Warszawskie bazarki w ostatnich latach przechodzą prawdziwy renesans i cieszą się coraz większym zainteresowaniem młodych ludzi. To duża zmiana w stosunku, chociażby do pierwszej dekady tego wieku, kiedy to targowiska były symbolem obciachu. Dziś chętniej zajmuje się nimi także miasto, które powoli przestaje traktować je jak zaszłość lat 90. i stara się systematycznie je rewitalizować. Wciąż jednak targowiska znikają, zdarzają się też nieudane ich przebudowy, zastrzeżenia do polityki samorządu mają też sami kupcy. Podczas posiedzenia Komisji Rozwoju Gospodarczego, Mieszkalnictwa i Cyfryzacji radni z inicjatywy Miasto Jest Nasze omówili obecną sytuację targowisk w stolicy i zaproponowali kilka zmian w polityce Ratusza.
- Mieszkańcy bardzo by chcieli, żeby bazary były blisko ich domów, one są od tylu lat w przestrzeni Warszawy, zaspokajają podstawowe potrzeby. Jesteśmy teraz zalewani dyskontami, gdzie pierwsze co rzuca się w oczy to ściana alkoholu. Warszawiacy to widzą i chcą, by te bazary i targowiska były pod ochroną – mówiła radna Miasto Jest Nasze Melania Łuczak.
Obecną sytuację warszawskich bazarków opisała Joanna Tymińska, zastępczyni dyrektora Biura Rozwoju Gospodarczego. Zapewniła ona, że miasto zdaje sobie sprawę z tego jak popularne, ale też ważne są targowiska. Z przedstawionych przez nią informacji wynika, że obecnie w stolicy jest 58 targowisk stałych, 2 targowiska wyznaczone dla rolników i 256 miejsc przeznaczonych do handlu obwoźnego. 34 bazarki są na działkach miasta, ale tylko 15 z nich jest przez nie zarządzane. Pozostałe 43 są w rękach podmiotów prywatnych. Część została już zmodernizowana. Jak podkreśliła urzędniczka, miasto organizuje w tych miejscach różne przedsięwzięcia, które mają usprawnić działanie targowisk. To chociażby zbiórki nadwyżek żywności, wyprzedaże garażowe, imprezy okolicznościowe.
Czy Warszawa powinna mieć standardy rewitalizacji bazarów?
W czasie posiedzenia duże emocje wywołała kwestia rewitalizacji bazarków. Wszystko przez kilka nieudanych tego typu przedsięwzięć miasta i poszczególnych dzielnic. Niedawno szerokim echem odbiła się sprawa dawnego bazarku Rogatka, gdzie powstało Centrum Lokalne Kamionek. Okazało się, jednak, że postawione tam pawilony nie zostały wynajęte, ze względu na to, że są za małe. Podobna sytuacja miała miejsce na zrewitalizowanym bazarze Różyckiego.
- Słyszymy od obecnych kupców, że za mało integruje się głos kupców w sprawach rewitalizacji i funkcjonowania bazarków. Ich głos jest pomijany przez miasto, a przecież to mali przedsiębiorcy, którzy od lat utrzymują się na rynku swoją ciężką pracą – mówiła Melania Łuczak.
Radna Marta Szczepańska zaproponowała rozwiązanie tego problemu.
- W związku z tym, że mamy różne doświadczenia projektowe na terenie całej Warszawy, wydaje mi się, że powinien powstać standard tworzenia bazarków i ich rewitalizacji. Różne dzielnice, różnie sobie z tym radzą, jest bardzo dużo przykładów takich inwestycji, które nie odpowiadają na potrzeby estetyczne i funkcjonalne – mówiła. Zaznaczyła, że podobne rozwiązania wprowadzane są choćby w Gdańsku.
Zastępca dyrektora Biura Architektury i Planowania Przestrzennego m.st. Warszawy Wojciech Wagner przyznał na komisji, że Warszawa rzeczywiście nie ma takich wytycznych.
- Takie standardy nie zostały wypracowane w Warszawie, dlatego, że jest to dosyć trudne, istnieje zasadnicza sprzeczność oczekiwań, z jednej strony związanych z architekturą i estetyką ze strony urzędu, a z drugiej oczekiwań użytkowników. Na przykład chodzi o koszty inwestycji i aspekty funkcjonalne, materiały czy stopień przeszklenia. Im bardziej taki obiekt jest przeszklony, tym jest bardziej atrakcyjny estetycznie, ale z drugiej stronie mniej można tam w środku rzeczy wstawić, powoduje to też inne problemy dla kupców – mówił.
- Nie twierdzę, że takie standardy są niemożliwe, ale to wymaga otwartości z obu stron – dodał.
Warszawskie bazarki odżyły, ale wciąż zmagają się z problemami
Na komisji pojawił się także wiceburmistrz Bielan Włodzimierz Piątkowski, który przyznał, że w ostatnich latach w Warszawie bazarki cieszą się ogromną popularnością, wciąż istnieje jednak problem z ich dostępnością.
- Miejsca handlu po wielu latach hejtu społecznego, w latach 2000, teraz odżywają, gdyż ludzie potrzebują takich miejsc także ze względów na ich aspekty integracyjne. Ja jako fanatyk zakupów na bazarze obserwuje problem z kwestią ich dostępności, nie każda osoba starsza jest w stanie dotrzeć na bazar. Dlatego my podwoiliśmy liczbę miejsce do handlu doraźnego – mówił.
Podczas posiedzenia stanowczo wybrzmiał również problem krótkich umów najmu, jakie otrzymują handlarze. Część z nich jest oferowana przez prywatne podmioty prowadzące targowiska, a część przez miasto.
- Nasz bazar w chwili obecnej ma 8 lat, my potrzebujemy umowy co 3 lata, teraz kończy się ona za 20 miesięcy. Kto wyłoży pieniądze na remont, jeśli ma umowę na 3 lata? Ja i tak się staram, żeby zrobić wszystko jak najlepiej – mówił przedstawiciel bazarku na Trockiej, gdzie mieście się 108 podmiotów.
Na posiedzeniu pojawiła się też przedstawicielka bazaru na Broniewskiego, która powiedziała, że ma umowę tylko na 2 miesiące. Tymczasem targowisko wkrótce ma zostać zlikwidowane i przeniesione w inne miejsce, gdyż znajduje się w pasie drogowym. Nowy bazar ma powstać nieopodal, ale dopiero za 3 lata. Dlatego handlarze obawiają się o swoją.
- W latach 90. targowisko na Broniewskiego, było czymś, o czym każdy handlarz marzył. W tej chwili żaden porządny kupiec nie chce u nas handlować. Teraz mamy przyznaną decyzję na dwa miesiące. Dzisiaj dowiedziałam się, że po tym czasie musimy na własną rękę usunąć pawilon. Próbujemy przyciągnąć kupców obietnicą, że powstanie nowe targowisko. Tylko że ono powstanie za 3 lata. A co mamy zrobić w tej chwili? - pytała.
Inny problem zgłosili handlarze z Wałbrzyskiej. Tam brakuje z kolei toalety, a kupcy muszą chodzić przez Puławską do sąsiedniego targu.
Bazarek na każdym osiedlu w Warszawie?
Dyskusja na komisji była wstępem do interwencji, którą planują radni Miasto Jest Nasze i Lewicy. Przygotowali oni uchwałę, która ma zobowiązać Warszawę do wyznaczania miejsc targowych w dzielnicach, gdzie obecnie ich brakuje. Ma ona uregulować kwestię lokalizacji targowisk i ich ochronę.
- Bazarki trwają w permanentnej tymczasowości, są określane mianem pewnej zaszłości, ale wydaje mi się, że jest to cenny zasób, musimy go zachować. To co niedawno wydawało się zaszłością, dziś jest super ważne, jeśli chodzi o rozwój miasta – mówiła Marta Szczepańska.
Napisz komentarz
Komentarze