Reklama

„Obrońcy życia” nie dają im żyć. Mieszkańcy Wiejskiej apelują do władz Warszawy

Od dwóch miesięcy ulica Wiejska w Warszawie zmaga się z głośnymi protestami antyaborcyjnymi pod kliniką ABOTAK. W czwartek, 24 kwietnia zirytowani mieszkańcy przyszli na sesję Rady Miasta, by zażądać reakcji władz. Skarżą się na nieustanny hałas, agresywne zachowania i bezczynność instytucji.
Protest mieszkańców Wiejskiej
Protest mieszkańców Wiejskiej

Autor: Greta Sulik

Źródło: Raport Warszawski

Od marca, gdy przy Wiejskiej 9 otwarto klinikę świadczącą wsparcie aborcyjne dla kobiet, okolica stała się miejscem regularnych demonstracji środowisk pro-life.

O stanowiskach organizacji antyaborcyjnej i kliniki oraz o aktualnej sytuacji na ul. Wiejskiej pisaliśmy w poprzednim artykule.

Mieszkańcy budynków przy ul. Wiejskiej 9, 11, 12, 12A oraz ul. Frascati 1, które sąsiadują z przychodnią ABOTAK, opisują zachowania protestujących z organizacji prolife jako "terror akustyczny":

  • Dźwięki sięgające 100–120 decybeli (jak startujący samolot), emitowane przez megafony i wuwuzele.
  • Oblanie kwasem elewacji budynku i chodnika przed kliniką.
  • Drastyczne wizualizacje (m.in. zdjęcia płodów) eksponowane w miejscu, którym codziennie przechodzą dzieci.

- Protestujący sami zakładają słuchawki wyciszające, więc doskonale wiedzą, że ten hałas jest szkodliwy. Robią to celowo – mówi Agata Diduszko-Zyglewska, przewodnicząca klubu Lewica Miasto Jest Nasze.

Dalsza część artykułu pod zdjęciem.

Mieszkańcy ul. Wiejskiej oraz wspierające ich radne. / fot. Greta Sulik, Raport Warszawski

60 zgłoszeń na policję – bez efektu

Mimo że mieszkańcy złożyli kilkadziesiąt skarg, zarówno do policji, jak i urzędu miasta, sytuacja nie uległa zmianie. Mieszkańcy zgłaszają m.in. ataki silnie toksycznym kwasem czy trąbienie wuwuzelami prosto do ich uszu.

- Policja twierdzi, że nie może interweniować, bo protesty są zgłaszane legalnie. Miasto zrzuca odpowiedzialność na służby, a służby na miasto. W efekcie wszyscy umywają ręce – wyjaśnia Anna Bielecka, mieszkanka Wiejskiej 9.

Radna Marta Szczepańska przypomina, że prawo dopuszcza rozwiązanie zgromadzenia, jeśli zagraża ono zdrowiu mieszkańców. - Tylko ktoś musi w końcu podjąć decyzję. Na razie mamy pat – miasto czeka na policję, a policja na miasto – ocenia radna.

Radni Prawa i Sprawiedliwości uważają, że w tej sytuacji problemem nie są protestujący, a przychodnia aborcyjna. 

- W tej sytuacji trzeba zająć się przyczyną, a nie skutkami. Przyczyną jest powstanie w miejscu bardzo reprezentacyjnym placówki, która zajmuje się tak na dobrą sprawę działalnością nielegalną. Ja rozumiem mieszkańców, ale tutaj trzeba przede wszystkim rozwiązać przyczynę tego problemu - mówi radny PiS Dariusz Figura.

Dzieci boją się wychodzić z domu

Problemy nie kończą się na hałasie. Mieszkańcy wskazują, że:

  • Dzieci idące do szkoły muszą mijać drastyczne obrazy.
  • Seniorzy mylą protesty z syrenami alarmowymi, myśląc, że dzieje się coś niebezpiecznego.
  • Pracownicy kliniki i kobiety szukające pomocy są zastraszani.

- To nie jest dyskusja o aborcji, tylko o podstawowym prawie do spokojnego życia. Nie zgadzam się, żeby czyjeś przekonania usprawiedliwiały niszczenie zdrowia i poczucia bezpieczeństwa innych – podkreśla radna Martyna Jałoszyńska.

źródło: Fundacja Życie i Rodzina

Petycja do Rafała Trzaskowskiego

W odpowiedzi na sytuację mieszkańcy złożyli petycję do prezydenta Warszawy, domagając się:

  • Egzekwowania norm hałasu podczas protestów.
  • Zakazu eksponowania drastycznych treści w miejscach publicznych.
  • Skutecznej interwencji służb, gdy dochodzi do łamania prawa.

- Nie chcemy zakazywać demonstracji, ale żądamy, by odbywały się bez nękania ludzi – mówi Elżbieta Szygna, mieszkanka Wiejskiej 9.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama