Reklama

Na Stalowej trwa walka o wielkiego kasztanowca. „Nie wierzymy w żadne słowo dewelopera”

Na ulicy Stalowej w Warszawie wybuchł spór o wielkiego kasztanowca. Drzewo chce wyciąć deweloper, który planuje zbudować w tym miejscu budynek mieszkalny. W jego obronie stanęli mieszkańcy tej okolicy. „Będziemy czuwać nad każdym krokiem dewelopera i nie damy się zwieść żadną obietnicą. Będziemy protestować do ostatniego momentu” – mówi Raportowi Warszawskiemu Weronika Nogańska.
Na Stalowej trwa walka o wielkiego kasztanowca. „Nie wierzymy w żadne słowo dewelopera”
Drzewo na tyłach kamienicy przy Stalowej.

Autor: Od czytelników

Pomiędzy dwoma kamienicami na ulicy Stalowej ma wyrosnąć nowy budynek mieszkalny. Deweloper, by wznieść budynek, planuje wyciąć stare drzewo, ale jak twierdzą okoliczni mieszkańcy, nie koliduje ono z planami zabudowy. Chodzi o wielkiego kasztanowca rosnącego na tyłach kamienicy przy Stalowej 47. Jak mówi nam Weronika Nogańska, która prowadzi tam rzemieślniczą piekarnię Rano, ma on ponad 230 cm obwodu i kilkadziesiąt lat.  

- To drzewo jest ogromne i stare. Mnóstwo drzew zostało już wyciętych na tej działce przez poprzedniego dewelopera podczas Lex Szyszko. Mieszkają tam ptaki, zapewnia ono cień, daje nam zielony widok przez okno. Po wycięciu tego drzewa będziemy patrzeć na beton i patrzeć sobie w okna z mieszkańcami tego nowego deweloperskiego bloku – mówi Raportowi Warszawskiemu Weronika Nogańska.  

Protest mieszkańców najmocniej wybrzmiał podczas święta ulicy Stalowej w miniony weekend. To wówczas na bramie kamienicy pojawił się baner wzywający do obrony drzewa. 

- Chcieliśmy poinformować o tym, co się dzieje i szukać wsparcia w społeczeństwie. Informujemy ludzi w social mediach, ja prowadzę tutaj piekarnię rzemieślniczą, więc znam lokalną społeczność, szukamy kontaktów z prasą i urzędnikami oraz radnymi. Poruszyliśmy niebo i ziemię, robimy, co się da – mówi Weronika Nogańska. 

Wycinka drzew na Stalowej podczas poprzedniej inwestycji / zdjęcie od czytelników 

Deweloper twierdzi, że drzewo musi zniknąć

Jak dowiadujemy się w urzędzie dzielnicy Praga-Północ, Dantex złożył wniosek w sprawie usunięcia drzew z terenu, jednak jest on w rejestrze zabytków. W zawiązku z tym sprawę musi rozpatrzyć Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków. Sam deweloper przekonuje, że kasztanowiec koliduje z planowaną inwestycją.

- Drzewo znajduje się na naszej działce, a jego pozostawienie w obecnym miejscu jest niemożliwe z powodu kolizji z planowaną inwestycją, na którą posiadamy ostateczne i prawomocne pozwolenie na budowę, zaakceptowane przez konserwatora zabytków – przekazał Raportowi Warszawskiemu Dantex.

Jednocześnie firma zaznacza, że rozmowy z lokalną społecznością trwają. 

- Trwają pracę weryfikujące możliwości relokacji drzewa, a ze wstępnych wniosków potwierdzamy, że dysponujemy miejscem w ramach własnej działki. Wyniki tych czynności poznamy na przestrzeni kilku najbliższych dni. Wierzymy, że takie rozwiązanie pozwoli zachować ten wyjątkowy okaz – przekazał Dantex.

„Nie wierzymy w żadne słowo dewelopera”

Choć deweloper przekonuje, że w ramach projektu zabudowy działki przy ul. Stalowej 43/45 zostaną posadzone tam nowe drzewa, a także krzewy, to mieszkańcy okolicy pozostają sceptyczni. Chcą oni mieć zapewnienie o zachowaniu kasztanowca na piśmie, nie wierzą również w obietnice o nasadzeniach zastępczych. 

- Nie wierzymy w te zapewniania, cieszymy się, że jest jakaś wola, ale czekamy na pismo, które pokaże nam, że rzeczywiście będą jakieś drzewa i opisze, jakie to będą drzewa, jak duże one będą i kto je będzie sadził. Nie raz widzieliśmy, jak deweloperzy wkładają w ziemię małe patyki, które po kilku latach obumierają. Będziemy czuwać nad każdym krokiem dewelopera i nie damy się zwieść żadną obietnicą. Będziemy protestować do ostatniego momentu – zaznacza Weronika Nogańska.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama