi o ubrania, to kupuję tylko używane. Z innych wydatków to raz, na jaki czas wydaję pieniądze na jedzenie i kawę na mieście. To właśnie kawa jest jedyną używką, na którą sobie pozwalam - opowiada nam Alicja, która rok temu rozpoczęła drugi kierunek studiów.
W zeszłym roku Jakub rozpoczął studia w Warszawie. Mężczyzna przeprowadził się z Podkarpacia, a w stolicy mieszka w wynajmowanym mieszkaniu.
- Myślę, że najwięcej pieniędzy wydaję na mieszkanie, edukacje i zdrowie. W zeszłym roku zacząłem nowy kierunek w trybie zaocznym, za który miesięcznie płacę 1530 zł. Na leki przeznaczam średnio 200 złotych za miesiąc, a na wizyty lekarskie i terapię psychologiczną wydaję 800 zł. Wynajem pokoju kosztuje mnie 1400 zł miesięcznie- wspomina nasz rozmówca
Czy na przestrzeni lat nic się nie zmieniło?
Na początku poprzedniej dekady koszty życia studenckiego były znacznie niższe niż obecnie. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że wtedy przeciętne wynagrodzenie brutto wyniosło wówczas 3 832,81 zł.
- Na początku poprzedniej dekady, w latach 2011-2013 można było utrzymać się w Warszawie za nieco ponad tysiąc złotych, prowadząc do tego względne "życie studenckie". To były czasy, gdy w najtańszym barze, przy uniwersytecie, można było kupić piwo za 4 zł. Obok nieco drożej, bo lepsza knajpa, 5 zł za kufel półlitrowy. Obiad w studenckich stołówkach oscylował wokół 15 złotych. W wielu miejscach były zniżki studenckie i specjalne "happy hours", choćby w podziemiach Biblioteki Uniwersyteckiej - opowiada nam Mateusz, który skończył studia 10 lat temu.
W tamtych czasach życie studenckie było możliwe do sfinansowania przy stosunkowo niewielkim budżecie, co dziś może wydawać się niemal luksusem w porównaniu do gwałtownie rosnących kosztów życia. Natomiast nie zmieniło się to, że studenci przeznaczali najwięcej pieniędzy na mieszkanie.
- Duży pokój, dla dwóch osób, we wspólnym mieszkaniu to był koszt około tysiąca złotych. Ze wszystkimi opłatami. Kawalerka, którą wynajęliśmy z dziewczyną na Bródnie, kosztowała nas 1200 złotych miesięcznie. Ze wszystkimi opłatami. Do tego bilet trzymiesięczny - ze zniżką studencką. Udawało się zamknąć w 1300-1400 złotych od osoby wliczając w to wyjścia (na wejściówkach) do teatrów i wyjazdy, raz w miesiącu, do domu rodzinnego - dodaje Mateusz.
W ciągu dekady życie studenckie stało się znacznie droższe, a sytuacja studentów wymaga obecnie większej elastyczności finansowej, wsparcia od rodziny oraz łączenia nauki z pracą, aby sprostać rosnącym wydatkom. Największym wyzwaniem pozostają wysokie koszty najmu, które znacząco obciążają budżet studencki. Nie da się ukryć, że niektórzy studenci przeznaczają duże kwoty na swoje zdrowie.
Napisz komentarz
Komentarze