W ostatnich miesiącach na terenie całej Polski doszło do serii zagadkowych pożarów. Chodzi, chociażby o podpalenie restauracji w Gdyni, fabryki farb we Wrocławiu czy centrum budowlanego w Gdańsku. Podobne przypadki miały też miejsce w Warszawie i jej okolicach. W kwietniu zapłonął magazyn europalet w Markach, a w maju mieszkańcami stolicy wstrząsnął pożar wielkiej hali targowej przy Marywilskiej 44, która spłonęła w błyskawicznym tempie.
Wszystkie te pożary łączy to, że są niezwykle zagadkowe. Powstało wiele plotek dotyczących przyczyn tych incydentów, jednak wiele wskazuje na to, że związek z nimi mają rosyjskie służby. Po części zdaje się potwierdzać to Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która dokonała kilku zatrzymań związanych z „działalnością zorganizowanej grupy przestępczej, mającej za zadanie dokonywanie aktów sabotażu, w szczególności podpaleń, na zlecenie rosyjskich służb specjalnych”.
ABW zatrzymuje podejrzanych o współpracę z Rosją
W zeszłym tygodniu ABW zatrzymało na terenie Warszawy, Pruszkowa oraz woj. pomorskiego trzech mężczyzn podejrzewanych o dokonywanie podpaleń w różnych częściach Polski. To dwóch obywateli Białorusi i jeden Polak. Wszyscy trafili do aresztu tymczasowego na trzy miesiące.
- Zatrzymanym prokuratura postawiła zarzuty z art. 258 § 1 k.k. oraz z art. 130 § 7 k.k. i innych, tj. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze międzynarodowym oraz dokonywania aktów dywersji i sabotażu lub przestępstw o charakterze terrorystycznym, działając w ramach obcego wywiadu. Za zarzucone czyny grozić może kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności – informuje ABW.
To nie pierwsze takie zatrzymania w ostatnich miesiącach. Niedawno ABW zatrzymało pięć osób, które mają mieć związek z podpaleniem pod Warszawą.
Jerzy Dziewulski: chodzi im o wywołanie społecznej paniki
Wśród mieszkańców Warszawy i całej Polski pojawia się coraz więcej pytań dotyczących przyczyn tajemniczych pożarów. Najwięcej kontrowersji budzi sprawa Marywilskiej 44, czyli hali targowej, która doszczętnie spłonęła 12 maja tego roku. W rozmowie z Raportem Warszawskim Jerzy Dziewulski twierdzi, że za tym incydentem prawdopodobnie stoją rosyjskie służby.
- Podpalenie w jednym miejscu wskazywałoby na działania konkurencyjne, natomiast w kilku miejscach to już jest wątpliwe. Chodziło o to, żeby ten bazar zniszczyć, zasiać strach. To nie są działania o charakterze pospolitych przestępstw, to są już działania terrorystyczne. W pewnych podstawach teorii terroryzmu jest strach, zasianie niepewności. Jedno podpalenie może już wystraszyć, ale dwa, trzy czy cztery zdecydowanie wystraszą ludzi. O to właśnie im chodzi, o wywołanie społecznej paniki. To działania terrorystyczne – mówi Raportowi Warszawskiemu Jerzy Dziewulski.
![](https://static2.raportwarszawski.pl/data/wysiwig/436264112_753110853673911_6905767329666789406_n.jpg)
Kto stoi za pożarem Marywilskiej 44? „To ma związek z wojną”
W przestrzeni publicznej pojawiły się też przypuszczenia, że za podpaleniem Marywilskiej 44 stoi konkurencja, jak jednak zaznacza Jerzy Dziewulski, to mało prawdopodobna teoria.
- Kiedyś miałbym wątpliwości, bo wówczas zazwyczaj chodziło o interesy grup handlujących. Wtedy podpalenia np. bazaru powodowało zysk dla konkurencji. Teraz zakładam, że jednak prawdopodobnie nie o to chodzi, że ABW ma jakieś informacje w tej sprawie. Można też powiedzieć, że to była grupa konkurencyjna, ale to jest mało prawdopodobne. W takiej zbrodni musiało wziąć udział więcej niż kilka osób. Generalnie działanie przestępców niezwiązanych z wywiadem jest takie, że jeśli ktoś działa sam, to tylko sam, a jeśli działają we dwóch, to wiedzą wszyscy – mówi Jerzy Dziewulski.
Jak zaznacza Jerzy Dziewulski, podpalenia mają związek z toczącą się na Ukrainie wojną i wsparciem Polaków dla Ukraińców i prawdopodobnie nie ustaną, gdyż rosyjskich służb nie powstrzyma zatrzymanie kilku mężczyzn.
- Zakładam, że jednak te podpalenia miały związek z udziałem Polaków w tej, nazwijmy to po imieniu, wojnie. Bo w gruncie rzeczy to jest swoisty rodzaj wojny, a na pewno wojny granicznej. Może kiedyś miałbym wątpliwości, czy to rzeczywiście obcy wywiad stoi za tymi podpaleniami, ale dziś już nie – stwierdza Jerzy Dziewulski.
- Byłoby to dziwne, gdyby takie historie nagle ustały. Jeśli to jest realizowane przy wsparciu GRU (rosyjski wywiad - red.), to GRU nie wystraszy się tylko dlatego, że zatrzymano trzech facetów. Jeżeli to był przypadek bandycki o innym charakterze, to po zatrzymaniu takie podpalenia mogą ustać, a jeśli będą trwały nadal, to nie mam wątpliwości, że to jest działanie GRU – dodaje Dziewulski.
Napisz komentarz
Komentarze