Funkcjonariusz wrócił do swojej macierzystej jednostki w Nowym Dworze Mazowieckim. Jest w dyspozycji tamtejszego komendanta powiatowego policji. Nie wykonuje jednak obowiązków, bo sąd zawiesił go w czynnościach służbowych.
Jako pierwsze o sprawie poinformowało RMF FM.
Bartosz Z. służył w policji od lipca 2023 r. Ukończył niezbędne szkolenie i zdał egzaminy. Pracował głównie w Czosnowie obok Nowego Dworu Mazowieckiego. 23 listopada czyli dzień, w którym doszło do tragedii, był dla niego pierwszym dniem służby w Warszawie.
W sprawie toczy się śledztwo, które dotyczy „przekroczenia uprawnień przez policjanta oraz spowodowania przez niego ciężkich obrażeń ciała skutkujących śmiercią człowieka”.
Oprócz śledztwa, w policji toczy się postępowanie dyscyplinarne wobec funkcjonariusza. Z nieoficjalnych informacji radia wynika, że w najbliższym czasie może dojść do wydalenia go ze służby.
Zarzuty dla podejrzanego i decyzja sądu
Bartosz Z. usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień, nieuzasadnionego użycia broni i spowodowania uszczerbku na zdrowiu, który doprowadził do śmierci.
W zeszłym tygodniu sąd nie uwzględnił wniosku prokuratora w sprawie tymczasowego aresztu dla podejrzanego. Policjant wyszedł na wolność za poręczeniem majątkowym w wysokości 50 tysięcy złotych. Pięć dni w tygodniu musi stawiać się w wyznaczonym komisariacie. Ma też zakaz zbliżania się do osób objętych śledztwem oraz do miejsca zdarzenia.
Mężczyzna złożył wyjaśnienia, ale nie przyznał się do winy. Prokuratura dla dobra sprawy nie podaje treści jego wyjaśnień.
Funkcjonariuszowi grozi kara od 5 lat pozbawienia wolności nawet do dożywocia.
Dramat na Pradze Północ
Tragiczna interwencja 23 listopada na warszawskiej Pradze Północ zakończyła się śmiercią policjanta. Funkcjonariusze zostali wezwani około godz. 14 na ul. Inżynierską 6 z powodu zgłoszenia o uzbrojonym w maczetę mężczyźnie, który biegał po podwórku i stanowił realne zagrożenie dla innych osób.
Na miejsce przyjechał dwuosobowy patrol, który następnie poprosił o wsparcie. W akcję włączyli się dwaj nieumundurowani policjanci. Agresor zaczął uciekać w momencie, gdy zobaczył funkcjonariuszy. Policjanci po krótkim pościgu dogonili go i obezwładnili.
W wyniku pomyłki, podczas tej właśnie interwencji, funkcjonariusz z pierwszego patrolu oddał strzał w kierunku jednego z nieumundurowanych policjantów. Strzał miał paść z odległości trzech - czterech metrów. Mimo wysiłków ratowników i lekarzy, postrzelony mundurowy zmarł tego samego dnia w szpitalu przy ul. Szaserów.
Napisz komentarz
Komentarze