Od marca, gdy przy Wiejskiej 9 otwarto klinikę świadczącą wsparcie aborcyjne dla kobiet, okolica stała się miejscem regularnych demonstracji środowisk pro-life.
O stanowiskach organizacji antyaborcyjnej i kliniki oraz o aktualnej sytuacji na ul. Wiejskiej pisaliśmy w poprzednim artykule.
Mieszkańcy budynków przy ul. Wiejskiej 9, 11, 12, 12A oraz ul. Frascati 1, które sąsiadują z przychodnią ABOTAK, opisują zachowania protestujących z organizacji prolife jako "terror akustyczny":
- Dźwięki sięgające 100–120 decybeli (jak startujący samolot), emitowane przez megafony i wuwuzele.
- Oblanie kwasem elewacji budynku i chodnika przed kliniką.
- Drastyczne wizualizacje (m.in. zdjęcia płodów) eksponowane w miejscu, którym codziennie przechodzą dzieci.
- Protestujący sami zakładają słuchawki wyciszające, więc doskonale wiedzą, że ten hałas jest szkodliwy. Robią to celowo – mówi Agata Diduszko-Zyglewska, przewodnicząca klubu Lewica Miasto Jest Nasze.
Dalsza część artykułu pod zdjęciem.
.jpeg)
60 zgłoszeń na policję – bez efektu
Mimo że mieszkańcy złożyli kilkadziesiąt skarg, zarówno do policji, jak i urzędu miasta, sytuacja nie uległa zmianie. Mieszkańcy zgłaszają m.in. ataki silnie toksycznym kwasem czy trąbienie wuwuzelami prosto do ich uszu.
- Policja twierdzi, że nie może interweniować, bo protesty są zgłaszane legalnie. Miasto zrzuca odpowiedzialność na służby, a służby na miasto. W efekcie wszyscy umywają ręce – wyjaśnia Anna Bielecka, mieszkanka Wiejskiej 9.
Radna Marta Szczepańska przypomina, że prawo dopuszcza rozwiązanie zgromadzenia, jeśli zagraża ono zdrowiu mieszkańców. - Tylko ktoś musi w końcu podjąć decyzję. Na razie mamy pat – miasto czeka na policję, a policja na miasto – ocenia radna.
Radni Prawa i Sprawiedliwości uważają, że w tej sytuacji problemem nie są protestujący, a przychodnia aborcyjna.
- W tej sytuacji trzeba zająć się przyczyną, a nie skutkami. Przyczyną jest powstanie w miejscu bardzo reprezentacyjnym placówki, która zajmuje się tak na dobrą sprawę działalnością nielegalną. Ja rozumiem mieszkańców, ale tutaj trzeba przede wszystkim rozwiązać przyczynę tego problemu - mówi radny PiS Dariusz Figura.
„Dzieci boją się wychodzić z domu”
Problemy nie kończą się na hałasie. Mieszkańcy wskazują, że:
- Dzieci idące do szkoły muszą mijać drastyczne obrazy.
- Seniorzy mylą protesty z syrenami alarmowymi, myśląc, że dzieje się coś niebezpiecznego.
- Pracownicy kliniki i kobiety szukające pomocy są zastraszani.
- To nie jest dyskusja o aborcji, tylko o podstawowym prawie do spokojnego życia. Nie zgadzam się, żeby czyjeś przekonania usprawiedliwiały niszczenie zdrowia i poczucia bezpieczeństwa innych – podkreśla radna Martyna Jałoszyńska.
.png)
Petycja do Rafała Trzaskowskiego
W odpowiedzi na sytuację mieszkańcy złożyli petycję do prezydenta Warszawy, domagając się:
- Egzekwowania norm hałasu podczas protestów.
- Zakazu eksponowania drastycznych treści w miejscach publicznych.
- Skutecznej interwencji służb, gdy dochodzi do łamania prawa.
- Nie chcemy zakazywać demonstracji, ale żądamy, by odbywały się bez nękania ludzi – mówi Elżbieta Szygna, mieszkanka Wiejskiej 9.
Napisz komentarz
Komentarze