Zabójstwo generała Marka Papały wstrząsnęło całą Polską. Został zastrzelony w samochodzie na parkingu przed swoim domem w nocy 25 czerwca 1998 r. Generał był szefem polskiej policji przez rok od stycznia 1997 r.
Dwie godziny przed zabójstwem gościł na przyjęciu imieninowym emerytowanego generała Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL, Józefa Sasina. Papała z przyjęcia wyszedł sam. Następnie miał pojechać na Dworzec Centralny, skąd miał odebrać matkę. Pociąg się spóźniał, więc wrócił do domu.
Pod budynek przy ul. Rzymowskiego 17, gdzie mieszkał Marek Papała pojechał samochodem marki Daewoo Espero. Na miejscu był kilka minut przed godz. 22. Nie wysiadł jeszcze z samochodu, kiedy padł strzał - jak później ustalono - z pistoletu z tłumikiem. Kula trafiła w czoło generała, odbiła się rykoszetem od przedniej szyby samochodu i utkwiła w oparciu siedzenia.
Ciało odnalazła jego żona, która wówczas wyprowadzała psa na spacer. Próbowała reanimować męża, strzał okazał się jednak śmiertelny.
Informacja o zabójstwie tej nocy postawiła na nogi wszystkich policjantów. Wykrycie sprawców traktowano jako honorową sprawę dla całej Policji.
- W nocy w komendzie stołecznej została powołana specjalna grupa śledcza, która zabezpieczała ślady i prowadziła inne rutynowe działania na miejscu zabójstwa. Od pierwszego dnia do wszystkich policjantów służby kryminalnej w kraju kierowane były zadania związane z pracą operacyjną. Wszyscy mieli penetrować środowiska przestępcze i szukać informacji, które mogły mieć jakikolwiek związek z zabójstwem, a następnie przekazywać je do specgrupy w KSP – opisywała przebieg zdarzeń Gazeta Policyjna.
Podsłuch zainstalowano m.in. w grobie Papały oczekując, że odwiedzający grób powiedzą coś, co pomoże w dochodzeniu. Nic takiego się jednak nie stało.
Dlaczego nie znaleziono sprawcy?
W czerwcu następnego roku szef MSWiA wyznaczył 150 tys. nagrody dla tego, kto pomoże w ujęciu zabójcy. Do nagrody dołożyli się m.in. komendant główny policji i redakcje prasowe, zwiększając jej wartość do 230 tys. zł.
Prowadzone przez kilka miesięcy śledztwo nie przyniosło jednak żadnych efektów. W strukturach policyjnych stworzono nową grupę o kryptonimie „Generał”. Następnie śledztwo było przedłużane. Rozpatrywano 11 wersji śledczych - badano wątki służbowe, osobiste i polityczne.
Wśród osób podejrzanych byli m.in. Ryszard B. i Igor M. Ostatecznie nikt nie został skazany. Nie tylko nie złapano sprawców, ale do dziś niejasny jest motyw zbrodni.
Wskazywanych jest kilka wersji – m.in. obawa ujawnienia przez ofiarę organizatorów międzynarodowego przemytu narkotyków. Pod uwagę brany był również spór rodzinny lub obawa ujawnienia korupcji w strukturach policyjnych. Możliwym motywem jest korupcja przy bezcłowym imporcie milionów ton zboża z Uzbekistanu i Kazachstanu. Inny motyw związany jest z działalnością mafii paliwowej.
Zdaniem ekspertów i dziennikarzy, którzy przez lata przypatrywali się śledztwu, badający sprawę popełnili szereg błędów np. fakt, że na miejscu zbrodni miało dojść do zadeptania śladów. W śledztwo nigdy nie włączyły się też służby specjalne. Policjanci mieli też być nieprzygotowani do prowadzenia sprawy takiego kalibru.
Marek Papała został pochowany 2 lipca 1998 r. na cmentarzu parafialnym w rodzinnym Pruchniku na Podkarpaciu. Jego prochy zostały ekshumowane w 2020 r. i 21 lutego 2021 r. odbył się powtórny pochówek na Powązkach Wojskowych w Warszawie.
Z biegiem lat wydaje się coraz mniej prawdopodobne, żebyśmy poznali odpowiedź na pytanie, kto stoi za zabójstwem Marka Papały.
Napisz komentarz
Komentarze