Mieszkańcy obawiają się polowań
Od 6 października m. in. na terenie dzielnicy Wilanów, ma miejsce tzw. polowanie zbiorowe, prowadzone przez Koło Łowieckie „Mirków Konstancin-Jeziorna”. Myśliwi odstrzeliwać dziki będą aż do końca lutego 2025 roku. Celem takich działań jest kontrola populacji zwierząt, które ostatnimi czasy coraz głębiej wchodzą w teren miasta. W przypadku Wilanowa nie pomaga fakt, że jeszcze kilkanaście lat temu obszary te były rezerwatami przyrody.
Sprawą zainteresowała się miejska radna Karolina Zioło-Pużuk z klubu Lewica-Miasto Jest Nasze-Razem. Jej zdaniem decyzja prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, zawierała szereg błędów. Z kolei miasto miało ponieść porażkę w kwestii skutecznego informowania mieszkańców dzielnicy o potencjalnym zagrożeniu, jakie stanowią uzbrojeni w ostrą amunicję myśliwi. Obawy są zasadne, ponieważ stale docierają do nas informacje o postrzeleniach, których winowajcami są myśliwi
Ponadto radna Zioło-Pużuk uważa odstrzał dzików za „skrajnie niehumanitarny” zabieg kontroli populacji. Tym samym wzywa ona władze do wyjaśnień, dlaczego zdecydowano się na tak radykalny krok. Na odpowiedź Ratusza przyszło jej czekać niemalże miesiąc. Niemniej Magdalena Młochowska, dyrektor koordynator ds. zielonej Warszawy, w bardzo wyczerpujący sposób odpowiada na pytania radnej.
Polowaniami zajmują się myśliwi, nie miasto
Po pierwsze: dlaczego wydano pozwolenie na polowania?
Otóż takiego pozwolenia nie wydano. Nie oznacza to wcale, że myśliwi działają bezprawnie. Gospodarka łowiecka w kołach jest prowadzona zgodnie z ustawą o prawie łowieckim, niezależnie od decyzji samorządu. Jako takie związki i koła łowieckie podlegają ministerstwu środowiska. Decyzję o odstrzale mają być podejmowane „w oparciu o roczne plany łowieckie i wieloletnie łowieckie plany hodowlane”.
Po drugie: jakie wprowadzono środki bezpieczeństwa na terenie polowania?
W tym przypadku miasto umywa ręce — jest to kompetencja samych myśliwych. Odpowiedzi na to pytanie Raportowi Warszawskiemu udzielił Mateusz Murzyn, rzecznik prasowy Polskiego Związku Łowieckiego.
- Przed rozpoczęciem takiego polowania, myśliwi mają nakaz oznakowania terenu. Mowa tutaj o specjalnych tablicach ostrzegawczych, montowanych np. pod znakami drogowymi. Są one koloru żółtego z czerwonymi obramowaniami. Tablice zgodnie z ustawą są montowane w pewnej odległości od samego terenu polowania, co najmniej 200 metrów. Maksymalny dystans to kilometr. Może się więc zdarzyć, że tablice zamontowane zostaną bezpośrednio obok ogrodzenia lub domu - wyjaśnia rzecznik.
Znaki ostrzegawcze są zawsze każdorazowo montowane co najmniej 24 godziny przed polowaniem. Później myśliwi je zdejmują, najczęściej tego samego dnia. Polowania zbiorowe trwają od godz. 8 do 17.
W przypadku Wilanowa podjęto decyzję o organizacji aż czterech polowań:
- 13 października (już się odbyło);
- 24 listopada;
- 29 grudnia;
- 16 lutego.
- Polowania odbywać będą się w większości poza terenami miasta, na wysokości Południowej Obwodnicy Warszawy. Są to głównie okolice ul. Ruczaj, Kępy Zawadzkiej i ul. Rosochata. De facto południowe granice Wilanowa — dodaje rzecznik.
Po trzecie: dlaczego miasto tak skromnie informowało o rozpoczęciu polowań?
W tym przypadku Ratusz nie ma sobie nic do zarzucenia, ponieważ wiadomość została podana w trzech miejscach:
- na stronie internetowej dzielnicy;
- w Biuletynie Informacji Publicznej Biura Ochrony Środowiska;
- na Elektronicznej Tablicy Ogłoszeń.
Żartobliwie można napisać, że miasto wykorzystano „wszystkie możliwe kanały komunikacyjne” - zgodnie z prawem. Problemem może być to, że większość z nich nie jest znane przeciętnemu warszawiakowi. Cytując autorkę interpelacji „nie można nazwać tego działania skutecznym poinformowaniem mieszkańców”.
Po czwarte: dlaczego w ogóle zdecydowano się na odstrzał?
Tutaj władze miasta rozpisały się najbardziej. Ich odpowiedź można jednak podsumować w ten sposób: zabicie dzika jest najskuteczniejsze.
Farmakologiczne usypianie dzików jest nieefektywne z powodu ich gatunkowej odporności na tego typu środki. Ponadto tego typu środki, np. w postaci pocisku, stanowią zagrożenie dla ludzi oraz innych zwierząt. Miasto dodaje także, że próby korzystania ze specjalnej substancji zapachowej, „hukinolu” okazały się bezowocne.
Używanie sygnalizacji świetlnej i dźwiękowej także nie dało żadnych efektów, o czym najlepiej przekonało się Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. Dziki zniszczyły nie tylko zapory, ale i teren ogrodu pałacowego. Z kolei w miejscach, gdzie zapory nie udało się pokonać, zwierzęta po prostu przepłynęły przez jezioro Wilanowskie.
Wreszcie stosowanie straszaków dźwiękowych, używanych np. na kolei, będzie wiązać się z negatywnym wpływem na komfort życia mieszkańców. Dla przykładu armatki hukowe musiałyby działać przez całą dobę. Z kolei metody, jakie wykorzystuje kolei to m. in. włączanie odgłosów sfory psów czy rżenie zabijanej świni. Taki hałas skutecznie stresuje wszystkie zwierzęta — także nasze pupile siedzące w domach i mieszkaniach.
Jednak co z metodą antykoncepcji? Niestety nie są ona dopuszczana ani komercyjnie, ani w oficjalnych programach kontroli populacji dzikich zwierząt. Ponadto jej wykorzystanie na terenie Unii Europejskiej wymaga uzyskanie niezbędnych atestów, co może potrwać kilka lat.
Jak zachować się w obliczu dzika?
Choć spotkanie z dzikiem może wydawać się niegroźne, warto wiedzieć, jak należy się zachować, aby uniknąć niebezpiecznych sytuacji. Lasy Miejskie regularnie przypominają o zasadach bezpieczeństwa w kontakcie z dzikimi zwierzętami. W przypadku spotkania z dzikiem najważniejsze jest zachowanie spokoju.
- W obliczu dzika najlepiej powoli się oddalić, nie wykonując gwałtownych ruchów - informuje biuro prasowe Lasów Miejskich. - Dziki zazwyczaj unikają ludzi, ale mogą stać się agresywne, jeśli poczują się zagrożone – dodają leśnicy.
Lasy miejskie podkreślają również, że nie wolno próbować dzików dokarmiać ani przeganiać. Dziki, które przyzwyczają się do obecności ludzi, mogą zacząć szukać pożywienia na terenach osiedli, co prowadzi do częstszych spotkań i potencjalnych konfliktów. Dlatego tak ważne jest zabezpieczanie odpadów organicznych oraz unikanie pozostawiania jedzenia na balkonach czy w ogrodach.
Jeśli dzik pojawi się w okolicy, mieszkańcy powinni powiadomić odpowiednie służby, takie jak straż miejska lub Lasy Miejskie. Te instytucje zajmują się monitorowaniem populacji dzików w mieście oraz w razie potrzeby, organizują odłowy i relokację zwierząt w bezpieczne miejsca.
Napisz komentarz
Komentarze