Odbudowa Pałacu Saskiego, a konkretnie zachodniej pierzei, planowana jest do 2030 roku – to oficjalne komunikaty spółki. Na razie przygotowywana jest umowa z architektami z pracowni WXCA, którzy w październiku 2023 wygrali przetarg na projekt. Ale wraz z odbudową samego pałacu powraca pytanie o to, co było ulubionym miejscem przedwojennych mieszkańców Warszawy. Mowa o Ogrodzie Saskim.
- Koncepcja przebudowy Ogrodu Saskiego po II wojnie światowej nie została zakończona. Aleja główna została przebudowana, zmieniając z dwóch do jednego partery ogrodowe. Poza tym fontanna początkowo miała zostać przeniesiona bliżej ul. Marszałkowskiej. Ale to się finalnie nie odbyło – przekonuje w rozmowie z nami dr hab. Ewa Zaraś, prodziekan Wydziału Ogrodniczego Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
Całą rozmowę można zobaczyć tutaj:
Jak dodaje, od czasów międzywojnia zmieniło się tu sporo. Nie tylko układ placu Piłsudskiego, gdzie powstały nowe budynki jak hotel Victoria czy Metropolitan. Spore zmiany zaszły po drugiej stronie ogrodu – Marszałkowska rozdzieliła teren zielony, a Pałac Lubomirskich został przesunięty.
Według ekspertki, trwające przygotowania do odbudowy Pałacu Saskiego, to dobry moment, żeby wrócić do tematu samego Ogrodu Saskiego. - Marzy mi się rozpisanie konkursu na to, jak ten ogród powinien wyglądać – mówi w rozmowie z nami.
Jaki powinien być nowy Ogród Saski?
- Marzy mi się Ogród Saski z przełomu XVIII i XIX wieku. Albo chociaż z okresu międzywojennego, choć nie jest to w pełni możliwe, ze względu na przebieg ul. Marszałkowskiej – tłumaczy dr hab. Ewa Zaraś. Jak dodaje, przede wszystkim należałoby odnowić układ osiowy parku. Do zmiany jest betonowa nawierzchnia ścieżek.
- W pierwszej kolejności powinniśmy myśleć o zmianie nawierzchni. Na pewno trzeba poszukać nowych technologii, w związku ze zmianą klimatu. Ogród Saski jest swego rodzaju oczkiem hydrologicznym, gąbką w centrum Warszawy. Trzeba by zrobić tak, by retencja mogła odbywać się w sposób naturalny – dodaje.
Wśród kolejnych potencjalnych zmian wymienia:
- oświetlenie – obecne powoduje, że wiele osób boi się wejść do ogrodu po zmroku
- ochronę przedwojennej zieleni
- dostosowanie nowych nasadzeń do zmian klimatycznych.
Sama nazwa „ogród” rodzi pytanie, czy teren powinien zostać ogrodzony? Zdaniem ekspert – tak.
- To wyłącznie moje zdanie, ale uważam, że Ogród Saski powinien zostać ogrodzony. Przy czym chodzi o ogrodzenie rozumiane nie jako coś co ma nas odgrodzić, tylko zamanifestować, że wchodzi się do niezwykłej, zdefiniowanej przestrzeni. To powoduje szacunek, jak np. w Łazienkach. Mógłby być to element wykańczający lub miejsce dla wystaw ulicznych. Sam obiekt mógłby przy tym pozostać otwarty – tłumaczy.
Kolejną kwestią, z którą mierzyć będą musieli się potencjalni architekci, planujący przebudowę jest potencjalna wycinka zieleni powstałej po drugiej wojnie światowej.
- Nowe nasadzenia już w latach 60. budziły wątpliwości. Zadawano wtedy pytania, czy ogród powinien zostać objęty opieką konserwatorską i jeśli tak, to które fragmenty. Bo przecież nowe nasadzenia były powojenne i nie w miejscu Ogrodu Saskiego, a w miejscu zburzonych budynków – wyjaśnia Ewa Zaraś.
Napisz komentarz
Komentarze