Reklama

Atak ochroniarza na Dworcu Centralnym. Użył paralizatora wobec śpiącej, pijanej 19-latki

Dworzec Centralny stał się miejscem szokującego incydentu, gdy ochroniarz trzykrotnie użył paralizatora wobec 19-letniej kobiety, która nie reagowała na polecenia. Sprawa, budząca oburzenie, trafiła do sądu, a oskarżonemu grozi nawet pięć lat więzienia.
Warszawa Centralna
Warszawa Centralna

Źródło: Raport Warszawski

W nocy z 5 na 6 listopada 2024 roku na warszawskim Dworcu Centralnym, w restauracji McDonald's na antresoli dworca doszło do interwencji dwóch ochroniarzy wobec pijanej 19-letniej kobiety. Jeden z mężczyzn użył wobec niej paralizatora – trzykrotnie. Sprawa zakończyła się w prokuraturze i trafiła na wokandę sądu, gdzie oskarżonemu ochroniarzowi grozi do pięciu lat więzienia.

Świadkowie: "Dziewczyna nie reagowała"

Świadkini zdarzenia w rozmowie ze „Stołeczną” opowiedziała o chaotycznym przebiegu interwencji. Młoda kobieta, wyraźnie nietrzeźwa, siedziała przy stole w restauracji, opierając głowę o blat. Według relacji, dziewczyna nie reagowała na krzyki ochroniarzy ani ich polecenia opuszczenia lokalu. 

- Ponieważ nie udało im się jej obudzić, jeden z ochroniarzy użył paralizatora. Najpierw poraził ją w ramię, a chwilę później w brzuch – opisywała świadkini.

Interwencja nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Kobieta jedynie lekko drgała, pozostając niemal nieprzytomna. W końcu na miejsce wezwano straż miejską, która przewiozła 19-latkę do izby wytrzeźwień. Po zbadaniu alkomatem mundurowi wykazali 1,5 prom. alkoholu we krwi nastolatki.

Oskarżenie i reakcja prokuratury

Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ postawiła Mariuszowi Ś., 44-letniemu ochroniarzowi, zarzut przekroczenia uprawnień oraz naruszenia nietykalności cielesnej pokrzywdzonej. Według aktu oskarżenia, działanie to było nieuzasadnione, publiczne i stanowiło rażące lekceważenie porządku.

- Oskarżony dopuścił się czynu o charakterze chuligańskim, używając wobec pokrzywdzonej siły fizycznej i paralizatora trzykrotnie – poinformował prokurator Piotr Antoni Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Mariusz Ś., który przyznał się do winy, odmówił składania wyjaśnień. Jak ustalono, mężczyzna jest wykwalifikowanym pracownikiem ochrony fizycznej, wcześniej niekaranym, z wykształceniem zawodowym w kierunku ogrodnictwa. W chwili zdarzenia pracował dla agencji ochrony, a jego zachowanie zaskoczyło zarówno prokuraturę, jak i opinię publiczną.

Możliwe konsekwencje prawne

Za swój czyn oskarżony może spędzić od trzech miesięcy do pięciu lat w więzieniu. Jeżeli sąd uzna, że był to występek o charakterze chuligańskim, kara może zostać zaostrzona. 

Czy interwencja była wynikiem braku kompetencji, czy może przemyślanej decyzji, która zakończyła się nieproporcjonalnym użyciem siły? Na te pytania odpowiedź da postępowanie sądowe.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama