Pod murami aresztu śledczego na Ciupagi regularnie odbywają się głośne imprezy, które osadzonym urządzają ich znajomi. To problem znany w tej okolicy od lat, ale w ostatnim czasie staje się to coraz bardziej uciążliwe dla mieszkańców. Wszystko dlatego, że dzielnica cały czas dynamicznie się rozwija, a w pobliżu aresztu wprowadza się więcej osób.
- Ten problem ciągnie się od lat, ale w ostatnim czasie nasilił się, ponieważ w tej okolicy mieszka coraz więcej osób, a problem staje się dla nich coraz bardziej dotkliwy. Tam każdego dnia w zasadzie się to dzieje. Tam jest ponad 1000 tych więźniów, więc statystycznie to dwie, trzy osoby mogą mieć codziennie urodziny. Wtedy przychodzą znajomi i koledzy więźniów i robią tam libacje, puszczają fajerwerki. Mieszkańcy skarżą się, że w zasadzie codziennie mają pod swoimi domami imprezy zakrapiane, krzyki, śpiewy, fajerwerki. To jest bardzo uciążliwe – mówi Raportowi Warszawskiemu radny Białołęki Filip Pelc.
Strażnicy regularnie interweniują pod aresztem na Białołęce
Pod mury aresztu regularnie podjeżdża straż miejska, którą na miejsce wzywają zaniepokojeni mieszkańcy. Jak dowiaduje się Raport Warszawski, od początku tego roku takie zgłoszenia trafiły do strażników 10 razy.
- Informujemy, że strażnicy cyklicznie kontrolują rejon ulicy Ciupagi 1. Dziewięć zgłoszeń dotyczyło niestosowania się do znaku drogowego, natomiast jedno zgłoszenie dotyczyło używania petard – przekazała nam warszawska straż miejska.
Mieszkańcy uważają jednak, że kontrole przy areszcie nadal są zbyt rzadkie. Dlatego radny Filip Pelc zwrócił się o interwencję do władz dzielnicy.
- Chcemy, żeby tych patroli Straży Miejskiej było więcej. Straż Miejska zapewniła, że tak będzie, ale mieszkańcy mi powiedzieli, że problem nadal występuje i że patroli jest za mało – mówi nam radny.
Napisz komentarz
Komentarze