Otwarty pod koniec marca most pieszo-rowerowy na Pragę za 160 milionów złotych miał być symbolem nowoczesności i funkcjonalności Warszawy. Połączenie atrakcyjnego designu z praktycznością przyciągnęło tłumy pieszych i rowerzystów, którzy chętnie korzystają z tego przejścia. Jednak już teraz, zaledwie kilka miesięcy później, konieczne było gruntowne czyszczenie posadzki, która zaczęła pokrywać się brudem i śladami użytkowania.
Według Zarządu Dróg Miejskich (ZDM), zabrudzenia to efekt naturalnej eksploatacji.
- Ślady po rowerowych oponach, lekko ściemniały kolor posadzki – to normalne w przypadku tak intensywnie użytkowanego obiektu – przekonują przedstawiciele ZDM.
Problem w tym, że most był projektowany jako miejsce codziennego ruchu, więc pytania o trwałość materiałów są uzasadnione.
Koszty czyszczenia – kto zapłaci za „odzyskiwanie blasku”?
Ekipa czyszcząca rozpoczęła pracę w połowie zeszłego tygodnia, a efekty rzeczywiście robią wrażenie. ZDM chwali się, że posadzka odzyskała jasny kolor i wygląda niemal jak nowa. Jednak pojawiają się głosy, że czyszczenie nie powinno być konieczne tak szybko. Mieszkańcy krytykują brak odpowiedniego planowania, a także kwotę. Czyszczenie kosztowało 150 tys. zł.
- Za 160 mln zł posadzka powinna być odporna na takie rzeczy albo sama się oczyszczać – ironizuje jeden z komentujących.
Inni zauważają, że brak wydzielonego pasa dla rowerzystów i pieszych prowadzi do częstego hamowania, które zostawia widoczne ślady.
Czy most to projekt estetyczny, czy funkcjonalny?
ZDM apeluje do użytkowników mostu o ostrożność: „Dbajmy wspólnie o nowy most, który z czasem może stać się wizytówką stolicy”. Jednak komentarze mieszkańców pokazują, że cierpliwość wobec tego typu apeli jest ograniczona.
- Może następnym razem zbudujmy most tylko do podziwiania, żeby przypadkiem się nie zabrudził – pisze z przekąsem jeden z użytkowników.
Wysoka częstotliwość użytkowania mostu była przewidywana już na etapie projektowania. Brak odpowiedniego zabezpieczenia nawierzchni przed zabrudzeniami lub wykorzystania bardziej odpornego materiału to – według krytyków – zwykłe zaniedbanie.
Mimo kontrowersji most nadal przyciąga tłumy. Codziennie korzystają z niego piesi, rowerzyści, a także turyści, którzy chwalą jego estetykę i widoki na Wisłę. Jednak pytanie, czy za kilka miesięcy nie trzeba będzie znów „odzyskiwać blasku”, pozostaje otwarte.
Inwestycje tego typu mają służyć mieszkańcom przez dekady, a nie miesiące. Czy w przyszłości uda się uniknąć podobnych problemów? Czas pokaże, ale na razie Warszawiacy mają prawo pytać, czy ich pieniądze zostały dobrze wydane.
Napisz komentarz
Komentarze