- O godzinie 20.05 otrzymaliśmy zgłoszenie o pożarze hali magazynowej przy ulicy Modlińskiej 16. Gdy pierwsze zastępy dotarły na miejsce zdarzenia, prawie cała hala była już objęta ogniem, a płomienie wychodziło na zewnątrz budynku o wymiarach mniej więcej 50 na 20 metrów - przekazał nam rzecznik warszawskiej straży pożarnej mł. bryg. Artur Laudy.
W budynku znajdowały się komponenty do produkcji i napraw łodzi oraz kajaków, wraz z wykorzystywanymi do tego substancjami chemicznymi. Pożar został opanowany chwilę po godz. 22, ale strażacy pracują na miejscu do teraz.
Dwie osoby poszkodowane. Pracownicy fabryki próbowali sami ugasić pożar
Zanim na miejsce przyjechali strażacy, pożar próbowali ugasić pracownicy firmy. Dwóch mężczyzn odniosło lekkie obrażenia.
- Policjanci wyprowadzili z hali, dwóch pracowników, którzy próbowali gasić pożar sami, lecz zagrożenie było za duże, żeby działać tam gaśnicami. Jednemu z panów, 65-latkowi, została udzielona pomoc na miejscu, natomiast 53-letni mężczyzna, ze względu na doznane poparzenia, został przewieziony do szpitala i tam udzielono mu pomocy. Na szczęście obrażenia nie zagrażały życiu - powiedziała nam kom. Paulina Onyszko z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI.
Pożar gasiło 31 zastępów straży pożarnej. Pracowały drony i oddział specjalny
W wieczornej akcji uczestniczyły dziesiątki strażaków, którzy wykorzystywali także specjalistyczny sprzęt.
- W kulminacyjnym punkcie działań brało udział 31 zastępów. W tym 10 zastępów gaśniczych i 8 specjalnych. W akcji uczestniczyła też specjalistyczna grupa ratownictwa chemicznego, która dokonywała pomiarów powietrza w okolicy, aby ocenić, czy unoszący się dym jest bezpieczny dla okolicznych mieszkańców. Do wspomagań działań i rozpoznania terenu wykorzystywaliśmy drony z kamerą termowizyjną, które pokazywały nam, jak ten pożar się rozprzestrzenia - opisał mł. bryg. Artur Laudy.
Aktualnie na miejscu pracują wciąż 3 zastępy straży pożarnej, które kontrolują sytuację i dogaszają tlące się wciąż miejsca. Na dziś policja zaplanowała przesłuchania pracowników oraz właściciela firmy Plastex.

Spłonęła fabryka znana na całym świecie. Właścicielem jest były olimpijczyk
Wiemy już, że spalona fabryka należała do firmy Plastex, czyli producenta kajaków, kanadyjek, łodzi i innych sprzętów do pływania, z których korzystają zawodowcy na całym świecie. Biznes założył w 1990 roku Ryszard Seruga, kanadyjkarz slalomowy, uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 roku oraz wielokrotny medalista Mistrzostw Świata i Mistrzostw Polski. W dniu pożaru właściciel obchodził 72. urodziny.
Plastex eksportuje swoje produkty na cały świat, posiadając dilerów w ponad 40 krajach.
- Od 1996 do 2012 roku zawodnicy na łodziach firmy Plastex zdobyli 51 medali olimpijskich oraz corocznie zdobywają setki medali na międzynarodowych zawodach odbywających się nie tylko w Europie, ale na całym świecie - możemy przeczytać na stronie właściciela spalonej hali.
Wczorajszy wieczór był tragiczny dla firmy. Z hali produkcyjnej i magazynów nie zostało praktycznie nic.
- Straty są ogromne, firma praktycznie przestała istnieć. Spaliła się cała hala produkcyjna, biura, zawartość magazynów, składowane łodzie gotowe do wyjazdu. Nic nie zostało poza budynkiem murowanym z zapleczem socjalnym, cała reszta jest właściwie spalona do gołej płytki – zrelacjonował Gazecie Wyborczej właściciel.

Napisz komentarz
Komentarze