Powoli kończy się budowa Parku Żerańskiego. Planowane jest otwarcie w połowie roku. Inwestycja, choć spektakularna i niezwykle potrzebna, spotyka się również z krytyką mieszkańców. Wszystko z powodu betonowych gruzów, które stały się częścią parku. Projektanci tłumaczyli, że to nawiązanie do historii tego miejsca. Poza tym część gruzów „opanowała” przyroda.
Niektórym mieszkańcom to nie odpowiada, dlatego ślą maile m.in. do Magdaleny Młochowskiej, dyrektor-koordynator ds. zielonej Warszawy. Tłumaczą, że problem jest większy. Bo nie chodzi tylko o gruz, którego nie można usunąć, ale także o luźny gruz, podobny do tego, który swego czasu był w słynnym i ostatecznie usuniętym „lapidarium” na Ursynowie.
(4).png)
„Ponownie zwracamy się o usunięcie z niego gruzu i betonowych odpadów, które ku naszemu ubolewaniu niszczą odbiór tej wyczekiwanej od lat inwestycji. (…) Jako mieszkańcy oczekujemy aby Park Żerański był oceniany z perspektywy jego faktycznej, ogromnej wartości, a nie betonowych odpadów, które zmieszczą się na kilku ciężarówkach” – czytamy w mailu, którego szablon udostępniono na Facebooku.
W piśmie czytamy, że mieszkańcy chcą usunięcia zalegającego luźnego gruzu i wystających zbrojeń. Obawiają się, że te elementy mogą być niebezpieczne dla dzieci. Nie kwestionują tego, że w parku pozostaną drzewa, które wrosły w część betonowych elementów. Chcą też, by park objęty został miejskim monitoringiem.
Zarząd Zieleni: „To wciąż teren budowy”
Przedstawiciele Zarządu Zieleni przekonują, że park jest cały czas w budowie. Jak słyszymy, zniknie wiele elementów, których obawiają się mieszkańcy.
- Z parku zostało wywieziono bardzo dużo gruzu, ok. 300 ton. Część została pozostawiona jako pamiątka tego miejsca. Gruz skumulowany przy ul. Płochocińskiej to około 10 proc. tego co zostało w tym parku – tłumaczy Kamila Nowocin, zastępca dyrektora Zarządu Zieleni. - Musieliśmy się dostosować do przyrody, która już tam była. To teren postindustrialny, który kiedyś miał być portem rzecznym. Zagospodarowanie parku będzie się do tego odnosiło. Wszystkie elementy, materiały wykorzystywane w realizacji nawiązują do historii tego miejsca – dodaje.

Urzędnicy przekonują, że na bieżąco rozmawiają z wykonawcami o wszystkich potencjalnie niebezpiecznych elementach. Każda rzecz, każdy materiał musi zostać przetestowany: „Sprawdzamy np. czy dziecko nie zrobi sobie krzywdy, jak przejedzie rączką (po materiale - red.).”
- Dla mieszkańców krytyczne jest to, żeby było bezpiecznie. Elementy, które wystają, pręty zbrojeniowe, zostaną usunięte. Pozostałe zostaną odpowiednio zabezpieczone – zapewnia nas Magdalena Młochowska, dyrektor-koordynator ds. zielonej Warszawy.
Młochowska przyznała, że w parku nie będzie monitoringu.
- Jeżeli w przyszłości będzie taka potrzeba, to monitoring może zostać założony. To nie jest decyzja na dziś i nie jest to elementem inwestycji - przyznała.
Napisz komentarz
Komentarze