Jak zauważa autor bloga „Służby i obywatel”, handel odbywał się wcześniej na ul. Brzeskiej, jednak sprzedawcy zniknęli z tej ulicy na przełomie ubiegłego i tego roku po licznych nalotach funkcjonariuszy z Komendy Stołecznej Policji.
Autor bloga zwrócił więc uwagę na położoną kilkaset metrów na północ ul. Inżynierską, na której panuje spory ruch ludzi i pojazdów. Jeżdżą autobusy, obok jest trasa tramwajowa, są też restauracje. To wszystko pozwala ukryć, co tam się dzieje. Duży ruch panuje m.in. w okolicach bramy numer 9, przy której znajduje się wyludniona kamienica, zamieszkiwana tylko przez kilka rodzin.
Bloger przeprowadził obserwację, w której ocenił liczbę wchodzących do bramy na co najmniej 250 osób dziennie. Jak podkreśla, w 30 minut potrafiło przyjść 20 osób. To zdecydowanie za dużo jak na opuszczoną kamienicę.
Jego zdaniem, może się tu upłynniać 15-20 kg narkotyków miesięcznie. Dla porównania, na lotnisku Chopina służby ujawniają w miesiąc 7 kg narkotyków, co daje rocznie 80 kg. Na Inżynierskiej tyle może się rozchodzić w mniej niż pół roku.
Wśród wychodzących z bramy klientów wybrał dwie osoby, które potwierdziły w rozmowie, że w podwórzu faktycznie można kupić cały szereg substancji. - Gram Polaka, czyli amfetaminy, kosztuje 40 zł, mefedronu 60 zł, bywa tu też klefedron 60 zł, marihuana, kokaina(Ameryka) około 300 zł i heroina 200 zł – czytamy na portalu „Służby i obywatel”.
Autor poinformował na portalu X 31 lipca, że policja przeprowadziła akcję w tym rejonie.
- Mały update. Jeszcze wczoraj gang przerwał handel. Mieli go wznowić po 19 ale w obliczu nowej sytuacji rozeszli się. Wieczorem zaczęła rosnąć grupka heroinistów. Głównie śniadych robotników zza granicy, którzy nie znają alternatywnych miejscówek. W desperacji próbowali pukać w okno mieszkającego obok członka gangu ale ten zaczął ich czymś z tegoż sprajować, krzycząc że nie wie o co chodzi i że im się pomyliło. Wyglądali na bardzo smutnych. Dziś od południa pod bramą numeru 9 stoi radiowóz. Drugi kursuje po okolicy i legitymuje młodych ludzi - czytamy we wpisie.
O komentarz do sprawy poprosiliśmy Krzysztofa Michalskiego, wiceprzewodniczącego Rady Dzielnicy Praga – Północ, Porozumienie dla Pragi. Jego zdaniem, handel na ulicy Brzeskiej nie zniknął.
- Mam wrażenie, że handel odbywa się i tu i tu, przy czym są pewne fazy wynikające z aktualnego zainteresowania policji i służb daną lokalizacją. Był taki moment, że handel na Brzeskiej był bardzo na widoku. Podjęto wtedy szereg działań, które na pewien czas to ograniczyły – wskazał.
Podkreślił, że dzisiaj na Brzeskiej też nie ma problemów z zakupem narkotyków.
- Artyści, najemcy, rzemieślnicy z Inżynierskiej 3 i szereg mieszkańców zwracali się do samorządu z problemami związanymi z handlem na ul. Inżynierskiej. W związku z tym służby zainteresowały się tą lokalizacją, co jest opisywane na różnych portalach. Zagłębie handlu do niedawna było przy Inżynierskiej 9. Mam wrażenie, że dealerzy nadal tam są pomimo akcji policji. Dostałem odpowiedź na jedną z interpelacji, że handel w tym miejscu odbywał się pod namiotem. Tam był po prostu bazar narkotykowy. Trochę przypomina to słynne stoliki przed bramami wjazdowymi na Brzeskiej, od których zaczęła się szersza dyskusja o handlu narkotykami – wyjaśnił.
Jego zdaniem dopóki będą pustostany, „dopóki te kwartały nie zostaną w pełni zrewitalizowane, zmodernizowane, nie będzie wykwaterowań części dotychczasowych mieszkańców w związku z remontami, to doraźne akcje policji będą jedynie osłabiać handel. Natomiast proceder będzie trwał”.
- Według mnie ostatnie akcje policji to były zagrania PR-owe. Zostały wykonane naloty na hurtowników, którzy obsługiwali rejony Inżynierskiej. Na chwilę jest spokój, natomiast ten temat wróci - ocenia.
Pytany, czy odbywał się też handel fentanylem, podkreślił, że tam jest do kupienia praktycznie wszystko.
- O fentanylu nie słyszałem. Pojawiają się budzące grozę filmy, gdzie pokazany jest proceder na Brzeskiej i Praga ogólnie, w świetle handlu narkotykami. Odbywa się handel amfetaminą, heroiną, zapewne dopalaczami i innymi środkami. Praga ze względu na tranzytowy charakter, na udział mniejszości z krajów byłego ZSRR, przyciąga przestępczość narkotykową – wyjaśnił.
Michalski podkreślił, że nie chce oceniać działań służb, ale ma wrażenie, że nie do końca sobie radzą z problemem.
- Część dilerów rozpoznaje policjantów, mają całe systemy informacyjne, w jaki sposób ostrzegać się wzajemnie. Myślę, że uczestniczą w tym też mieszkańcy, którzy są zastraszani, ale być może dostają swoją dolę. Ciekawostką jest fakt, że od pewnego czasu w rejonach Brzeskiej, Inżynierskiej, Małej, mieszkańców niepokoją praktycznie codziennie odpalane wieczorami petardy. Mieszkańcy myślą, że odpalają je jacyś wariaci. Okazuje się, że jest to przyjęta wśród środowisk mafijnych we Włoszech forma sygnalizowania, że pojawiła się nowa dostawa. Pewne wzorce przenoszą się miedzy państwami. To nie są to żarty, tylko sygnały od narkobiznesu: „Przybywajcie” – wyjaśnił.
- Na Brzeskiej i przy 11 listopada jest też zagłębie klubowe, dzięki czemu handel się napędza. W weekendy, ale też w tygodniu odbywają się koncerty, imprezy dla wielu osób. Pośrednio są to też klienci tych handlarzy – podsumował Krzysztof Michalski.
Akcje policji w tym rejonie miały miejsce już w drugiej połowie lipca, o czym pisaliśmy tutaj.
- W sobotę 20 lipca, na Inżynierskiej 9 (jak podał rzecznik prasowy) miała miejsce pierwsza od przynajmniej roku akcja wywiadowców z KSP. Policjanci najwyraźniej zaskoczyli rozleniwionych długim okresem spokoju gangsterów. Zatrzymano osobę, która wyszła z klatki niosąc przygotowaną do sprzedaży marihuanę (…) – czytamy na portalu „Służby i Obywatel”.
Zapytaliśmy Komendę Rejonową Policji Warszawa VI o przeprowadzone działania wymierzone w handel narkotykami na Inżynierskiej. Opublikujemy odpowiedź.
Napisz komentarz
Komentarze