Warszawa przygotowuje się do powitania Taylor Swift, a tymczasem związane z jej występami szaleństwo przetacza się przez inne miasta. 17 lipca gwiazda odwiedziła niemieckie Gelsenkirchen, gdzie zagrała dwa koncerty. Dla lokalnej społeczności było to wydarzenie tak ważne, że na ten czas, symbolicznie zmieniono nazwę miasta na Swiftkirchen. Stało się tak dzięki inicjatywie jednej z fanek artystki, która złożyła w tej sprawie petycję do miasta. Jakby tego było mało, po Gelsenkirchen zaczął kursować Taylor-Swift-Tram. Ta fala entuzjazmu nie ominęła też Monachium, tam przybrała ona zdecydowanie inną formę. Choć Olympiastadion pomieścił aż 74 tys. fanów w środku, to miejsca nie wystarczyło dla wszystkich. Pod obiektem zgromadziło się blisko 50 tys. osób, które nie załapały się na bilety na występ artystki i wszystkiemu przysłuchiwały się z pobliskiego wzgórza.
- Mamy to szczęście, że możemy zagrać ten koncert przed 74 tysiącami pięknych ludzi na tym stadionie, a jeśli doniesienia są prawdziwe, to około 50 tysiącami pięknych ludzi poza stadionem – mówiła Taylor Swift ze sceny w Monachium.
A jak będzie w Polsce? Koncertowi supergwiazdy z pewnością również tu będą towarzyszyły niecodzienne zjawiska. Bilety na trzy koncerty artystki w stolicy wyprzedały się momentalnie, dużym wyzwaniem logistycznym było także znalezienie noclegu w Warszawie na początku sierpnia, podobne trudności może sprawiać nawet samo dotarcie na PGE Narodowy. Dlaczego? Globalny fenomen Taylor Swift przyciąga na każde jej show fanów z całego świata. Ze względu na niższe ceny biletów wielu Amerykanów zdecydowało się na podróż do Polski, by zobaczyć swoją idolkę na żywo. To właśnie z tego powodu na początku sierpnia zainteresowanie lotami do Warszawy wzrosło aż o 339 proc. To zresztą niejedyny czynnik, na jaki wpływ ma Taylor Swift.
Cena za jedną noc jak za miesięczny czynsz. Warszawiacy dorobią się na koncercie Taylor Swift?
Fani, którzy zaspali z rezerwacją noclegu na początek sierpnia w stolicy, mogą obudzić się z ręką w nocniku. Większość miejsc w hotelach od 1 do 3 sierpnia jest już zarezerwowanych, a dostępne noclegi osiągają astronomiczne ceny. Na stronach oferujących usługi rezerwacji zakwaterowania wita nas informacja, że w tym terminie zajętych jest już ponad 80% wszystkich noclegów w Warszawie. W hotelach pozostały jeszcze nieliczne i bardzo kosztowne pokoje. Przykładowo za jedną noc w Radisson Blu Sobieski w tym okresie trzeba zapłacić ponad tysiąc złotych, a miejsc ciągle ubywa, zazwyczaj ceny zaczynają się tam od 400 zł. Natomiast w Hotelu Europejskim wykupione są już prawie wszystkie miejsca. Z czwartku na piątek nie dostaniemy tam żadnego pokoju, a by spędzić tam noc z piątku na sobotę, w kieszeni musimy mieć co najmniej 6000 zł. „To oferta bez śniadania” - słyszymy od recepcjonistki. Z nieoficjalnych informacji wynika, że sama Taylor Swift Warszawę podziwiać będzie z apartamentu prezydenckiego w Hotelu Marriott. Artystka za noc będzie musiała zapłacić około 25 tys. zł, a osoby, które chciałaby przez chwilę zostać jej sąsiadami, za wynajęcie jednoosobowego pokoju przy Al. Jerozolimskich zapłacić muszą 2200 zł. Hotel informuje nas, że nie przewiduje żadnych utrudnień dla gości na początku sierpnia, oprócz tych drogowych.
Wiele osób wyczuło okazję. W internecie pojawiło się mnóstwo ogłoszeń przygotowanych specjalnie na przyjazd amerykańskiej piosenkarki. Za apartamenty, które w innych terminach kosztują 200 lub 300 złotych za noc, od 1 do 3 sierpnia trzeba zapłacić od tysiąca do nawet trzech tysięcy złotych. Niektórzy warszawiacy posuwają się do tego, że wynajmują swoje mieszkania specjalnie na czas pobytu Taylor Swift. Przy ogłoszeniach w serwisach internetowych zaczęło pojawiać się nazwisko artystki, gdyż są one sprofilowane specjalnie pod jej fanów. To nie może dziwić, gdyż zainteresowanie koncertami jest tak duże, że wynajęcie lokalu na kilka dni, może pokryć jego miesięczny czynsz.
Na duże zyski na początku sierpnia mogą liczyć zresztą nie tylko hotelarze i rentierzy. Ekonomiści nie bez powodu wymyślili termin „swiftonomics”, który opisuje wpływ Taylor Swift na lokalną gospodarkę. Przykładowo na jej trzech koncertach w Sztokholmie w maju tego roku, szwedzkie miasto zarobiło 81 milionów dolarów. Z kolei brytyjski bank Barclays szacował, że każdy fan, który przyjechał na koncert Taylor Swift do Londynu, zostawił tam średnio 1000 euro. Zakładając, że na wszystkie trzy występy na Stadionie Narodowym przybędzie po 60 tys. osób, można przewidywać znaczny dopływ gotówki do stołecznej gospodarki.
Warszawa szykuje się na Taylor Swift. Trzaskowski zwołał sztab kryzysowy
Teraz Taylor Swift wraz z tysiącami oddanych fanów zbliża się do Polski, biorąc pod uwagę to, co działo się w innych miastach na jej trasie, skala tego wydarzenia może rodzić pytania i obawy o to, czy miasto poradzi sobie z nagłym napływem turystów. Wątpliwości pogłębia data całego wydarzenia. 1 sierpnia do stolicy przyjadą nie tylko entuzjaści muzyki pop, ale też osoby świętujące 80. rocznicę Powstania Warszawskiego, w tym sami Powstańcy. To może wywołać paraliż miasta. Tym bardziej że koncert Taylor Swift zaczyna się o 18:15, a główne obchody powstania zaplanowano oczywiście na godzinę 17. To wówczas w mieście wybrzmią syreny, a z Ronda Dmowskiego ruszy demonstracja. Władze miasta nie chcą dopuścić do żadnych incydentów związanych z kolizją dwóch dużych wydarzeń, dlatego Rafał Trzaskowski zwołał sztab kryzysowy, by omówić rozwiązanie tego problemu.
- Rzeczywiście, 1 sierpnia w Warszawie odbędzie się bardzo duży koncert Taylor Swift, my się do tego przygotowujemy. Centrum bezpieczeństwa jest kontakcie z organizatorami tego koncertu. Organizatorzy informują wszystkich tych, którzy przybywają o tym, co dzieje się tego dnia w stolicy, jak ważny jest to dzień dla warszawiaków, a także o tym, jak najlepiej dojechać na PGE Narodowy. Robimy wszystko, co możemy, by ten koncert nie kolidował z obchodami 80. rocznicy Powstania Warszawskiego, które są dla nas absolutnie priorytetowe - powiedział prezydent Rafał Trzaskowski.
Ale koncert będzie dla Warszawy także szansą na promocję. Już teraz w stołecznych tramwajach możemy zobaczyć komunikat z napisem „Welcome Swifties” z odnośnikiem do specjalnie przygotowanej na tę okazję strony w języku angielskim. Tam fani Taylor Swift z zagranicy znajdą wszystkie niezbędne informacje dotyczące poruszania się po stolicy, mogą także dowiedzieć się więcej o jej historii i atrakcjach. Szacuje się, że nawet 1/5 wszystkich biletów na europejską część The Eras Tour wykupili Amerykanie.
Rzeczywiście, na forach dotyczących zbliżających się koncertów w Warszawie widać wzmożony ruch. Na przyjazd do polskiej stolicy szykuje się wielu Amerykanów. Część z nich ma żydowskie korzenie i w Polsce planują zobaczyć zabytki związane ze swoim pochodzeniem. Inni pytają o najlepsze miejsca na masaż lub restauracje. Do Warszawy wybierają się też fani Taylor Swift z całej Polski. Pewne jest to, że artystka ma w sobie magnetyzm, który przyciąga. Dla wielu sukces tej pozornie zwykłej dziewczyny jest jednak niezrozumiały.
„To show, które warto przeżyć, to show na miarę XXI wieku”
O ten fenomen pytamy osoby znające Taylor Swift najlepiej, czyli jej fanów, którzy wybierają się do Warszawy na początku sierpnia.
- Jej fenomen polega na jej relacji z fanami oraz tym jak bardzo można z jej muzyką się utożsamić. Ma wkład w każdą piosenkę, jest prawdziwą artystką, właśnie dlatego, że tworzy swoją muzykę i dzieli się nią ze światem, który może się z jej tekstami utożsamić, nieważne pochodzenie, religia, kolor skóry czy orientacja. Wszystkie przeżycia są uniwersalne, a jej teksty szczere oraz wrażliwe – mówi Kasia, która do Warszawy przyjedzie pociągiem z przesiadkami, te bezpośrednie były już wykupione.
Inna fanka pisze, że Warszawy zwiedzać nie planuje, ale chce zrobić zakupy w sklepach, których nie ma w jej mieście. Z kolei Weronika poszukiwania noclegu na początek sierpnia w Warszawie zaczęła z półrocznym wyprzedzeniem, jak mówi, wówczas problemu nie było. W stolicy planuje odwiedzić kilka muzeów. „Jest po prostu autentyczna w tym co robi” – mówi o Taylor Swift, pytana o przyczyny jej sukcesu. Kolejni słuchacze gwiazdy upatrują ich w jej kontakcie z fanami, ale też tworzonymi przez nią „easter eggami, suprise songs, czy w aplikacji mastermind”. Wszystkie te aspekty tylko wzmagają zaangażowanie fanów.
Podobnie widzi to Alek Rogoziński. Pisarz, który przez lata pisał w mediach o kulturze, zaznacza, że nie dziwi go skala zainteresowania występami Taylor Swift w Polsce. Jego zdaniem jej kariera jest jedną z najlepiej poprowadzonych i najbardziej konsekwentnych w ostatnich latach. Zaznacza, że dużą rolę w jej sukcesie odgrywa także przystępny dla każdego repertuar.
- Ona śpiewa o swoich problemach, o swoich kłopotach sercowych, o swoim postrzeganiu świata i jest też taką osobą, która nie boi się dość jasno wyrażać swoich problemów, wydawałoby się, że niektórzy mogą odebrać to negatywnie, ale okazuje się, że nie. Najbardziej cenioną rzeczą utalentowanego artysty jest szczerość jego wyrazu. To, żeby to nie było wymyślone, to żeby to nie było sztuczne, ja zawsze powtarzam, że każda publiczność wyczuje sztuczność. Taylor Swift jest autentyczna i to jest jej ogromna zaleta – mówi Raportowi Warszawskiemu Alek Rogoziński.
- Te polskie koncerty wyprzedały się na pniu, przyjeżdżają tutaj nawet ludzie ze Stanów Zjednoczonych, mnie to w ogóle nie dziwi. To show, które warto przeżyć, jest to show na miarę XXI wieku, wpompowana jest w to ogromna kasa i to ogląda się świetnie. Dziś oczekujemy od koncertu, żeby to nie była tylko muzyka, ale żeby to też było gigantyczne, nowoczesne przedstawienie. Taylor Swift o tym wie i Taylor Swift nam to po prostu daje – dodaje Alek Rogoziński.
Napisz komentarz
Komentarze