ReklamaBanner

Co dalej z bazarem na Gotarda? Handel w zapachu spalenizny. „Na razie trwamy i działamy”

Pożar na bazarze miał miejsce w zeszłym tygodniu, a kilka dni temu sprzedawcy wrócili do swoich pawilonów. Choć na w tym miejscu wciąż czuć zapach spalenizny, to na targowisku nie brakuje klientów.
bazar na Gotarda
Co dalej z bazarem na Gotarda?

Autor: Helena Dziekońska

Na terenie bazaru unosi się zapach spalenizny

Na bazarze na Gotarda stopniowo wraca życie. Sprzedawcy, których stoiska nie uległy zniszczeniu, wrócili na swoje stałe miejsca sprzedaży. Wokół unosi się zapach spalenizny. Miejsce, w którym spłonęły budki, znajdują się resztki pawilonów. Na środku bazaru pojawiło się dużo błota, co utrudnia przemieszczanie się klientów, a szczególnie osobom starszym czy rodzicom z dziećmi. Nie każdy handlarz chce rozmawiać, jedna sprzedawczyni likwiduje swoje stoisko i wyprzedaje cały towar.

- Na razie trwamy i działamy - odnosi się do obecnej sytuacji jeden ze sprzedawców bazaru.

W Warszawie na ulicy Gotarda tuż po północy 21 września strażacy dostali zgłoszenie o pożarze bazarku. Po otrzymaniu informacji natychmiast ruszyli na miejsce i ugasili ogień. Niestety spalone budki nie nadają się do remontu, jedynie można postawić na ich miejscu nowe pawilony.

Kliknij w zdjęcie poniżej, aby zobaczyć galerię zdjęć. 

„Spółdzielnia dostała pozwolenie na rozbiórkę pawilonu przy bazarku” 

Zanim część bazaru spłonęła, postanowiliśmy się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja tego miejsca. Od lat wśród okolicznych mieszkańców krążą głosy, że słyszą o likwidacji targowiska na rzecz budynku mieszkalnego. Jak się okazuje, wokół bazarku trwał spór pomiędzy sprzedawcami a spółdzielnią mieszkaniową „Służewiec”, która planowała likwidację rynku na rzecz apartamentowca. Powstała petycja w obronie tego miejsca, trafiła ona do Rady Warszawy. 

W sprawie dalszych losów bazaru postanowiliśmy zapytać się działaczki "Miasto Jest Nasze" Ewy Latko, która przekazała nam odpowiedź radnej miasta Melanii Łuczak w sprawie targowiska na Gotarda:

- Spółdzielnia dostała pozwolenie na rozbiórkę pawilonu przy bazarku, ale procedura wydania pozwolenia na budowę wielorodzinnego bloku z usługami na tę chwilę została zawieszona. Inwestor nie może złożyć dokumentów na drogę dojazdową. Rozmawiałam z radną Agnieszką Krzyżak-Piturą ws. nowego Miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu łącznie ze zmianą drogi przez osiedle, która jest teraz w MPZP oraz budynku (TBSu) wielorodzinnego przy ul. Gotarda, bo to również budzi sprzeciw mieszkańców, bo ma się nijak do układu urbanistycznego w tym miejscu i dodatkowo znikłby teren zielony i przepływ powietrza - budynek byłby na styk między jednym blokiem a przychodnią. Gdy Rada Dzielnicy wystąpi o nowy plan i w planie ogólnym zostanie wpisany bazar, to może uda się go uratować - mówi Latko.  

Mieszkańcy bardziej o nas walczą, niż my sami

Bazarek na Gotarda istnieje w tym miejscu od lat 80. Tutaj mieszkańcy zaopatrują się w świeże produkty od lokalnych sprzedawców. Ponadto to miejsce buduje relacje lokalnej społeczności. Sprzedawcy założyli zbiórkę, aby móc walczyć o pozostawienie targowiska w tym miejscu. Handlarze chcieliby wyremontować pawilony i stworzyć Centrum Lokalne. Mieszkańcy wciąż wspierają bazarek i regularnie wpłacają pieniądze na założoną zrzutkę:

- Mieszkańcy o nas walczą, nawet bardziej niż my sami - tak odniosła się do sprawy jedna ze sprzedawczyń.

Postanowiliśmy skontaktować się z radną, która zajmuje się sytuacją warszawskich bazarów:

- Dla naszego klubu warszawskie bazary są bardzo ważną kwestią. Ostatnio odbyła się komisja, w ramach której spotkaliśmy się z kupcami z różnych targowisk. Naszym celem było wprowadzenie pod obrady uchwały właśnie dotyczącej targowisk warszawskich, ponieważ my wychodzimy z założenia, że bazary są prawdziwym dziedzictwem Warszawy. To, co to, co się dzieje z bazarkiem Gotarda, dobrze pokazuje, że musi być taka uchwała przyjęta przez miasto, bo wtedy to będzie i z korzyścią dla mieszkańców, i z korzyścią dla tych, którzy tam handlują. Już naprawdę nie ma co zwlekać i szukać jakichś innych rozwiązań - powiedziała Karolina Zioło-Pużuk, radna Warszawy.

 Niestety dużym problemem - z perspektywy handlarzy - jest fakt, że dostają umowy najmu np. na 3 lata, bez gwarancji przedłużenia. 

- Nie wiedzą, czy po trzech latach inwestują w lepszą infrastrukturę, czyli dla korzyści mieszkańców i dla swojego lepszego miejsca pracy, co jest całkowicie zrozumiałe, że oni inwestując w to, nie będą musieli za trzy lata się po prostu zwijać. To też jest jeden z powodów, dla których nie opłaca się przedsiębiorcom inwestować w tę infrastrukturę - tak Karolina Zioło-Pużuk podsumowała trudną sytuację sprzedawców.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.