Wydawało się, że czasy burzenia zabytków z otwartą przyłbicą nie przynoszą już deweloperom chluby. Że o ostatnie zabytki pokiereszowanej wojną, gettem i powstaniem Woli będziemy jako społeczeństwo szczególnie dbać. Tymczasem spółka J.M. Inwest działa jak w dzikich latach 90. Przed świętami, wbrew prawu i decyzjom najróżniejszych służb burzy należący do niej zabytek przy ul. Łuckiej 8. Najstarszą kamienicę czynszową Woli, z 1878 roku. Obiekt, który przetrwał wojnę, znajdował się ostatnio w złym stanie. Wielokrotnie dochodziło tu do podpaleń przez niezidentyfikowanych sprawców.
Kamienica w 1992 roku została wpisana do rejestru zabytków. W 2010 roku została zreprywatyzowana. Dwa lata później właściciel zburzył zabytkową oficynę. Nie remontował budynku, co stopniowo doprowadzało go do ruiny. W 2024 roku budynek, na chwilę, zniknął z rejestru, ale wciąż znajdował się w gminnej ewidencji. To efekt wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który uznał, że budynek jest w coraz gorszym stanie. Ale tuż po tej decyzji służby konserwatorskie rozpoczęły ponowny wpis - tym razem nie całego budynku, a jego murów. Zgodnie z prawem właściciel nie miał prawa, by zacząć rozbiórkę. Kamienica dalej objęta jest ochroną tymczasową.
Tymczasem w sobotę koparka zaczęła regularne burzenie zabytku. Na miejscu błyskawicznie pojawił się Marcin Dawidowicz, mazowiecki konserwator zabytków oraz Krzysztof Strzałkowski, burmistrz Woli. Obaj, w asyście Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego (PINB) i policji zatrzymali nielegalną rozbiórkę. Wydawało się, że zabytek został uratowany.
Łucka 8. Drugi akt zniszczenia
Deweloper nie dał za wygraną. Wydaje się, że urzędnikom zaśmiał się w twarz. Dwa dni po tym, jak koparka naruszyła jedną ze ścian zabytkowej kamienicy, ciężki sprzęt znów zaczął działać przy ul. Łuckiej. Tym razem spółka J.M. Inwest zburzyła resztę kamienicy, zostawiając tylko jedną ze ścian. Najstarsza czynszówka Woli, kamienica Adama Włodawera, jest już ruiną.
- Pomimo tego, że w sobotę po naszej interwencji prace zostały wstrzymane, zakaz prowadzenia dalszych robót wydał Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego i pomimo obecności policji, dzisiaj w nocy inwestor wyburzył kamienicę. Część cegieł, część murów runęła na chodnik i trawniki, w mojej ocenie stwarzając zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi – mówi Stołeczny Konserwator Zabytków Michał Krasucki., Stołeczny Konserwator Zabytków.
- Tego typu nielegalne, a wręcz przestępcze działania nie powinny być bezkarne, więc to nie koniec naszych czynności - komentował wcześniej Krasucki w mediach społecznościowych.
W sobotę zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do prokuratury złożył Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków, Marcin Dawidowicz. - Relikt objęty jest procedurą wpisu do rejestru zabytków, w związku z tym wszelkie prace prowadzone przy budynku prowadzone są niezgodnie z prawem - poinformował.
- Cała ta sytuacja jest przyczynkiem do poważnej dyskusji na temat zaostrzenia przepisów związanych z bezpieczeństwem zabytków. Procedury administracyjne związane ze wpisem bądź skreśleniem z ewidencji czy rejestru zabytków są długie i skomplikowane. Czas stworzyć mechanizmy prawne, aby stworzyć służbom konserwatorskim i samorządom możliwość właściwej ochrony na czas prowadzenia postępowań – komentuje burmistrz Woli, Krzysztof Strzałkowski.
- Nie jest łatwo, by deweloper, który dopuścił się czynu karalnego, poniósł konsekwencje. Prawo daje takie możliwości, natomiast wyroków skazujących, gdy ktoś poszedł do więzienia - to nie słyszałam o takim przypadku. Często takie sprawy są umarzane w prokuraturze, np. Willa Ronikerów. Jeżeli chodzi o kary pieniężne, to deweloperzy wpisują to sobie w koszty. Przecież nawet 500 tys. zł to (dla dewelopera - red.) nie są duże pieniądze - mówi nam Patrycja Jastrzębska z inicjatywy Tu Było, Tu Stało.
Napisz komentarz
Komentarze