Reklama

Co dalej z Torem Kolarskim „Orzeł”? Park zamiast welodromu, o ile zgodzi się konserwator

Upadł pomysł welodromu na terenie Toru Kolarskiego „Orzeł”. Radni KO i PiS, wspólnie, przyjęli stanowisko w sprawie działki na styku Kamionka i Grochowa. To ostatnia wolna przestrzeń na osiedlu szczelnie zabudowywanym przez deweloperów.
Tor Kolarski Orzeł, stan obecny.
Tor Kolarski Orzeł, stan obecny.

Autor: Maciej Gillert / Raport Warszawski

Sześć godzin trwała nadzwyczajna, niezwykle burzliwa, sesja dzielnicy Praga-Południe poświęcona przyszłości Toru Kolarskiego „Orzeł”. To zdegradowany teren, z pozostałościami toru z lat 70., który od lat stoi zamknięty. Dlaczego trwała tak długo? „Orzeł” to ostatni niezabudowany teren w okolicy, w której mieszka już ok. 25 tys. osób (wkrótce będzie to jeszcze więcej). Mieszkańcy, co wyrazili w czasie sesji, mają dość tego, że zielony obszar stoi odłogiem, zamknięty i zagrodzony. 

Z kolei dzielnica tłumaczy, że sprawy komplikuje im procedura wpisu do rejestru zabytków, rozpoczęta na wniosek inicjatywy Nowe Dynasy. Drugi spór dotyczy przeznaczenia tego miejsca. Przedstawiciele inicjatywy (przy wsparciu Lewicy i MJN) chcą, by znów działał tam tor kolarski. Z kolei radni KO i PIS, oraz władze dzielnicy, przekonują, że złym pomysłem i jest i wpis, i odtworzenie toru. Ale o tym później.

Gorąco na sesji. Konserwator: Proszę nie stawiać nas w roli sędziów

Marcin Dawidowicz, mazowiecki konserwator zabytków, miał trudną rolę. Na wstępie powiedział, że rozpoczęła się procedura wpisu toru. Jest on już w ewidencji gminnej, ale teraz może trafić również do tej wojewódzkiej. Wielu radnych uznało, że to działanie utrudni tworzenie w tym miejscu zielonej przestrzeni rekreacyjnej. Insynuowano nawet, że zablokuje możliwość m.in. przecięcia toru czy stworzenia tam parku. Dawidowicz zaprzeczał. 

- Nie decydujemy, czy będą tam jeździć rowery i nie rozstrzygamy państwa sporu. Proszę, żeby nie stawiać nas w roli sędziów w pewnej dyskusji społecznej, w pewnych dylematach, które stoją przez państwem tutaj lokalnie – powiedział.

Dodał też, że wpis „zostanie zrobiony w szeroki sposób”. Zasugerował, że możliwe będą pewne ingerencje, ale na tym etapie nie usłyszeliśmy czy zgodzi się np. na przecięcie toru, albo na rozebranie jego fragmentu, o co zabiegają władze Pragi-Południe. 

tor Orzeł na Pradze Południe
Tor Orzeł, w tle osiedla mieszkaniowe / fot. Maciej Gillert, Raport Warszawski

- Dogadujecie się w sprawie funkcji i potem zastanawiamy się czy ten projekt spełnia takie warunki, żeby wartości historyczne zostały zachowane. Na tym etapie nie będziemy decydować – mówił Michał Krasucki, stołeczny konserwator, który będzie opiniował potencjalny projekt budowlany.

Kłótnie, insynuacje, oburzenie  

Radni raz po raz dopytywali: to o możliwość przecięcia toru, to o wątpliwą – zdaniem niektórych – wartość historyczną tego miejsca. Konserwatorzy powtarzali jak mantrę, że rozpoczęła się procedura, na wniosek inicjatywy Nowe Dynasy, i muszą ją przeprowadzić. A na szczegóły jest jeszcze za wcześnie. Jedyna konkretna informacja jest taka, że chroniony będzie nie sam tor, a zespół budowlany, co pozwala np. na zabudowę śródtorza. Reszta będzie wynikiem uzgodnień na linii burmistrz-konserwator. 

W dalszych godzinach spór przeszedł na odmienne wizje toru. Z jednej strony radni KO i PiS, z drugiej trójka przedstawicieli MJN, Lewicy i Razem. Padały oskarżenia o manipulację, o betonozę czy dziką deweloperkę.

- Ten obszar nie ma planu miejscowego, co oznacza, że nawet jeśli dzisiaj coś uzgodnimy, bez ochron konserwatorskich może powstać to, czego najbardziej obawiają się mieszkańcy, czyli kolejne osiedle czy obiekt kubaturowy np. hala widowiskowa – mówiła Inga Domańska z Lewicy.

Na te słowa oburzył się burmistrz dzielnicy.

wizualizacja
Koncepcja inicjatywy Nowe Dynasy

- Mówienie o tym, że ten teren jest zagrożony zabudową deweloperską jest absolutnym, ordynarnym kłamstwem. W 2009 roku podjąłem starania, żeby ten teren powrócił dla miasta. Wie Pani dlaczego? Bo ówczesne własne KS „Orzeł” chciały się na nim uwłaszczyć. Przychodziły do mnie firmy przedstawiające koncepcje zagospodarowania tego terenu galeriami handlowymi. Myślicie Państwo, że po to go chroniliśmy, żeby teraz go zabudować? Nie, chcemy oddać go mieszkańcom – mówił burmistrz Tomasz Kucharski, wyraźnie oburzony. 

Dwóch radnych KO: Michał Błotny i Michał Wieremiejczyk również zaprzeczyli, by dzielnica planowała zbudować tam halę lub inny tego rodzaju obiekt. Wróciła też sprawa konsultacji społecznych sprzed kilku lat. Wtedy mieszkańcy zadecydowali, że chcą w tym miejscu zieleni.

- Byli mieszkańcy, którzy chcieliby na bazie wyjątkowości tego miejsca budować przestrzeń z welodromem, z historią kolarstwa i dzielnicy w tle. Istnieją tory wielofunkcyjne, jak we Wrocławiu - mówiła Dorota Spyrka z Razem. 

Większość zebranych była przeciwna, by w tym miejscu reaktywować welodrom, co dobrze podsumowała radna pobliskiego osiedla. 

- Pomysł, aby ten tor nadal mógł służyć kolarzom nie jest akceptowany przez większość mieszkańców. Kamionek rozwija się w nieprawdopodobnym tempie. Już zaczyna się mówić o „drugim Miasteczku Wilanów”, a nie przybywa terenów zielonych. Dlatego ta przestrzeń jest nam potrzebna - mówiła Aleksandra Klimont-Bodzińska, radna osiedla Kamionek.

Nie będzie welodromu? Opór społeczny i polityczny

Wydaje się, że pomysł inicjatywy Nowe Dynasy ostatecznie upadł. Przeciwni budowie welodromu byli radni (w większości) oraz mieszkańcy, którzy pojawili się na sali. 

Finalnie, po sześciu godzinach, rada dzielnicy przyjęła stanowisko. Zmieniono je względem pierwotnej, przygotowanej przed sesją, wersji. De facto jest to plan na zagospodarowanie tego miejsca.  

W stanowisku znalazły się następujące informacje: 

  • radni chcą, by teren został wykorzystany na cele sportu, rekreacji i zieleni urządzonej
  • wartość historyczna, zdaniem radnych, jest wątpliwa
  • sprzeciwiają się przywróceniu funkcji toru kolarskiego
  • proponują przecięcie toru, by teren był bardziej dostępny dla mieszkańców
  • zobowiązują władze dzielnicy, by skonsultowały projekt (który zostanie wypracowany) ze Stołecznym Konserwatorem Zabytków.

Za stanowiskiem zagłosowało 17 radnych (wszyscy z KO i PiS), trójka z Lewicy, Razem i MJN wstrzymała się od głosu.

Głosowanie nie kończy sprawy, zgodnie z prawem stanowisko jest tylko opinią. Wydaje się, że konkretne oczekiwania radnych KO i PiS oznaczają, że pomysł na zagospodarowanie tego miejsca wreszcie się wyklarował. Być może będzie to kierunek, który opisywaliśmy kilka dni temu, pokazując projekt Natalii Paszkowskiej z WWAA. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama