Aktywistki „Ostatniego Pokolenia” stanęły przed sądem. Chodzi o przerwanie koncertu w Filharmonii Narodowej

Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieście stanęły dwie działaczki proekologicznego ugrupowania „Ostatnie Pokolenie”. Rozprawa toczyła się z powodu przerwania koncertu w Filharmonii Narodowej, 3 marca 2024 roku. Proces odroczono do 16 grudnia. Po zakończeniu rozprawy aktywiści znowu zablokowali ruch drogowy. Wniosek o ukaranie dwóch dziewczyn złożyło Ordo Iuris.
Aktywistki „Ostatniego Pokolenia” stanęły przed sądem. Chodzi o przerwanie koncertu w Filharmonii Narodowej
Dwie działaczki „Ostatniego Pokolenia”, które stanęły przed sądem

Autor: Jakub Szyda / Raport Warszawski

Aktywistki stanęły przed sądem

Niemal sześć miesięcy temu, podczas koncertu jubileuszowego w Filharmonii Narodowej, o godz. 18:30, dwie aktywistki proekologicznego ugrupowania „Ostatnie Pokolenie” przerwały wydarzenie. Chodzi o koncert z okazji 80. rocznicy urodzin i 60-lecia pracy dyrygenta Antoniego Wita. Aktywistki weszły na scenę i skandowały hasła typu „Nasz świat płonie”. Chwilę później ochrona wyprowadziła dziewczyny z sali koncertowej. Wydarzenie to miało miejsce 3 marca.

Pół roku później, w środę 11 września, obie aktywistki - które zastrzegły swoje dane osobowe - stanęły przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieście. Rozprawa, rozpoczęta o godz. 14, toczyła się z art. 51 § 1 kodeksu wykroczeń (kw) - czyli zakłócanie porządku publicznego. Jak czytamy w kw:

„§ 1. Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.” Aktywistki przyznały się przed sądem do wykroczenia. Jednak sprawa po niemal dwóch godzinach  została odroczona do 16 grudnia. Nowa rozprawa rozpocznie się o godz. 9.

Po zakończeniu rozprawy oskarżone oraz grupa aktywistów protestujących w geście solidarności przed gmachem sądu, zaczęła blokować przejazd drogowy.

Na wniosek Ordo Iuris dwie dziewczyny stanęły przed sądem / autor: Jakub Szyda

Wykroczenie czy konieczny akt nieposłuszeństwa?

W trakcie rozprawy sąd wielokrotnie zadawał pytania czy wejście na scenę podczas koncertu zdaniem samych oskarżonych było wykroczeniem. Aktywistki uznają, że był to konieczny akt obywatelskiego nieposłuszeństwa.

- Jako jedna z osób, które przyłączyły się do kampanii „Ostatniego Pokolenia”, zakłóciłam koncert jako pokojowy akt nieposłuszeństwa obywatelskiego. Nie stosujemy przemocy. Chcemy za pomocą protestów zwrócić uwagę na katastrofę ekologiczną. Wiemy, że jeśli emisje już teraz nie zostaną zredukowane, ludzie będą zmagać się z 5 x bardziej ekstremalnymi warunkami pogodowymi. Mówię o suszach, głodzie, upałach, które mogą dotknąć nawet 3 mld ludzi - powiedziała jedna z oskarżonych.

Po rozprawie aktywiści znowu zablokowali drogę / autor: Jakub Szyda

- Czy Wysoki Sąd myśli, że gdyby sufrażystki nigdy nie łamały prawa, to dzisiaj mielibyśmy równouprawnienie? Pokojowe nieposłuszeństwo to podstawowe prawo człowieka, tak jak życie bez głodu, suszy czy miliardowych migracji. Prawdziwą zbrodnią jest napędzanie kryzysu klimatycznego! Moim zdaniem takie stanięcie naprzeciwko temu jest słuszne, to mój ludzki obowiązek - kontynuowała aktywistka.

Młodsza z oskarżonych zeznała, że protest w Filharmonii Narodowej był spontaniczną decyzją, niekierowaną przez żadną organizację. Za bezpośrednią inspirację swoich działań dała przykład koncertu w Szwajcarii, gdzie miała miejsce niemalże bliźniacza sytuacja co w Polsce. Różnicą było to, że dyrygent zezwolił aktywistom wygłosić swoje hasła oraz postulaty.

- Nikt nie wiedział o tej akcji, poza moją koleżanką. Wybór akurat tego, jubileuszowego koncertu Antoniego Wita, było czystym przypadkiem. Cóż, orkiestra grała dalej, a ze strony widowni nie docierały do nas żadne głosy, poza zdziwieniem. Zostałam potem z koleżanką odprowadzona przez ochronę Filharmonii Narodowej - dodała działaczka proekologiczna.

Aktywistki nie zasługują na karę?

W trakcie rozprawy działaczki proekologiczne uznały swoją winę, tj. popełnienie wyżej wspomnianego wykroczenia. Uważały jednak, że nie zasługują one na karę, ponieważ ich działanie było usprawiedliwione wyższą sprawą - bezpieczeństwem klimatycznym Ziemi.

- Zgadzam się, to było złamanie kodeksu wykroczeń, lecz są ważniejsze sprawy, jak prawo człowieka oraz prawo do protestowania. Jestem w stanie poświęcić się dla tej sprawy. Zakłócamy życie codzienne, aby pokazać, że katastrofa klimatyczna dosięga nas wszędzie: w domu, na ulicy czy w filharmonii. Protesty przed Sejmem czy siedzibami rządu nic nie dają - argumentowała jedna z oskarżonych.

Oskarżone zauważyły, że swoimi działaniami otworzyły zupełnie nowy dyskurs w Polsce nt. zmian klimatycznych, co ich zdaniem jest sukcesem. Od minionych wydarzeń z 3 marca do organizacji OP miała dołączyć ponad setka ludzi - w tym osoby dorosłe czy seniorzy.

- Nie powinnam być karana, zwłaszcza, że osoby odpowiedzialne za niszczenie klimatu nadal są na wolności - dodała aktywistka.

Protest przed sądem i blokowanie ruchu

O godz. 13:45, na kwadrans przed rozprawą, działacze OP zorganizowali protest wspierający ich dwie koleżanki - które jako pierwsze stanęły przed sądem. Przez całość trwania rozprawy agitowali oni na rzecz zmian klimatu oraz polityki polskiego rządu, krzycząc hasła z megafonów, niemalże pod oknami sali rozpraw.

Po zakończonej rozprawie wszyscy, wraz z oskarżonymi, zaczęli blokować ruch na skrzyżowaniu ul. Marszałkowskiej i ul. Żurawia. Policja, która była na miejscu od samego początku, szybko usunęła protestujących, wynosząc ich jeden po drugim - aktywiści stosowali bowiem bierny opór.

Uczestnicy protestu zostali wylegitymowani oraz wypisano im mandaty karne. Niektórzy z aktywistów ich nie przyjęli - tymi sprawami zajmie się ponownie sąd.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.