Ulica Puławska to jedna z najczęściej krytykowanych arterii w Warszawie. Na jej kształt pomiędzy Dolną a Goworka narzekają głównie piesi i rowerzyści, którzy dysponują na tym fragmencie bardzo ograniczoną przestrzenią. Brakuje tam ścieżek rowerowych, a chodniki są na tyle wąskie, że powodują ciągłe konflikty między przechodniami a cyklistami.
Problem widzą też władze miasta. Podczas samorządowej kampanii wyborczej w 2024 roku prezydent Rafał Trzaskowski zapowiadał, że przebudowa Puławskiej zakończy się w 2026 roku. Rzeczywistość szybko jednak zweryfikowała te obietnice. Przetarg na prace projektowe dotyczące tej ulicy ogłoszono pod koniec sierpnia, jednak z powodu braku odpowiednich ofert ZDM musiał unieważnić go w październiku.
„Przebudowa Puławskiej jest priorytetem”. Urzędnicy zapowiadają, że prace mogą ruszyć szybciej
Choć urzędnicy zapowiadają, że ponowny przetarg ruszy na początku 2025 roku, to frustracja na Puławskiej cały czas rośnie. Mieszkańcy są niezadowoleni do tego stopnia, że wystosowali do władz petycję, w której domagają się szybszej przebudowy arterii. Wyliczali w niej, że prace budowlane rozpoczną się tam najprędzej w 2028 roku, a ich efekty zobaczą prawdopodobnie w 2030 roku. W odpowiedzi na pismo miasto uspokaja i zapowiada, że budowa może rozpocząć się szybciej.
- Dementuję doniesienia medialne o rozpoczęciu budowy po 2028 r. Data podana w przetargu jest dla projektanta terminem ostatecznym, nie oznacza on, że dokumentacja nie zostanie przygotowana i odebrana przez inwestora wcześniej. Czas realizacji zależy również od koordynacji i prędkości pracy jednostek miejskich takich jak Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym, Zarząd Dróg Miejskich, czy Biura Architektury i Planowania Przestrzennego, które będą wydawać do projektu opinie i zatwierdzenia. Ze względu na priorytet tej inwestycji będą one wydawane bez zbędnej zwłoki – informuje w piśmie Marcin Olszewski, zastępca dyrektora Biura Zarządzania Ruchem Drogowym.
Jednocześnie przekazał on, że postulowany przez autorów petycji, czyli organizację Przyjazna Puławska, pomysł dotyczący stworzenia tymczasowej infrastruktury dla rowerzystów na fragmencie Puławskiej od Dolnej do Rakowieckiej był przez miasto analizowany.
- W czasie weryfikacji projektu rozwiązanie to zostało odrzucone ze względu na wiele punktów kolizji oraz niewielki komfort korzystania z takiej infrastruktury zarówno przez rowerzystów jak i pieszych. Przy zachowaniu dwóch pasów ruchu i przeniesieniu parkowania na jezdnię nie udało się wyznaczyć komfortowej drogi dla rowerów. Np. latarnie istotnie zawężałyby dostępny przekrój i należałoby je przesunąć. Zwracam uwagę, że takie rozwiązanie wymaga również przeprojektowania algorytmów i programów czterech sygnalizacji świetlnych, zamontowania dodatkowych sygnalizatorów dla rowerzystów oraz przestawienia niektórych istniejących – tłumaczy Olszewski.
Piotr Batko z Przyjaznej Puławskiej zaznacza, że petycja dotyczyła m.in. postulatu wyznaczenia tymczasowych pasów rowerowych na skrajnych pasach jezdni, a nie stworzenia ciągu pieszo-rowerowego, o którym piszą w odpowiedzi urzędnicy.
- Poziom lekceważenia mieszkańców walczących o minimum cywilizacji w tej części Warszawy jest porażający – mówi nam Piotr Batko.
Ścieżki rowerowej na Puławskiej nie ma, ale są za to absurdalne parklety za 60 tys. zł
Infrastruktury rowerowej na fragmencie od Dolnej do Rakowieckiej na razie nie będzie, ale za to urzędnicy postanowili zrealizować tam inną inwestycję. Choć w teorii miała ona „podnieść walory estetyczne i warunki życia" mieszkańców Mokotowa, to w praktyce wywołała jedynie zdziwienie i pogłębiła ich frustrację.
W czasie świąt przy Puławskiej pojawiły się dwie zagadkowe konstrukcje. To drewniane parklety z doniczkami i miejscami do siedzenia. Tego typu infrastruktura w mieście jest dość powszechna, jednak tym razem wzbudziła dużo emocji. Jeden parklet pojawił się na skrzyżowaniu Puławskiej z Madalińskiego i został ustawiony tuż przy słupkach, tak blisko jezdni, że siedzący na nim ludzie będą mogli niemal poczuć powiew wywołany przez pędzące obok auta. Próbujący odpocząć tam mieszkańcy będą, więc otoczeni przez hałas i spaliny, przynajmniej do czasu zapowiadanej przebudowy.
Podobnie jest w przypadku kolejnego parkletu, który pojawił się kilkaset metrów dalej, nieopodal zbiegu Puławskiej z Wiktorską. Tam sytuacja jest jeszcze bardziej absurdalna, gdyż konstrukcję umiejscowiono przy samej ruchliwej Puławskiej, do tego w taki sposób, że blokuje ona dostęp do stojaków na rowery.
- Co to za koszmarek jest. Te instalacje są ładne, ale pasowałyby w parku, na skwerku, a nie na ruchliwym skrzyżowaniu. Ktoś tu chyba nie pomyślał... – komentuje jedna z mieszkanek Mokotowa na „X”.
„Po co to? Na co? Dlaczego?” – pyta z kolei na „X” posłanka Nowej Lewicy Anna-Maria Żukowska. Okazuje się, że kontrowersyjne parklety na Puławskiej ustawił Zarząd Zieleni Warszawy, który w ten sposób postanowił zrealizować projekt z budżetu obywatelskiego „Zielona Puławska – drzewa, krzewy i parklety od pl. Unii do ul. Dolnej”. Przetarg na ustawienie dwóch konstrukcji przy Puławskiej został rozstrzygnięty już w 2023 roku i wygrała go firma PPHU „Pepe” Petykiewicz Piotr. Miasto za realizację inwestycji zapłaciło 60 tys. zł brutto, co oznacza, że jeden parklet przy Puławskiej kosztował 30 tys. złotych.
Napisz komentarz
Komentarze