ReklamaBanner

Filip Frąckowiak: Komu potrzebna obrona cywilna Warszawy?

- Panie Prezydencie, wszyscy potrzebujemy obrony cywilnej Warszawy! Bezpieczeństwo to nasza wspólna sprawa i dotyczy wszystkich mieszkańców - apeluje Filip Frąckowiak, radny m.st. Warszawy i dyrektor Muzeum Zimnej Wojny im. gen. Kuklińskiego, w felietonie dla Raportu Warszawskiego. Jak przekonuje, w tej sprawie miasto wciąż ma wiele do zrobienia.
Obrona cywilna w Warszawie
- Komu potrzebna obrona cywilna Warszawy? - pyta retorycznie Filip Frąckowiak.

Autor: Maciej Gillert / Raport Warszawski

Prezydent Rafał Trzaskowski ogłosił nowy program z zakresu obrony cywilnej „Warszawa chroni”. Wraz z ministrem spraw wewnętrznych Tomaszem Siemoniakiem, przedstawił zarys działań, które mają być przeprowadzone w tak zwanym tygodniu bezpieczeństwa między 7 a 12 października. Bardzo dobrze. Długo na nie czekaliśmy. Jest wiele obszarów do zagospodarowania. Na działania prewencyjne nigdy nie jest za późno, a ich zakres nigdy nie jest zbyt szeroki. Dlaczego? Tego dziś nie wiemy. Ale gdy nam się już „to” przydarzy, będziemy wiedzieć dlaczego warto było rozwijać obronę cywilną Warszawy wcześniej.

Komu potrzebna obrona cywilna?

Obrona cywilna jest uciążliwym dodatkiem do rządów, których zadaniem jest spełniać piękny sen mieszkańców. Jest droga i wieszczy złą przyszłość. Obrona cywilna wymaga zaangażowania od mieszkańców. Czasem oderwania się od pracy, gdy prowadzone są ćwiczenia. Niekiedy trzeba postawić drogą inwestycję, jak na przykład niezależny schron, który tylko stoi i się marnuje. Dokładnie tak, jak te z czasów słusznie minionych - PRL i Układu Warszawskiego. Gdyby trzeba było oddawać kawałki przestrzeni z piwnic i garaży wspólnot mieszkaniowych, ktoś musiałby im to zakomunikować. Krótko mówiąc same kłopoty. Na dodatek, obecnie nie obowiązuje żaden przepis, który nałożyłby na samorządowców szczególny obowiązek względem obrony cywilnej. 

Można zatem zapytać, komu jest potrzebna obrona cywilna Warszawy. Spójrzmy na popularne stanowiska w tej sprawie. Nie nam, mieszkańcom w 2024 roku, bo przecież żadna rakieta nie wleci w obszar Warszawy. Owszem, mogą być prowadzone działania zaczepne wobec Polski, ale do wojny jeszcze daleko. Od tego mamy NATO. Administratorom budynków też nie jest potrzebna bo nie ma ustawowego obowiązku, który kładłby na nich wymóg organizowania przestrzeni ochronnych w budynkach mieszkalnych. Czyżby ani władze miasta, mieszkańcy ani inni interesariusze nie potrzebowali tego obszaru działań?

Żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie, warto cofnąć się w czasie o kilka lat. W latach dwutysięcznych wykreślono ustawowy dla samorządów obowiązek prowadzenia działań w obszarze obrony cywilnej. Przepisów było kilka i umiejscowione w różnych ustawach. Między innymi te dotyczące utrzymywania schronów, ale także z zakresu szkoleń mieszkańców. Wielu urzędników uważało, że problem zniknął, bo nie było ram prawnych. 

Metro to jedno z miejsc schronienia, które rekomenduje miasto / fot. Maciej Gillert, Raport Warszawski

Obrona cywilna – pozycja w budżecie

W 2015 roku, podczas podsumowania wykonania budżetu Warszawy za 2014, na Komisji Bezpieczeństwa, jeden z dyrektorów przedstawił lakoniczną informację, że budżet na obronę cywilną został wykonany w całości. Ze zdziwieniem zobaczyłem w przepastnych tabelach, że wynosił zaledwie kilka tysięcy złotych. Okazało się, że finansowany jest z niego podstawowy serwis syren, ulotki do szkół i informacja na stronie internetowej miasta. 

Zaniepokojony, zacząłem drążyć temat. Na pytanie w interpelacji o ilość schronów i wskazanie ich miejsc miasto odpowiedziało, że przepisy krajowe, regulujące tę kwestię wygasły w 2004 roku i nie ma podstaw prawnych do prowadzenia tego typu rejestrów. 

Przez lata kwoty te wciąż były na poziomie zaskakująco niskim. W następnych latach kształtowały się następująco:

  • 2019 – 3 500 PLN
  • 2020 – 28 000 PLN
  • 2021 – 12 000 PLN
  • 2022 – 26 000 PLN

„Nie chcemy wprowadzać atmosfery zagrożenia” padło kiedyś na Komisji Bezpieczeństwa, gdy zapytałem dlaczego w obliczu potencjalnego zagrożenia ze wschodu i wpadających rakiet na terytorium Polski, nie są podejmowane realne działania w zakresie obrony cywilnej.

Przez lata starałem się zachęcić zarówno panią prezydent Gronkiewicz – Waltz, jak też prezydenta Trzaskowskiego. Padły z mojej strony między innymi propozycje:

  • podniesienia kwoty w budżecie miasta na obronę cywilną w celu realizacji szkoleń dla mieszkańców z podstawowej zagadnień obrony cywilnej; 
  • zainstalowania tablic Miejskiego Systemu Informacji, wskazujących najbliższe miejsce schronienia; 
  • sfinansowania wyposażenia miejsc schronienia w podstawowe wyposażenie, takiej jak latarki, wentylację, gaśnice, sygnalizatory dźwiękowe. 

Niestety, tego też nie można było zrealizować. Iskra wynikająca z działań opozycji mogłaby ułatwić trudną politycznie decyzję. Tym bardziej, że chodzi o sprawy bezpieczeństwa, wobec których zawsze jesteśmy jednomyślni na Radzie Warszawy. Tym razem się jednak nie udało. Sprawa uległa nieznacznej zmianie pod wpływem ponownego ataku Rosji na Ukrainę w 2022. Mimo, że stan prawny się nie zmienił, prezydent Trzaskowski przeprowadził jednak wówczas inwentaryzację miejsc schronienia. Jednakże nie opublikował ani dokumentu, ani adresów miejsc schronienia!

Garaż to nie schron

Obiektywnie rzecz biorąc, nie jest łatwo zapewnić schrony dla ludności cywilnej, bo garaż to nie schron. Jeśli budynek miałby zostać trafiony rakietą, a następnie zawalić się, wszystko spadnie na przebywające tam osoby. Zwykłe garaże nie mają bowiem stropu, który w sposób szczególny chroni podziemną przestrzeń. To po prostu kolejna kondygnacja, tyle że pod ziemią. Dlatego gdyby spytać eksperta, gdzie ukryć się w garażu, zapewne odpowie, że jeśli już to pod ścianą. Oczywiście, nie wszystkie budynki zapadają się w całości po osi pionowej. Dodatkowo nie każde zagrożenie zewnętrzne to pocisk balistyczny lub atak chemiczny.

Nie ma wątpliwości, że spis Rafała Trzaskowskiego został zrobiony rzetelnie, wszak przeprowadzono go na podstawie dokumentów posiadanych przez Państwową Straż Pożarną. Ta odbiera wszystkie dopuszczane budynki użyteczności publicznej. Według tych źródeł, jest to 21 tysięcy obiektów zajmujących siedem milionów metrów kwadratowych. 

Jakie zatem mamy schrony? Co wynika z przeprowadzonej dwa lata temu inwentaryzacji? Nie wiemy, bo mimo wniosków o wskazanie i oznakowanie tych miejsc dla mieszkańców (w tym moich interpelacji), prezydent ograniczył się do lakonicznych komunikatów, że starczy miejsca dla wszystkich mieszkańców Warszawy.

Festiwal bezpieczeństwa

Zaplanowany na nadchodzące siedem dni „Tydzień bezpieczeństwa” w Warszawie to potrzebny, ale jednak tylko zabieg marketingowy. Według skromnej informacji zawartej na stronie urzędu miasta, „Będzie poświęcony bezpieczeństwu na ulicach, udzielaniu pierwszej pomocy, bezpieczeństwu kobiet oraz edukacji, także właściwemu rozpoznawaniu sygnałów alarmowych”. 

Pierwsza pomoc i rozpoznawanie sygnałów alarmowych to podstawa. Ich nauka i powtarzanie powinny być niemal codziennością. Nam dziś potrzeba jednak czegoś więcej. Panie Prezydencie, wszyscy potrzebujemy obrony cywilnej Warszawy! Bezpieczeństwo to nasza wspólna sprawa i dotyczy wszystkich mieszkańców. Potrzeby są znacznie większe niż te, które można byłoby zaspokoić programem „Warszawa chroni”. 

Ankieta: W przypadku potencjalnego zagrożenia: czy wiesz, gdzie znajduje się najbliższy schron?

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.