Mały budynek przyklejony do Kościoła św. Ducha przy tej masywnej bryle jest niemal niewidoczny. Choć łatwo go przegapić, to w rzeczywistości stanowi on odrębną całość i jest znany jako najmniejsza nieruchomość z własną hipoteką i adresem w stolicy. Kilka dni temu wiceprezydent Warszawy Tomasz Bratek podpisał zarządzenie, w którym przychyla się do decyzji wojewody mazowieckiego o sprzedaży domku w trybie bezprzetargowym. Kwota robi wrażenie, choć głównie dlatego, że jest bardzo niska, jak na nieruchomość w centrum stolicy.
Budyneczek o powierzchni 12 m kw. trafił w ręce Kurii Generalnej Zakonu Świętego Pawła Pierwszego Pustelnika za 151 tys. zł. To właśnie do paulinów należy górująca nad nim świątynia.
- To decyzja wojewody, więc należy kierować pytania do niego. Myśmy się do tej decyzji rzeczywiście przychylili, gdyż budynek jest połączony z kościołem – powiedział prezydent Rafał Trzaskowski, tłumacząc decyzję samorządu.
Zakonnicy uratują najmniejszy dom w Warszawie?
Niska kwota, jaką zakonnicy zapłacili za nieruchomość przy Długiej 1, może być mniej zadziwiająca, jeśli weźmiemy pod uwagę stan obiektu. Jest on zabytkiem od 1965 roku, a mimo to przez lata popadał w coraz większą ruinę. W czasie kontroli Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków stwierdził, że jego stan jest nieodpowiedni i wyraził zgodę na jego sprzedaż, pod warunkiem że nabywca zadba o nieruchomość, należącą do tej pory do Skarbu Państwa.
Stan budynku znacznie pogorszył się, od kiedy został on opuszczony. Jeszcze pod koniec 2021 roku działał tam kiosk Ruchu, w 2022 po jego szyldzie nie było już śladu. Od tamtej pory popada on w coraz większą ruinę, odpada z niego tynk, a cegły zaczęły wychodzić na światło dzienne. Zakonnicy zadeklarowali, że zamierzają wyremontować budynek i przeznaczyć go na cele sakralne.
Przy Długiej 1 handel kwitł przez 200 lat
Historia najmniejszego domu w Warszawie sięga początków XIX wieku. Wówczas w tym miejscu stał drewniany barak, będący sklepikiem, później, w latach 1839-43 jego miejsce powstał kiosk, jaki znamy w obecnie. Dekadami odbywał się tam drobny handel, a do cieszących się największym wzięciem produktów należały wyroby tytoniowe. Jeszcze przed II wojną światową interes miał się dobrze. Nie zmieniła tego też wojenna zawierucha, choć uszkodziła ona nieco domek. Po remoncie, za komuny znów można było zakupić tam artykuły pierwszej potrzeby. Handlowa tradycja skończyła się w tym miejscu dopiero kilka lat temu i była kultywowana przez blisko dwa stulecia.
Napisz komentarz
Komentarze