Protest w sprawie dalszych losów Osiedla Przyjaźń. "Obawiamy się fali eksmisji"

W poniedziałek przed stołecznym ratuszem odbył się protest w sprawie dalszych losów Osiedla Przyjaźń. Demonstrujący obawiają się fali eksmisji i żądają, żeby władze miasta spełniły swoje obietnice, dotyczące m.in. tego, żeby osoby mieszkające na osiedlu miały rozwiązaną swoją kwestię mieszkaniową. Zdaniem organizatorów, „ratusz nie zamierza systemowo rozwiązać tej sprawy”.
Protestujący przed stołecznym ratuszem
Protestujący przed stołecznym ratuszem

Autor: Marta Gostkiewicz Raport Warszawski

Kilkadziesiąt osób zebrało się w poniedziałek o godz. 17 przed urzędem miasta na demonstracji w sprawie dalszych losów Osiedla Przyjaźń. Uczestnicy protestu mieli ze sobą transparenty z napisami „Nasza przyjaźń nie jest na sprzedaż”, „Trzaskowski won od Przyjaźni”, „Mieszkańcy zostają”, „Mieszkanie prawem nie towarem”. Skandowali hasła „Zostajemy” i „Pustostany w ręce ludzi”

Jak podkreślali organizatorzy demonstracji, „jednemu z najbardziej unikatowych miejsc na mapie Warszawy grozi likwidacja, a setki osób tracą właśnie dom”.

- 10.08 miasto każe wyprowadzić się z domów studentom, studentkom, migrantom i migrantkom, osobom bardziej zamożnym i osobom dla których właśnie to Osiedle jest jedynym, co chroni ich przed popadnięciem w kryzys bezdomności. Ludziom mieszkającym tutaj od miesięcy, lat lub dekad. Rodzinom z dziećmi, ludziom prowadzącym lokalne biznesy - wszystkim wypowiadane są umowy. Duża część z tych osób dowiaduje się o tym w zbyt późny i nieprawidłowy sposób. Ludziom nie są oferowane lokale zastępcze – napisano w zapowiedzi wydarzenia. 

Protestujący chcą konkretnej odpowiedzi

Jak mówili organizatorzy protestu, władze miasta nie spełniają swoich wcześniejszych zapowiedzi. Domagają się więc konkretnej odpowiedzi na temat przyszłości osiedla.

- Domagamy się, żeby ratusz spełnił swoje obietnice, które były składane na Radzie Warszawy podczas specjalnego posiedzenia, dotyczącego Osiedla Przyjaźń. Obiecywano na nim, że wszystkie osoby, które zamieszkują na osiedlu, będą miały w jakiś sposób rozwiązaną swoją kwestię mieszkaniową. Zgodnie z tym, co już wtedy przewidywaliśmy, tak się nie dzieje. W rzeczywistości ratusz nie zamierza systemowo rozwiązać tej sprawy i tylko czeka aż albo ludzie się sami wyprowadzą, albo skończą im się umowy najmu albo stanie się coś co spowoduje, że to osiedle opustoszeje, że będzie gotowe na inwestycje, które na pewno nie będą brały pod uwagę interesów dotychczasowych mieszkańców - mówiła jedna z organizatorek protestu.

- Na to się wszystko nie godzimy. Domagamy się tego, aby osiedle pełniło swoją dotychczasową funkcję - żeby osoby nadal mogły tam mieszkać, żeby zostały zachowane te zasady, które dotychczas obowiązywały. Żeby wszyscy mieszkańcy mogli mieć przedłużone umowy najmu - studenci na czas okresu studiowania, mieszkańcy na czas nieokreślony i żeby nie było przymusowych wysiedleń  (…) – wyjaśniała.

Podkreślono, że umowy, które mają studenci, kończą się 10 sierpnia. Po tym dniu nie wiadomo co będzie dalej się działo. 

- Obawiamy się, że nastąpi wtedy fala eksmisji i nie zgadzamy się, żeby do tego dopuścić. Stąd nasz protest, postulaty, działania prawne, które będą zmierzały do tego, żeby uznać, że umowy najmu, które dotychczas funkcjonowały, stały się umowami na czas nieokreślony. Żądamy żeby ratusz spełnił swoje obietnice wobec mieszkańców – podkreślali organizatorzy. 

Postulaty petycji

Protestujący złożyli w ratuszu petycję, której pierwszym punktem jest „stop wysiedlaniu osiedla”. Żądają gwarancji zamieszkania przynajmniej do końca studiów przez obecnych studentów, kontynuowania funkcji akademickiej osiedla oraz zapewnienia pozostałym mieszkańcom umowy na czas nieokreślony. Domagają się również przeprowadzenia niezbędnych remontów z gwarancją braku podwyżek czynszu. Nie zgadzają się na wysiedlenia na czas remontu. Ich zdaniem zakres koniecznych prac nie jest znaczny, a ich termin nie został jeszcze zaplanowany - nie ma więc podstaw do wysiedlenia mieszkańców. Domagają się również otwarcia klubu Karuzela jako publicznego domu kultury. 

- Protestujemy, ponieważ nie zgadzamy się na to, co robi miasto i prezydent Rafał Trzaskowski. Prezydent jasno zapowiedział, że spotka się z mieszkańcami, że będzie można z nim porozmawiać. W rzeczywistości ciężko jest się do niego dostać, nie mówiąc już o spotkaniu. Sytuacja jest bardzo niejasna. Studenci za parę dni muszą się pozbyć kluczy do swoich akademików i nie wiadomo co z nimi będzie. Czy dostaną akademik gdzieś indziej? Nie mieszkam na osiedlu, tylko obok, ale jestem zainteresowany sprawą - mówi nam Karol z Warszawy.

Pan Kajetan urodził się na Osiedlu Przyjaźń ponad 60 lat temu. Mieszka tam w domku jednorodzinnym z ogródkiem. 

- Wielokrotnie były inicjatywy, aby usystematyzować status tych domków. Domki są drewniane i wymagają ciągłych remontów. Ludzie, którzy tam mieszkają, chcą mieć jakieś zabezpieczenie, żeby nie było sytuacji, że włożą duże pieniądze w remont, a po czterech miesiącach ktoś im powie, że pora się wyprowadzić. Przez kilka lat było w miarę spokojnie, kiedy osiedle było administrowane przez Akademię Pedagogiki Specjalnej. W maju tego roku zostało to przekazane miastu. Od tej pory zaczęły się problemy. Po pierwsze infrastruktura osiedla robi się coraz bardziej zaniedbana. Obok mnie przewróciło się drzewo, które blokuje wyjazd z posesji. Wielki pień topoli leży na terenie osiedla już trzy tygodnie i nikt się tym nie zajął. Trawniki na boisku przestały być koszone. Natomiast my otrzymaliśmy ofertę, że jak nam się nie podoba czy nie podpiszemy jakiejś umowy, to możemy w ciągu trzech tygodni się stamtąd wynieść. Jest to dosyć nieprzyjemne, zwłaszcza, że przez wiele lat ludzie się zajmowali tymi domkami - mówi nam Kajetan. 

Stanowisko ratusza 

Stołeczny ratusz zapowiadał pod koniec kwietnia, że „Osiedle Przyjaźń będzie dalej służyć celom mieszkaniowym, a znajdujące się tu zaniedbane domki czeka sukcesywny remont”. Przedstawił też plan działań po zwrocie osiedla przez dotychczasowego dzierżawcę – Akademię Pedagogiki Specjalnej.

- Mieszkańcy, studenci i przedsiębiorcy mogą spać spokojnie. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zdecydował o udzieleniu wszystkim doraźnej pomocy – tak, aby żaden z mieszkańców nie ucierpiał po wygaśnięciu umowy dzierżawy. Chcemy, żeby to osiedle żyło, żeby było pełne mieszkańców, ale też by było bezpieczne – mówił wówczas wiceprezydent Warszawy Tomasz Bratek, zapewniając jednocześnie, że żaden z mieszkańców osiedla nie będzie musiał opuścić lokalu tuż po przejęciu nieruchomości przez miasto.

- Osiedle Przyjaźń to zespół budynków mieszkalnych, znajdujący się na terenie Bemowa. Powstało w latach 50. ubiegłego wieku i służyło głównie budowniczym Pałacu Kultury i Nauki. Z czasem zmieniło się w miejsce życia społeczności akademickiej – tak studentów, jak i pracowników warszawskich uczelni – mające swój unikalny charakter. Grunt stanowi własność Skarbu Państwa, a zarządza nim Prezydent Warszawy – jako starosta. Przez długie lata Osiedle Przyjaźń było dzierżawione przez Akademię Pedagogiki Specjalnej, która prowadziła bieżące sprawy osiedla i odpowiadała za podnajem lokali. Obecna umowa dzierżawy wygasa 9 maja 2024 r. Uczelnia nie była zainteresowana kontynuowaniem współpracy. Nieruchomość po wygaśnięciu umowy dzierżawy zostanie więc zwrócona przez uczelnię miastu – informował stołeczny ratusz. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Muzyk 06.08.2024 10:03
Bardzo dobry rzetelny artykuł

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.