Czy normy smogowe w Warszawie są przekraczane?
Na początku warto wyjaśnić czym są szkodliwe substancje PM10 i PM 2,5, które mierzone są poprzez czujniki. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, a właściwie zakład zajmujący się klimatem, przygotował „ściągę” dotyczącą pyłów zawiesinowych i zanieczyszczenia powietrza. Czym zatem jest wspomniane PM10 i PM 2,5?
„Pył zawieszony jest mieszaniną cząstek stałych i kropelek cieczy utrzymujących się w powietrzu. Cząsteczki te zawierają różne składniki jak np.: siarkę, związki organiczne (np. wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne), metale ciężkie, dioksyny oraz alergeny (takie jak pyłki roślin i zarodniki grzybów). Pył PM10 zawiera cząstki o średnicy mniejszej niż 10 µm, natomiast pył drobny PM2,5 cząstki o średnicy mniejszej niż 2,5 µm.”
Co jednak zrobić, jeśli odczyty wskazują przekroczenie norm, na przykład 300% normy? Czy to oznacza, że spacer z dzieckiem w takim dniu jest niebezpieczny?
– Krótkotrwałe wysokie stężenia mogą być szkodliwe dla zdrowia, zwłaszcza jeśli są regularnie powtarzane. Ale należy uważać na manipulacje danymi. Na przykład, jeśli widzimy, że wynik z jednej godziny jest odniesiony do normy rocznej, to takie dane są wprowadzające w błąd – tłumaczy prof. Artur Badyda.
Zarówno normy dobowe, jak i roczne mają różne przeznaczenia. Krótkie epizody wysokich stężeń mogą być groźne, ale normy dzienne, a przede wszystkim roczne służą do oceny długofalowego wpływu zanieczyszczeń na zdrowie.
Dlaczego wyniki pomiarów smogu w Warszawie się różnią?
Wyszukiwarki internetowe pełne są danych na temat jakości powietrza, którym oddychamy. Problem w tym, że prywatne systemy pomiarowe, jak Airly czy AccuWeather, często podają wyniki zupełnie inne niż stacje publiczne, co budzi wątpliwości. Skąd te różnice? Na nasze pytania odpowiada prof. Artur Badyda, profesor nauk inżynieryjno-technicznych, specjalista w zakresie ochrony środowiska i zdrowia środowiskowego.
Gdy wpiszemy w wyszukiwarkę frazę „jakość powietrza w Warszawie”, w pierwszych wynikach często widzimy dane z systemów takich jak np. Airly czy AccuWeather. To urządzenia niskokosztowe, dostępne dla każdego – od samorządów po osoby prywatne.
Na pierwszy rzut oka różnice mogą wydawać się szokujące: prywatne urządzenia wskazują czasem fatalną jakość powietrza, podczas gdy oficjalne dane pokazują coś zupełnie innego. Profesor Artur Badyda tłumaczy, że źródłem problemu jest technologia.
– Urządzenia prywatnych firm, takich jak Airly, są znacznie tańsze, co wpływa na ich precyzję. Tego typu czujniki kosztują kilka tysięcy złotych, podczas gdy profesjonalne stacje monitoringu, takie jak te Generalnej Inspekcji Ochrony Środowiska (GIOŚ), kosztują setki tysięcy, a nawet miliony złotych. Różnica w jakości pomiarów jest więc nieunikniona – wyjaśnia ekspert.
Dodatkowym problemem jest lokalizacja czujników. Urządzenia publiczne są ustawiane w miejscach wybranych zgodnie z zasadami naukowymi, np. w odpowiedniej odległości od źródeł emisji i na odpowiedniej wysokości. Tymczasem prywatne czujniki mogą być instalowane w dowolnym miejscu – nawet na dziesiątym piętrze czy wewnątrz budynku, co zniekształca wyniki.
– Spotkałem się z sytuacjami, gdzie urządzenia były zlokalizowane na dziesiątym piętrze, wewnątrz mieszkania lub obok parkingu, gdzie emisja zanieczyszczeń jest większa – mówi prof. Badyda.
Niestandardowa lokalizacja czujników to problem, ponieważ zaburza reprezentatywność pomiarów. Na przykład czujnik ustawiony przy niewymienionym piecu czy w sąsiedztwie parkingu pokaże wyższe stężenia pyłów, które niekoniecznie odzwierciedlają jakość powietrza w całej okolicy.
Prywatne czujniki vs. publiczne stacje pomiarowe — gdzie szukać?
Nawet w idealnych warunkach tanie urządzenia mają swoje ograniczenia.
–Tego typu czujniki często przeszacowują stężenia zanieczyszczeń, zwłaszcza przy wysokiej wilgotności powietrza. Krople wody mogą być przez nie mylnie rozpoznawane jako cząstki pyłu, co prowadzi do zawyżania wyników – mówi prof. Badyda.
Kolejnym problemem jest sposób odniesienia pomiarów do norm. Profesjonalne stacje raportują dane godzinowe lub dobowe, zgodnie z precyzyjnymi zasadami. Tymczasem prywatne systemy często porównują odczyty chwilowe z normami dobowymi lub rocznymi.
– Prywatne systemy często podają stężenia chwilowe i odnoszą je do norm dobowych lub rocznych, co jest nieuprawnione. Normy dobowe są ustalane na podstawie średnich wartości z całego dnia, a roczne – z całego roku kalendarzowego – dodaje.
Czy normy prawne są wystarczające?
Ostatnią kwestią, na którą zwraca uwagę profesor, jest wybór norm, do których odnosimy wyniki. Oficjalne pomiary w Polsce opierają się na dyrektywie unijnej, która ustala poziomy zanieczyszczeń. Jednak normy Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) są bardziej restrykcyjne. – GIOŚ jest zobligowana do przestrzegania przepisów prawa, ale warto pamiętać, że normy WHO są wyznacznikiem bezpiecznego poziomu zanieczyszczeń dla zdrowia człowieka – mówi prof. Badyda.
Zrozumienie różnic między systemami pomiarowymi i ich metodologią pozwala lepiej ocenić sytuację.
– Nie chodzi o to, że jedne pomiary są złe, a drugie dobre. Trzeba je interpretować w odpowiednim kontekście – podsumowuje profesor.
Jak sprawdzić jakość powietrza w Warszawie?
W obliczu sprzecznych danych warto korzystać z profesjonalnych systemów pomiarowych, takich jak GIOŚ, które oferują precyzyjniejsze dane. Jednak prywatne czujniki, choć mniej dokładne, mogą być przydatne jako uzupełnienie oficjalnych danych, pod warunkiem że znamy ich ograniczenia.
- Nie ma możliwości, aby normy były przekroczone w Polsce o 300%. Na szczęście nie mamy tak złej jakości powietrza w naszym kraju – ocenia specjalista.
Warszawiacy coraz częściej pytają o jakość powietrza, ale to, jak interpretujemy te dane, zależy od naszej wiedzy i świadomości technologicznej. Jak podkreśla prof. Badyda, kluczowe jest, by patrzeć na te wyniki z dystansem i wiedzieć, co kryje się za suchymi liczbami.
Lista publicznych systemów jakości powietrza:
Najczęstsze pytania o smog w Warszawie
- Pytanie: Czy prywatne czujniki są wiarygodne?
Odpowiedź: Prywatne czujniki, takie jak Airly, są tańsze i mniej precyzyjne niż stacje GIOŚ, ale mogą być pomocne jako uzupełnienie danych. - Pytanie: Jak interpretować normy smogowe?
Odpowiedź: Normy dobowe i roczne mają różne znaczenie. Krótkotrwałe przekroczenia nie oznaczają od razu zagrożenia, ale regularne narażenie na wysokie stężenia smogu jest szkodliwe. - Pytanie: Czy zła jakość powietrza jest szkodliwa?
- Odpowiedź: Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej przekonują, że:
- „Większe ziarna pyłu mogą powodować stany zapalne spojówek oraz błony śluzowej nosa i gardła. Osoby cierpiące na choroby serca i płuc, osoby starsze i dzieci uważa się za bardziej podatne na szkodliwe działanie pyłu zawieszonego.”
- „Długotrwałe narażenie na wysokie stężenia pyłu zawieszonego sprzyja wystąpieniu przewlekłej zaporowej choroby płuc, a także zmniejszeniu sprawności i wydolności płuc. Krótkoterminowe narażenie na wysokie stężenie może nasilać objawy choroby płuc, różnych chorób o podłożu alergicznym (astma, egzema, katar sienny, zapalenie spojówek) i chorób serca (zwiększona krzepliwość krwi, zaburzenia rytmu), a także zwiększać podatność na infekcje dróg oddechowych”
Napisz komentarz
Komentarze