Reklama

Jarosław K. skazany na dożywocie. Sąd uznał go winnym zabójstwa siostry i jej syna

Wyrok dożywotniego pozbawienia wolności usłyszał we wtorek Jarosław K., sprawca podwójnego zabójstwa, do którego doszło w 2023 r. na warszawskiej Białołęce. Mężczyzna zabił swoją siostrę i jej syna. Sędzia podkreślił, że sprawca działał w sposób bardzo brutalny w stosunku do swoich najbliższych, z którymi nie miał żadnego konfliktu. Wyrok nie jest prawomocny.
Zapadł wyrok w sprawie zbrodni na Białołęce / zdj. ilustracyjne
Zapadł wyrok w sprawie zbrodni na Białołęce / zdj. ilustracyjne

Autor: Maciej Gillert, Raport Warszawski

Do zbrodni doszło 22 lutego 2023 r. Zaniepokojeni brakiem kontaktu z sąsiadką mieszkańcy ulicy Nowodworskiej zgłosili ten fakt policji. Funkcjonariusze udali się na miejsce, jednak nikt nie otwierał im drzwi.

Po siłowym wejściu do domu znaleziono zwłoki ofiar - 50-letniej kobiety i 22-letniego mężczyzny. Na fotelu w salonie siedział ranny 37-latek - Jarosław K., który został przewieziony do szpitala w asyście policji. Czynności śledczych na miejscu trwały kilka godzin. Mężczyzna, który przebywał w szpitalu, został zatrzymany następnego dnia. Usłyszał zarzuty podwójnego zabójstwa. Narzędziem zbrodni była siekiera. Swojej siostrze zabójca zadał liczne uderzenia tym narzędziem. W stosunku do swojego siostrzeńca użył też noża. 

Uzasadnienie wyroku

W Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga we wtorek zapadł wyrok w tej bulwersującej sprawie. Sąd uznał Jarosława K. za winnego podwójnego zabójstwa i skazał na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Oskarżony będzie mógł się ubiegać o warunkowe przedterminowe zwolnienie po 45 latach. Sąd orzekł też pozbawienie praw publicznych na okres 10 lat oraz zapłatę stosownych kwot zadośćuczynienia za doznaną krzywdę bliskim i rodzinie ofiar.

Jak podkreślił sędzia, „oskarżony nie przyznał się do tego czynu i nic nie wyjaśnił. Za każdym razem mówił, że powie później”.

- Do zakończenia procesu nie powiedział nic poza wypowiedzią w ostatnim słowie, że bardzo mu przykro, że musiał narazić swojego brata na takie nieprzyjemności - zaznaczył sędzia.

Jak argumentował, „wszyscy przesłuchani w tej sprawie świadkowi wskazywali, że Jarosław K. był osobą wycofaną, cichą. Nie był osobą karaną, nie miał konfliktów z prawem, ale był osobą niejako dziwną. Unikał towarzystwa zarówno rodziny, jak i innych osób. Miał pracę dorywczą, na zlecenie. Później pracował jako funkcjonariusz ochrony”.

Czy sprawca był poczytalny?

Sędzia podkreślił, że sąd chciał dokładnie stwierdzić, czy oskarżony był poczytalny, ponieważ „rzadko zdarza się sytuacja, w której osoba jest oskarżona o dwa tak brutalne zabójstwa, w tak ogromnym stopniu nieuzasadnione”. W związku z tym powołano dwa zespoły biegłych.

Jak stwierdzili biegli, były dwa powody zbrodni. Pierwszy dotyczył siostry oskarżonego, Anny K. Jarosław K. nie dokładał się do utrzymania domu, które troje rodzeństwa odziedziczyło po swoich rodzicach. 

- Anna K. tak po ludzku chciała, żeby jej brat uczestniczył w utrzymaniu domu – wskazał sędzia.

Natomiast jeśli chodzi o swojego siostrzeńca Wiktora, według biegłych wystąpiły dwa rodzaje czynników - motywujące i rozhamowujące.

W ocenie biegłych oskarżony z jednej strony miał deficyty emocjonalne, brak empatii. Natomiast głównym czynnikiem zabójstwa siostrzeńca był czynnik rozhamowujący. 

- W pewnym sensie motywem była zazdrość, bo jemu nie udało się osiągnąć tego, co siostrzeńcowi, czyli zdobycia wykształcenia i stałej pracy. Oskarżony tego nie miał - podkreślił sędzia.

Biegli nie stwierdzili u Jarosława K. żadnych objawów choroby psychicznej czy uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Oskarżony próbował też popełnić samobójstwo, ale jak stwierdzili biegli, „było to na pokaz”, i chodziło o przyjęcie konkretnej linii obrony. 

- Przerwa w dokonaniu obu czynów i zachowanie oskarżonego, który pojechał na zakupy, kupił alkohol, wrócił, pił go - świadczy o pełnej poczytalności, o tym, że to było zaplanowane i konsekwentnie zrealizowane, aczkolwiek brutalne w rzadko spotykanym stopniu - argumentował sędzia.

Zaznaczył też, że przez ponad 30 lat sądzenia spraw karnych nigdy nie spotkał się z taką brutalnością. 

- Wydałem wyroki w sprawach kilkudziesięciu zabójstw, ale tak brutalnego jeszcze nie spotkałem. Tym bardziej, że chodzi o zachowanie w stosunku do najbliższych, z którymi tak naprawdę oskarżony nie miał konfliktu - powiedział sędzia.

Wyrok nie jest prawomocny.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama