Do pożaru doszło tuż przed godz. 1 w nocy z 30 na 31 grudnia. Wtedy to na infolinię Centrum Powiadamiania Ratunkowego przekazano zgłoszenie o zadymionym mieszkaniu. Po przybyciu służb okazało się, że ogień trawi mieszkanie na pierwszym piętrze budynku, przy ul. Brechta w dzielnicy Praga-Północ. Z lokalu miał wydobywać się dym oraz silny swąd spalenizny. Mundurowi nie wiedzieli, czy ktoś znajduje się wewnątrz mieszkania.
Do tej interwencji przydzielona została załoga patrolowa z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI. Zgłoszenie otrzymali również strażacy.
- Policjanci bardzo szybko zjawili się na miejscu. Poczuli zapach gryzącego dymu, a nikt nie otwierał drzwi. Nie zwlekając, błyskawicznie podjęli decyzję o wyważeniu drzwi — przekazuje nadkom. Paulina Onyszko, oficer prasowy KRP VI.
Jak informują służby, lokal był bardzo zadymiony, a widoczność była niemal zerowa. Mimo to, jeden z policjantów zdecydował się wejść do środka. Po sprawdzeniu wszystkich pomieszczeń udało mu się znaleźć i wyprowadzić półprzytomną 64-latkę. Okazało się, że przyczyną pożaru był przypalony garnek z jedzeniem, przy którym kobieta zasnęła.
Dzięki interwencji policjantów kobieta nie odniosła żadnych obrażeń.
Napisz komentarz
Komentarze