Sąd Okręgowy w Warszawie w piątek ogłosił wyrok w sprawie zabójstwa z 1992 r. Wszyscy oskarżeni usłyszeli wyroki uniewinniające.
W 2017 r. podjęto kolejne śledztwo w tej sprawie po wyjaśnieniach Dariusza S. Mężczyzna złożył je w lutym 2018 r. w toku innego śledztwa. Groziła mu wówczas surowa kara w sprawie uprowadzenia dla okupu. Dariusz S. przyznał się do udziału w zabójstwie Jaroszewiczów i wskazał na swoich byłych kolegów z grupy - Roberta S. i Marcina B. Ten drugi też przyznał się do obecności na miejscu zabójstwa.
Proces rozpoczął się latem 2020 r. i trwał ponad cztery lata. Prokuratura żądała łącznej kary dożywocia dla głównego oskarżonego Roberta S., a także 7 i 5,5 lat więzienia dla Dariusza S. oraz Marcina B.
Sędzia Stanisław Zdun ogłaszając 22 listopada 2024 r. wyrok uniewinniający oskarżonych wskazał na niekonsekwencje w działaniu prokuratury. Chodziło m.in. o to, że prokurator podjął decyzję, żeby po zeznaniach Dariusza S. zastosować badanie wariografem. W 2018 r. przeprowadzono dwa badania. Pytania nie dotyczyły działań Dariusza S. tylko faktu, czy był w willi.
Biegły wskazał wówczas, że są poważne podstawy, żeby stwierdzić, że przesłuchiwany nie mówi prawdy.
- Przeprowadzono kolejne badania, w którym zapytano go, czy był w miejscu zdarzenia w dniu zdarzenia. Powiedział tak, ale biegły stwierdził nieszczerość – wskazywał sędzia.
Niekonsekwencja działań prokuratury miała też polegać na tym, że powinna ona zaproponować badania osobom wskazanym przez Dariusza S., do czego jednak nie doszło.
Dariusz S. miał też wskazać, gdzie zakopano broń. W trakcie penetracji lasu zauważył chorągiewki wbite w ziemię – były to chorągiewki sygnalistyczne postawione tam, gdzie miano coś wykryć. Jak podkreśli sędzia, było to „działanie dalekie od profesjonalizmu”.
- Podejrzanym bardzo zależało, żeby wyjaśniać tak, aby zadowolić prokuraturę – mówił sędzia.
Jak dodał „działania prokuratury nie cieszyły się zaufaniem sądu”.
- Trzeba wskazać, że w sprawie było bardzo dużo informacji dotyczących procesu, mnóstwo zdjęć. W związku z tym mamy zaburzenia procesowe. Osoby podające się za sprawców mogły mieć dużą wiedzę na temat zdarzenia.(…) Wiemy, że Dariusz S. się tym interesował, a potem podjął czynności, żeby pozbyć się materiałów. Twierdzenia, że się nie interesował, są nieprawdziwe – mówił sędzia.
Kolejną nieścisłością miał być fakt, że willa Jaroszewiczów miała być przedmiotem obserwacji Roberta S., który twierdził, że mieszkało tam dwoje staruszków. Tymczasem mieszkało tam też dwoje nastolatków.
Piotr Jaroszewicz został zamordowany w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. wraz z żoną Alicją Solską-Jaroszewicz w swoim domu w Aninie. Bandyci maltretowali go, a następnie zacisnęli mu na szyi rzemienną pętlę. Jego żona zginęła od strzału w głowę z bliskiej odległości ze sztucera swojego męża.
Napisz komentarz
Komentarze