Kilka tygodni temu jedna z ostatnich niezagospodarowanych miejskich działek w sercu Woli, przy zbiegu ul. Grzybowskiej i Waliców, została wystawiona na sprzedaż w ramach przetargu nieograniczonego. Urzędnicy mają nadzieję skusić ofertą dewelopera, który zasili miejski budżet oraz zabuduje 1,4 tys. mkw nieużytku.
Jest w co inwestować, ponieważ na terenie działki, zgodnie z aktualnym planem zagospodarowania przestrzennego, może zostać wybudowany wieżowiec o wysokości nawet 90 metrów. Tak zwana dominanta przestrzenna będzie mogła w swoim przepastnym wnętrzu zmieścić nawet kilkaset mieszkań. Obecność planu jest dodatkowym atutem, ponieważ potencjalny deweloper znacznie szybciej będzie mógł uzyskać odpowiednie zgody na zabudowę terenu.
Zamiast biurowca powinny powstać mieszkania komunalne?
Decyzja o sprzedaży działki od samego początku budziła kontrowersje i sprzeciw części radnych oraz miejskich aktywistów. Twierdzą oni, że na tym samym terenie miasto mogłoby z powodzeniem wybudować setki mieszkań komunalnych, co stanowiłoby alternatywę dla drogich apartamentowców w okolicy działki. Ceny nawet za kawalerkę mają sięgać niemalże miliona złotych. Obecność zagłębia biurowo-usługowego także nie wpływa pozytywnie na cenę mieszkań.
Średnia cena za 1 mkw w tej okolicy, zgodnie z rejestrem cen warszawskiego UM, jest w przedziale między 15 tys. a 20 tys. złotych. Co więcej, sama działka jest ściśnięta między dwiema strefami, w których ceny za metr sięgają ponad 20 tys. złotych. Należy pamiętać, że to tylko średnia, a realne ceny konkretnych nieruchomości mogą sięgać 30, lub nawet 40 tys. zł. za mkw.
W mediach podniesiono argument, że decyzja władz miasta była błędna, biorąc pod uwagę cały czas trwający kryzys na rynku mieszkaniowym. Zamiast inwestować w budowę nowych lub remont starych mieszkań komunalnych, wydano zgodę na budowę kolejnego wieżowca. Jedną z osób, która głosowała przeciwko tej decyzji był Jan Mencwel, miejski radny oraz aktywista ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
- Miasto powinno inwestować w mieszkania dla zwykłych ludzi. Kiedy zaprotestowałem podczas posiedzenia rady, usłyszałem z ust Tomasza Bratka, zastępcy prezydenta, że ta decyzja jest ekonomicznie racjonalna. Niestety mimo sprzeciwu części radnych, decyzja o sprzedaży działki już zapadła - mówił w rozmowie z Raportem Warszawskim Jan Mencwel.
- Nie jesteśmy w stanie zabudować wszystkich działek. Musimy też jakoś pozyskiwać środki. Sprzedajemy grunty po skrupulatnej analizie – powiedziała w rozmowie z stołeczną "GW" Aldona Machnowska-Góra, wiceprezydentka Warszawy.
Magistrat wydaje się być przekonany co do słuszności swojej decyzji. Co więcej, jak czytamy w uzasadnieniu dołączonym do uchwały dot. sprzedaży działki, „przewidywane są pozytywne skutki dla realizacji budżetu miasta stołecznego Warszawy”.
Czy miasto skorzysta z zasady „lokal za grunt”?
Nie wszystko jednak stracone, ponieważ miasto w ramach przetargu może wykorzystać zasadę „lokal za grunt”, chętnie wykorzystywaną w miastach Europy Zachodniej, która w Polsce obowiązuje od 1 kwietnia 2021 roku.
Zasada ta polega na tym, że deweloper płaci gotówką jedynie część kwoty, jaka została uzgodniona w ramach przetargu. Resztę oddaje w formie lokali użytkowych, domyślnie w nieruchomości, którą wybuduje. W przypadku Warszawy miasto takie lokale użytkowe mogłaby przeznaczyć na mieszkania komunalne lub na wynajem.
Pomysł wydaje się dobrym kompromisem między postulatami aktywistów a władzami miasta, które potrzebują pieniędzy. Problem pojawia się jednak w praktycznej realizacji tej idei, ponieważ jak mówi radny Mencwel, Warszawa nigdy do tej pory nie skorzystała z tej możliwości. Zapytaliśmy prezydenta Rafała Trzaskowskiego o możliwość wykorzystania zasady „lokal za grunt” w przypadku tej inwestycji.
- Teraz nie jestem w stanie panu nic powiedzieć - brzmiała odpowiedź prezydenta.
To jednak nie przekreśla możliwości na to, by miasto wykorzystało przetarg do zwiększenia liczby lokali komunalnych.
Większość środków przypadnie dzielnicy
Znaczna większość pieniędzy, jakie miasto zarobi na sprzedaży działki, trafi do „portfela” dzielnicy Wola. To otwiera możliwość zainwestowania środków w renowacje starych kamienic czy budowę nowych TBS-ów. Jednak zdaniem radnych decyzja ta należy do władz dzielnicy.
- Pieniądze ze sprzedaży działki można nadal przeznaczyć na rozbudowę sieci mieszkań komunalnych. Spowodowane jest to faktem, że 70 proc. sumy trafi do budżetu dzielnicy. Nie są one jednak „znaczone”, to znaczy trafiają po prostu do przepastnego worka i władze dzielnicy, w tym przypadku Woli, nie mają obowiązku przeznaczać tych środków chociażby na remonty pustostanów. Mogą zrobić z nimi co chcą - dodaje radny Mencwel.
Kilka dni temu informowaliśmy o nowej inicjatywie władz Woli. Chodzi o szereg remontów zabytkowych kamienic czy pustostanów przy ulicach Gibalskiego 12, Brylowskiej 8A i Żelaznej 43. Łącznie po zakończeniu prac ma powstać ok. 115 lokali mieszkalnych i 10 użytkowych, które będą mogły być wynajęte potrzebującym rodzinom i przedsiębiorcom.
Obecnie zabezpieczono 3 mln złotych na przygotowanie odpowiedniej dokumentacji, w tym kosztorysów całości inwestycji. Być może sprzedaż działki w sercu Woli pozwoli władzom dzielnicy sfinansować remont aż siedmiu budynków, które zdaniem Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami, po generalnym remoncie nadawałyby się do zamieszania.
Póki co jednak jest to raczej pobożne życzenie, niż konkretny plan działania władz miasta i dzielnicy.
Napisz komentarz
Komentarze