ReklamaBanner

Z sali rady dzielnicy zniknął krzyż, więc radny PiS przyniósł własny. „Do kościoła państwo chodzą, ale krzyż państwo zdjęli”

Zniknięcia krzyża z sali posiedzeń rady dzielnicy Włochy wywołało oburzenie radnych PiS, do których argumentacja burmistrza Jarosława Karcza, że dzielnica wykonuje jedynie rozporządzenie prezydenta, nie docierała. Jeden z radnych postawił na stole swój własny krzyż, inny cytował XIX-wieczny utwór Karola Balińskiego. „Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polską, a Polak Polakiem” – grzmiał podczas sesji rady dzielnicy Janusz Wojdalski.
Krzyż - zdjęcie poglądowe.
Krzyż — zdjęcie poglądowe.

Autor: Raport Warszawski

Majowe rozporządzenie prezydenta Warszawy Rafał Trzaskowskiego wywołało polityczne trzęsienie ziemi, którego reperkusje w stolicy odczuwalne są do dziś. Wprowadziło ono standardy równego traktowania, a zapisy dotyczyły m.in. nieeksponowania symboli religijnych w urzędach. Dokument zakazywał ich na ścianach i biurkach urzędników. Ten ruch Ratusza wywołał duże oburzenie wśród konserwatywnych środowisk, w tym przede wszystkim wśród polityków i zwolenników Prawa i Sprawiedliwości. Reakcja społeczeństwa spowodowała, że miasto zrobiło krok w tył.

Już w czerwcu wiceprezydent Warszawy Aldona Machnowska-Góra informowała w odpowiedzi na interpelację radnego PiS Filipa Frąckowiaka, że miasto nie planuje żadnej akcji usuwania krzyży z urzędów, a wprowadzane standardy tego nie nakazują i dotyczą jedynie urządzania budynków w przyszłości. W innym piśmie, z końca lipca, tym razem w odpowiedzi na wniosek radnej Kamili Gołębiewskiej z Lewicy, informowała ona, że rozporządzenie dotyczy głównie pomieszczeń, w których obsługiwani są mieszkańcy czy delegatur biur. Zaznaczała wtedy, że sale posiedzeń rad dzielnic nie są takimi miejscami, a o tym, czy wisi w nich krzyż, zadecydować mogą radni danej dzielnicy. 

Radni PiS walczą o krzyż na sali posiedzeń rady dzielnicy Włochy

Mimo liberalnego podejścia do kwestii symboli religijnych, część dzielnic decyduje się na usunięcie krzyża z sali posiedzeń rady. Tak stało się we Włochach, co wywołało oburzenie niektórych radnych i doprowadziło do burzliwej dyskusji. Podczas ostatniego posiedzenia rady na brak krzyża zwrócił uwagę radny Janusz Wojdalski z PiS. „Zobaczyłem na sesji, że krzyża nie ma, byłem wstrząśnięty, mnie zatkało, krzyż tyle lat wisiał spokojnie. To krzyż pamiątkowy, poświęcony przez księdza proboszcza” – mówi w rozmowie z Raportem Warszawskim. Jak tłumaczy, sam ten krzyż wieszał na sali w 2010 roku, a radnym Włoch jest już od ośmiu kadencji. 

- Chciałem się upomnieć o krzyż, który tutaj wisiał. Krzyż ten jest własnością otrzymaną od Kościoła  pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Męczenników Rzymskich. Nie sądziłem, że w swoim życiu doczekam tego po raz kolejny, bo już pamiętam, gdy krzyże były zdejmowane w PRL-u. Przyszedł czas, że znów są zdejmowane. Proszę państwa tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polską, a Polak Polakiem. Przypomnę również Norwida: „krzyż stał się nam bramą”. Apeluję: nie walczmy z krzyżem – grzmiał podczas sesji rady dzielnicy Janusz Wojdalski, dopytywał, kto jest odpowiedzialny za zniknięcie symbolu.

Inny włochowski radny z Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że większość radnych dzielnicy ślubowała, używając formuły „tak mi dopomóż Bóg”, dlatego jego zdaniem krzyż wisieć powinien. 

- Spodziewałem się takiej sytuacji od momentu, gdy się pojawiło rozporządzenie prezydenta Rafała Trzaskowskiego, dlatego mam krzyż ze sobą. Wiedziałem niestety, że pewnych rzeczy się nie zmieni i pewne kolory wyjdą zawsze z człowieka. Byłem pewien, że taka sytuacja będzie miała miejsce, stąd krzyż jest na moim stole dziś – powiedział Tomasz Pisarek, stawiając duży drewniany krzyż na stole. 

Sytuację próbował uspokoić wiceburmistrz dzielnicy Dominik Wymysłowski, który tłumaczył okoliczności zdjęcia krzyża. 

- Wykonujemy jako urząd zarządzenie pana prezydenta. Urząd jest miejscem świeckim. Natomiast każdy urzędnik czy państwo też macie możliwość posiadania jakichkolwiek przedmiotów religijnych przy sobie – mówił wiceburmistrz.

„Do kościoła państwo chodzą, ale krzyż państwo zdjęli”. Kłótnia o krzyż we Włochach

Decyzji urzędu broniła również Katarzyna Dziewulska z KO. Jak mówiła, zarządzenie prezydenta nie dotyczy tylko krzyża, a wszystkich symboli religijnych.

- To zarządzenie ma spowodować rozdzielenie państwa od kościoła, bo nie jesteśmy państwem kościelnym, a świeckim, przynajmniej w teorii. W praktyce różnie to wygląda,  w miejscach publicznych. Jeżeli chcemy uprawiać kult, idziemy do kościoła, czy do innych miejsc, gdzie się ten kult uprawia. Natomiast jeżeli załatwiamy sprawy publiczne, które nie są w żaden sposób z religią związane, nie widzę powodów, żeby wisiał tu krzyż. Teraz pytania retoryczne: skoro zostawiamy krzyż, czy państwu, by przeszkadzało, gdybym przyniosła symbol innej religii? Nie jest wcale powiedziane, że wszyscy tu jesteśmy katolikami albo ateistami. Może są też wyznawcy innej religii, którzy też chcieliby mieć swój symbol tutaj, skoro pozwalamy na krzyż i bronimy go tak zaciekle — mówiła Dziewulska — wydaje mi się, że nie jesteśmy teraz w kościele.

Taka argumentacja nie trafiała jednak do radnych Prawa i Sprawiedliwości, którzy nadal bronili krzyża. 

- Mam wielu przyjaciół z wielu innych religii i nie mam oporów, żeby się z nimi przyjaźnić i żeby wisiały tu też ich symbole, ale z tego co pamiętam, w momencie, gdy ślubowaliśmy tutaj, to myślę, że z 80 proc. użyło sformułowania „tak mi dopomóż Bóg”, więc zakładam, że póki co większość w Polsce stanowią katolicy – mówił Tomasz Pisarek. 

Wtórowała mu radna Sylwia Ciekańska z tego samego ugrupowania, która zaczęła szukać winowajców ściągnięcia krzyża ze ściany. Stwierdziła, że wie, kto za tym wszystkim stoi i wie, że akurat ta osoba chodzi do kościoła. „Dopóki byłam przewodniczącą, krzyż wisiał. Do kościoła państwo chodzą, ale krzyż państwo zdjęli. To jest bardzo ciekawe, jak państwo pojmują wiarę” – powiedziała, wywołując dyskusję o obecności radnych na niedzielnych mszach. Zareagował burmistrz Jarosław Karcz.

- Wiara, religia jest prywatną sprawą każdego z nas, proszę, byśmy nie szli w tej dyskusji w pokazywanie palcem, kto chodzi do kościoła, a kto nie – powiedział. 

Przeciwko obecności krzyża na sali posiedzeń stanowczo opowiedział się z kolei Mateusz Tomaszewski z KO. 

- Wydaje mi się, że nie wszyscy mieszkańcy naszej dzielnicy są katolikami  i wydaje mi się, że gdy składałem przysięgę, przyrzekałem bronić interesów mieszkańców zgodnie z moim sumieniem. Uważam, że miejsce krzyża nie powinno być w urzędzie, tylko w kościele czy w prywatnych  miejscach. Nie jest od tego sala posiedzeń rady dzielnicy – stwierdził. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.