Rakotwórczy chrom płynie Kanałem Wawerskim, a urzędnicy nie widzą problemu. „Ludzie chorują, mają zawroty głowy, stany alergiczne”

Z badań przeprowadzonych przez WWF Polska wynika, że w Kanale Wawerskim znajduje się duże stężenie niebezpiecznego, rakotwórczego chromu. Choć substancja może być groźna dla życia mieszkańców, to urzędnicy od ponad miesiąca nie podjęli żadnych działań. „Najniebezpieczniejsze jest to, że w pobliżu kanału mieszkają ludzie, mają tam domy, 5 lub 10 metrów od kanału” – mówi nam wawerski radny Piotr Grzegorczyk.
Kanał Wawerski w Warszawie zanieczyszczony.
Kanał Wawerski w Warszawie zanieczyszczony.

Autor: Inicjatywa Struga Wawerska - petycja.

Ponad miesiąc temu WWF Polska opublikowało wyniki badań, które wstrząsnęły mieszkańcami Warszawy. Okazało się, że w próbkach wody pobranych z Kanału Wawerskiego znajdują się znaczące stężenia metali ciężkich. Przekroczone zostały normy azotu, fosforu, siarczanów, sodu oraz żelaza. Najbardziej niepokojąca jest jednak wysoka zawartość chromu w wodzie. To bardzo szkodliwy dla zdrowia ludzi pierwiastek, a jego norma została przekroczona dwuipółkrotnie.

Mieszkańcy boją się o zdrowie, ale urzędnicy problemu nie widzą 

Niepokojące doniesienia zostały przekazane do Wód Polskich, miasta oraz W.I.O.Ś. i Sanepidu. Od opublikowania wyników badań przez WWF minął już jednak miesiąc, a miasto nie podjęło żadnych konkretnych działań. Z informacji podawanych przez zastępcę burmistrza dzielnicy Wawer Łukasza Jeziorskiego w odpowiedzi na interpelację radnego Mikołaja Wasiewicza dowiadujemy się, że urząd wie o sprawie od 21 lipca. Już kolejnego dnia przeprowadzono oględziny, podczas których pracownik Wydziału Ochrony Środowiska dla Dzielnicy Wawer „nie stwierdził zapachu chemicznego w rejonie kanału”, uznał wówczas, że woda jest klarowna. W kolejnych dniach podobne oględziny się powtarzały. W jednych brał udział pracownik WIOŚ oraz przedstawiciel Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie PGW Wody Polskie. Oni także nie stwierdzili nieprawidłowości ani przy kanale, ani w pobliskiej oczyszczalni ścieków „Cyranczeka”. Problemu nie zauważyła też dyrektorka tej instytucji Aleksandra Popis, która w oświadczeniu przekazała dzielnicy, że wszystkie maszyny działają prawidłowo. W następnych tygodniach podobne wizytacje nad wodą powtarzały się jeszcze kilkukrotnie, wnioski wciąż były takie same – problemu brak.

Jednocześnie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Warszawie pobrał próbki wody w kilku miejscach kanału, by przeprowadzić własne badania. Wciąż jeszcze nie opublikował ich wyników. Po doniesieniach mieszkańców urząd zlecił również Powiatowemu Państwowemu Inspektorowi Sanitarnemu Warszawy zbadanie stanu źródeł wody pitnej i ewentualnego zagrożenia. Na te wyniki jednak także czekamy. Tymczasem mieszkańcy boją się o swoje zdrowie.  

Mieszkańcy od lat obserwują zrzuty ścieków do Kanału Wawerskiego 

Choć urzędnicy problemu nie zauważają, to mieszkańcy są innego zdania. Od początku lipca czują oni od kanału chemiczny zapach. W obliczu bierności miasta postanowili wystosować petycję do prezydenta Rafała Trzaskowskiego. 

- Urzędnicy poruszają się w granicach procedur, wydłużają terminy, co sprzyja winowajcy. W tym czasie mieszkańcy nie otrzymują wsparcia w żadnej postaci, np. dostaw wody, badań toksykologicznych czy rzetelnej informacji, że bioaerozol znad Kanału zagraża. Korzystają z własnych ujęć wody, które narażone są na przedostanie się skażonych wód do warstw podziemnych. Narażona jest również przyroda Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, obszaru Natura 2000, Warszawskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu oraz Zespołu przyrodniczo-krajobrazowego Zakole Wawerskie, z którymi Kanał Wawerski łączy się i przez które płynie – czytamy w piśmie. 

Jak zaznaczają mieszkańcy, zrzuty ścieków z oczyszczalni są obserwowane od lat, a na skutek skażenia wody w Kanale Wawerskim „wyginęły błotniarki, skójki, chruściki, cierniki, żaby, pływaki żółtobrzeżki oraz wiele innych typowych organizmów bytujących w zbiornikach słodkowodnych”.

Fauna i flora znika. Ludzie chorują. Co dzieje się w Kanale Wawerskim? 

Podczas gdy władze nie reagują na kolejne niepokojące sygnały płynące znad Kanału Wawerskiego, nad jego brzegiem stoi około 70 domów, a także przedszkole. Zanieczyszczenie wody może być groźne dla mieszkańców oraz dla dzieci uczęszczających do placówki. Często bywają tam też spacerowicze. 

- Mieszkańcy obserwują zrzuty nocne, najczęściej w weekendy, jakiejś mętnej substancji, która miesza się z wodą. Są przekroczone wielokrotnie normy różnych współczynników chemicznych. Jest m.in. dwuipółkrotne przekroczenie chromu, który jest wybitnie kancerogenny. Ktoś w rozmowie ze mną powiedział, że to dziwne, że w Polsce jest coś takiego jak norma na chrom w wodzie, jego w ogóle nie powinno tam być. Lokalni biolodzy i ekolodzy twierdzą, że w tym kanale zamiera życie, już nie mamy mikroflory i fauny. Tych zwierząt, które występowały tam jeszcze 20 lat temu, już nie ma. Ale to nie jest najniebezpieczniejsze. Najniebezpieczniejsze jest to, że w pobliżu kanału mieszkają ludzie, mają tam domy, 5 lub 10 metrów od kanału. Nie przeprowadzono takich badań, ale ja z nimi rozmawiałem. Ci ludzi chorują, mają zawroty głowy, stany alergiczne – mówi w rozmowie z Raportem Warszawskim wawerski radny Piotr Grzegorczyk ze stowarzyszenia Razem dla Wawra. 

Jak przypomina radny, obecna sytuacja nie jest pierwszą taką związaną z Kanałem Wawerskim, problem ciągnie się od lat. W grudniu 2022 roku mieszkańcy zgłosili do urzędu informację o niepokojącym zapachu wody. Wówczas pracownicy Wydziału Ochrony Środowiska potwierdzili te doniesienia. 

- Potwierdzono, że oczyszczalnia Cyraneczka nielegalnie magazynowała fekalia na polderach, które znajdują się na jej terenie, na co absolutnie nie miała pozwolenia wodno-prawnego. Przez te poldery, jeśli są tam ścieki nieoczyszczone, to wszystko wchłania się do gleby i zanieczyszcza środowisko. Wtedy wszystko rozeszło się po kościach. Był sztab kryzysowy na ten temat w Ratuszu. Oczyszczalnia obiecała poprawę, ale mija czas i badania próbek wody wykonane przez WWF pokazują, że nic takiego się nie stało – mówi nam radny Piotr Grzegorczyk.

Jak podkreśla radny, obecna sytuacja potwierdza fakt, że to właśnie Cyraneczka jest źródłem kłopotów Kanału Wawerskiego. Według niego władze i instytucje nie reagują adekwatnie do problemu. Zaznacza on, że WWF dysponuje lepszymi laboratoriami niż urzędnicy, a badania tej niezależnej organizacji są niepodważalne. Tymczasem już od ponad miesiąca czekamy, aż władze opublikują wyniki własnych testów i zaczną działać. Z informacji podawanych przez dzielnicę Wawer wynika, że stanie się to do końca sierpnia. 

- Dlaczego czekamy tak długo na wyniki? Może te wyniki już są, ale trwa narada, jak je ubrać w słowa? Jaki kożuszek na nie założyć? WWF jest instytucja niezależną, a Wody Polskie nie, każdy wie, kiedy przyjeżdżają robić badania... – mówi nam radny. 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Miejscowy 29.08.2024 02:38
Kilka różnych instytucji wskazuje, że generalnie nie ma powodu do obaw i że to nie oczyszczalnia jest czemukolwiek winna, ale oczywiście Janusze z Wawra już sieją panikę. A nie pomyśleliście Januszki, że ten kanałek zbiera wszystko z całej okolicy w tym wodę spływającą z ulic, pól, i nie wiadomo z jeszcze czego. A oczyszczalnia służy nam w Miłosnej dobrze już wiele lat i poza tym jednym incydentem z zeszłego roku nie było z nią nigdy problemu, ale to oczywiście przeszkadza niektórym, bo nasze osiedle jako jedyne nie płaci miastu zawyżonego haraczu za ścieki. I stąd te kampania oszczerstwa...

Udostępniać 28.08.2024 08:36
https://www.theguardian.com/lifeandstyle/2016/sep/20/chromium-6-erin-brockovich-chemical-threatens-two-thirds-of-americans-erin-brockovich

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.