W ubiegłym roku na drogach w Warszawie zginęło 26 osób. Najmniej w historii. Wiele z tych zdarzeń to głośne i szeroko komentowane sprawy. By wspomnieć choćby o Trasie Łazienkowskiej, gdzie sprawca pędził ponad 200 km/h i uderzył w samochód, zabijając na miejscu czy o wypadku na Woronicza, gdzie pod kołami samochodu zginęły dwie osoby.
Mimo wszystko, statystyki ofiar wypadków drogowych z roku na rok są coraz niższe. - Najmniej w historii zbierania danych, ale nadal jest nad czym pracować – mówił nam w lutym Mikołaj Pieńkos, zastępca dyrektor ZDM ds. strategii bezpieczeństwa ruchu komentując ostatnie miesiące. Wtedy rozmawialiśmy m.in. o tym, że statystyki od początku 2025 roku są niskie. Choć nie zabrakło głośnych tragedii, jak ta z początku roku, gdy kurier przejechał 14-latka i uciekł z miejsca zdarzenia.
Co dalej? Sprawdzamy.
Wypadki śmiertelne w Warszawie. Licznik rośnie
Każdy wypadek śmiertelny to tragedia – to oczywiste. Stąd rozmowa o statystykach jest nieco niefortunna. Spojrzeliśmy na trendy, by zobaczyć, czy Warszawa jest bezpieczniejsza niż w ubiegłych latach.
Wydział Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji klasyfikuje dane w przedziale tygodniowym. Najgorszy, jak na razie, okazał się okres od 14 do 20 kwietnia. Wtedy na drogach zginęły dwie osoby, a doszło do 25 wypadków. Równie złe były jeszcze dwa inne tygodnie:
- 3-9 marca,
- 17-23 lutego.
Kwietniowa statystyka to efekt wypadku w Wawrze. Motocyklista potrącił tam dwie osoby, z których jedna zmarła. Kierowca pojazdu również zmarł na miejscu. W marcu, w wymienionym tygodniu, doszło do dwóch wypadków – zginął motocyklista (Ursynów) oraz kierowca samochodu, który wjechał wprost w autobus (Białołęka). Z kolei w lutym w jednym z wypadków kierowca potrącił pieszego, który zmarł w szpitalu (Wola).
Osiem osób zginęło na drogach. Więcej niż rok temu
Jak prezentują się statystyki od początku roku? Według danych KSP, od początku roku na drogach w Warszawie zginęło osiem osób. To dane prezentowane z tygodnia na tydzień, jednak co pół roku Policja aktualizuje je np. o informacje ze szpitali. Zdarza się, jak w przypadku wypadku przy ul. Puławskiej, że poszkodowanego nie udaje się uratować, mimo wielu tygodni walki w szpitalu.
Czy to dużo? Dla porównania, w 2024 roku od stycznia do końca kwietnia na drogach zginęło pięć osób. Kolejne trzy zginęły w czasie majówki. Do końca lipca, już po zaktualizowaniu informacji ze szpitali, podano, że na drogach w Warszawie śmierć poniosło 12 osób. Czy ta statystyka jest do utrzymania?
Wydaje się, że tym razem może być niezwykle trudno. Na drogach zginęło już więcej osób niż w analogicznym okresie, a przed nami miesiące letnie, które niestety charakteryzują się większą liczbą wypadków, szczególnie z udziałem motocyklistów. Z drugiej strony, warto przyjrzeć się statystykom z 2024 roku. Wtedy od majówki, aż do drugiego tygodnia lipca nie doszło w Warszawie do żadnego śmiertelnego wypadku.
- Zawsze powtarzam sobie, że chciałbym, żeby nie dochodziło do takich zdarzeń, co do których może się pojawić choć cień wątpliwości, że mogliśmy im zapobiec. Bo sytuacja w której troje młodych ludzi rozpędza się do 120 km/h, rozbija się o drzewo i ginie w płomieniach (wypadek w Wilanowie – red.), to sytuacja, której nie jesteśmy w stanie w żaden sposób zapobiec. Nie wiem też czy policja może wyeliminować takie osoby z drogi, zanim dojdzie do podobnego zdarzenia – mówił nam w lutym Pieńkos.
Napisz komentarz
Komentarze