Reklama
ReklamaBanner

Dariusz Figura o wyzwaniach PiS w Warszawskiej Radzie Miasta. „To może być nieciekawa kadencja pod względem atmosfery”

Dariusz Figura, przewodniczący klubu radnych PiS, opowiada o trudnej sytuacji opozycji, planach na tę kadencję oraz wyzwaniach, jakie stoją przed warszawskim samorządem. Prawo i Sprawiedliwość mimo dominacji Koalicji Obywatelskiej zamierza aktywnie działać na rzecz mieszkańców stolicy. Figura komentuje również plany budowy nowych mieszkań, kondycję budżetu Warszawy oraz kontrowersje wokół Strefy Czystego Transportu i parkingów podziemnych w centrum miasta.

Autor: Maciej Gillert / Raport Warszawski

Greta Sulik: Pierwsze sesje Rady Miasta już za nami. Jak nastroje w klubie radnych Prawa i Sprawiedliwości? 

Dariusz Figura, przewodniczący klubu radnych PiS: Wygląda to tak samo, a nawet gorzej od tego jak było – jeszcze większa i bardziej brutalna dominacja Koalicji Obywatelskiej. Jeszcze w poprzedniej kadencji mieliśmy wiceprzewodniczącego i trzy komisje, a teraz mamy dwie. To może być nieciekawa kadencja pod względem atmosfery i tego co da się zrobić w Warszawie.

Mają Państwo 15 radnych, a Koalicja Obywatelska 37 radnych i lewica 8. Oczywiście, ostatnio partia Prawo i Sprawiedliwość również była w opozycji w Radzie Miasta, jednak teraz ta różnica jest dużo większa. Zastanawiam się, jak mają Państwo sobie zamiar poradzić z tą dysproporcją? 

Jak się jest opozycją, to sprawczość bezpośrednia jest niewielka, tzn. nic nie przegłosujemy bez zgody Koalicji Obywatelskiej. Jednak można powiedzieć, że ta sprawczość jest pośrednia i tak się już zdarzało – jesteśmy w stanie nagłaśniać tematy i po jakimś czasie to przynosi efekty. Mamy rozmaite instrumenty, chociażby zaczynając od sesji nadzwyczajnej, gdzie mamy 15 radnych, czyli ¼ składu rady. Już teraz korzystaliśmy z tej możliwości, zwołując sesję rady w sprawie Osiedla Przyjaźń na prośbę mieszkańców czy targowiska na Marywilskiej. 

Jakie mają Państwo plany na tę kadencję? Czy są może wśród nich plany ponad podziałami?

W zeszłej kadencji mieliśmy okazję się „połączyć”, chociażby w sprawie wojny w Ukrainie. Więc na pewno i w tej kadencji się takie przydarzą. Jeżeli chodzi o plany – one się cały czas pojawiają i kształtują. Teraz złożyliśmy projekt dotyczący opłat za gospodarowanie odpadami. Okazało się, że dopiero po naszym złożeniu projektu, pan prezydent zabrał głos i powiedział, że też stworzy swój projekt. Z tym, że nasza obniżka w przeciwieństwie do projektu pana prezydenta, jest bezterminowa.

Sesja Rady Warszawy / fot. Piotr Wróblewski

No właśnie – obiecywano nam obniżki. Skąd ta rozbieżność?

Realnie rzecz biorąc, miasto nic nie robi, aby te opłaty obniżać. Podstawowym elementem oddziaływania na to co się dzieje jest wpływanie na rynek, aby była jak największa konkurencja. Jeszcze przed reformą na rynku warszawskim funkcjonowało ok. 40 firm, które zajmowały się wywozem odpadów, aktualnie zostało kilka. Jak jest mniej firm, mniejsza konkurencja, to mamy wyższe ceny. Kolejnym elementem obniżenia cen jest budowa własnych instalacji. Czekamy na budowę spalarni. Póki co temat jest spychany z miejsca na miejsce, bo nie wiadomo kto ma go nadzorować.

Tematem, który nie był zbyt często poruszany przez partię rządzącą, jest temat polityki mieszkaniowej. Czy Prawo i Sprawiedliwość będzie próbowało zamieścić ten temat w porządku obrad sesji Rady Miasta?

Na pewno temat mieszkalnictwa zaistnieje, bo to temat istotny. Warszawa na pewno powinna budować więcej mieszkań – społecznych, komunalnych i TBS. Wszelkie obietnice pana prezydenta, które były obiecane w zeszłej kadencji, nie zostały zrealizowane. Po stronie miasta powinny przyspieszyć pozwolenia na budowę, a to jest powiązane z planami miejscowymi. Jeżeli jest plan miejscowy, to pozwolenie na budowę jest wydawane szybciej. Im więcej pozwoleń na budowę, tym więcej mieszkań i ceny niższe.

Jest pan wiceprzewodniczącym Komisji Budżetu i Finansów. Jaka jest kondycja budżetu Warszawy?

Jedną rzecz trzeba podkreślić – sytuacja budżetowa w Warszawie po tych 5 latach, wbrew płaczliwemu narzekaniu pana Trzaskowskiego, jest bardzo dobra. Potwierdziły to czołowe agencje ratingowe – więc jest to fakt obiektywny. Wynika to też z tego, że Warszawa w zeszłej kadencji nie zrobiła żadnej dużej inwestycji. Były realizowane duże inwestycje, które były prostą kontynuacją. Jest oczywiście druga linia metra, ale to inwestycja podpisana jeszcze za czasów poprzedniej pani prezydent. Pan Trzaskowski w tej i w poprzedniej kadencji nic konkretnego nie przygotował. Mamy tylko kładkę nad Wisłą, która ma znaczenie estetyczne, ale komunikacyjnego nie ma żadnego znaczenia. Warszawa potrzebuje dużych projektów komunikacyjnych.

O jakich projektach komunikacyjnych Pan myśli?

Projekty komunikacyjne są znane z naszej kampanii z 2018 roku. Jak się okazało, były bardzo dobre, bo chociażby, obecnie projektowana 4 linia metra jest w zasadzie kopią naszego projektu. Wszystkie poważne analizy efektywności ekonomicznej przedsięwzięć wskazują, że 4 linia metra jest najbardziej priorytetowa. Tutaj największe są opóźnienia jeżeli chodzi o jej przygotowanie. Dopiero miesiąc przed wyborami znalazły się środki na prace przygotowawcze. Nie zakładamy też rezygnacji z 3 linii metra. Może dobrze byłoby nieco zmienić jej przebieg, ale chyba nie jest to możliwe, bo pieniądze zostały tu już ulokowane. Przebieg tej linii jest trochę niefortunny i jest ofiarą polityki, bo Pan Trzaskowski zapowiedział go w takim przebiegu, że nie wykazuje efektywności ekonomicznej. Może się to skończyć tak, że ta inwestycja nie otrzyma innych środków - czy to z Krajowego Planu Odbudowy, czy ze środków unijnych. Jak ich nie otrzyma, to nie będzie miała racji bytu, bo Warszawy nie będzie stać w pojedynkę udźwignąć tego projektu. 

Przyjechał Pan na nasze spotkanie autem. Słyszałam, że jest Pan zwolennikiem, aby stworzyć w centrum Warszawy parkingi podziemne. Może Pan o tym opowiedzieć?

Warszawa cały czas ma ogromne opóźnienie infrastrukturalne w porównaniu z innymi europejskimi miastami, chociażby Europy Zachodniej. W Warszawie parkingów podziemnych praktycznie nie ma, a możliwość zaparkowania, to chociażby zmniejszenie korków w centrum miasta. Spora część ruchu, to właśnie osoby poszukujące miejsc parkingowych. Fajnie, że uwalniamy przestrzeń na powierzchni, ale nie może to być kosztem miejsc parkingowych. Samochód w Warszawie będzie pełnił dużą rolę, dlatego, że Warszawa jest miastem bardzo rozległym. Nie można ignorować tego, że samochody w Warszawie są i będą.

Co sądzi Pan o Stefie Czystego Transportu?

W obecnej postaci ona nie rozwiązuje żadnego problemu, a generuje tylko sprzeciw społeczny, bo jest strefą wykluczenia transportowego. Nie ma żadnych twardych dowodów na to, że ona cokolwiek pozytywnego spowoduje. Analizy były przygotowywane przez organizacje zainteresowane powstaniem tej strefy. W Warszawie jest tylko jedna pełnowymiarowa stacja badania tlenków azotu przy al. Niepodległości i ona odnotowuje pomiary w bezpiecznej granicy. Jeżeli już, to powinniśmy ją zawęzić, bo w tej postaci nie będzie się dało przejechać z Pragi Południe na Pragę Północ, bo będzie Strefa Czystego Transportu. W swoich poprawkach zaproponowaliśmy, aby ta strefa była mniejsza i postulowaliśmy wyłączenie z niej konkretnych grup osób np. rodzin wielodzietnych.

A Strefa Płatnego Parkowania?

Najważniejsze, aby strefy były wprowadzone sensownie i z przyzwoleniem społecznym, a tak chociażby nie było np. na Saskiej Kępie. Po drugie, aby pracować nad tymi strefami wraz z mieszkańcami, aby nie powodowały likwidacji miejsc parkingowych.

Prawdopodobnie pan prezydent Rafał Trzaskowski będzie startował w ogólnokrajowych wyborach prezydenckich. Jak powinno wtedy wyglądać rządzenie miastem?

Ono będzie wyglądało jak do tej pory, bo w zasadzie Rafała Trzaskowskiego głównie nie było. Praca była skupiona w biurach, tudzież na poziomie wiceprezydentów. Czyli będzie tak samo, albo gorzej. Na pewno będzie więcej chaosu i mniej podejmowania decyzji, bo jak kota nie ma, to myszy harcują. Jak nie ma szefa, to pewnie działania nie toczą się tak, jak powinny się toczyć, gdyby ktoś realnie nadzorował to, co dzieje się w mieście.

Czy Warszawa ma w ogóle szansę być prawicowa?

Warszawa ma mieć szansę być wolnościowa. Czasem w nurcie bardziej prawicowym, czasem w bardziej liberalnym. Warszawiacy nie lubią rozmaitych dziwnych i sztucznych ograniczeń, a polityka miasta idzie w takim kierunku – likwidacja miejsc parkingowych, zwężanie ulic czy nakładanie Strefy Czystego Transportu. Myślę, że to nie jest coś, co w dłuższej perspektywie przemówi do warszawiaków, a wręcz może doprowadzić do kontrrewolucji ich spojrzenia na miasto.

Czy obawiają się Państwo, że decyzja ministerstwa odnośnie lokalizacji Pomnika Smoleńskiego może stać się faktem?

Za tą decyzją stoi próba rozpoczęcia kolejnej dyskusji czy ten pomnik jest potrzebny i gdzie ma być. Były wypowiedzi przedstawicieli Koalicji Obywatelskiej, które wprost sugerowały, że ten pomnik trzeba będzie usunąć. W sytuacji, którą mamy, gdzie chodzi o bezpieczeństwo Polski i Europy, taka decyzja nie jest odpowiedzialna. Polska jest tym słabsza, im bardziej podzielona. Takie działania sprzyjają dzieleniu Polaków. To obiektywnie jedna z największych tragedii naszego kraju i upamiętnienie jej jest potrzebne i niezbędne. O ile w Radzie Warszawy staramy się, jako Prawo i Sprawiedliwość budować porozumienie i są takie osoby, z których poglądami się nie zgadzaliśmy, ale są upamiętnione. Przykładowo wniosek o upamiętnienie pana Adamowicza, który zginął tragicznie, został przez nas poparty. Natomiast to dla nas skandaliczne, że w przestrzeni publicznej Warszawy nie ma upamiętnienia Lecha Kaczyńskiego w formie ulicy.

Jakie plany na następne sesje Rady Miasta?

Jesteśmy w gorącym momencie, więc nie mogę zbyt wiele ujawnić. Na pewno będziemy zgłaszać swoje punkty i przynajmniej do końca czerwca te sesje będą bardzo gorące.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

P 15.06.2024 12:49
Nic nigdy nie stało na przeszkodzie, aby być konstruktywną opozycją. Tylko że wtedy trzeba zachowywać się merytorycznie, a to jest trudniejsze, bo wymaga kompetencji. Dlatego dużo łatwiej jest np. majaczyć o "płaczliwym narzekaniu" prezydenta, który "nic nie zrobił". Tyle że ten prezydent dopiero co wygrał w I turze i został wybrany na kolejną kadencję. Jak to się stało? Może warto by się nad tym zastanowić, zamiast sugerować, że wyborcy są głupi i nie wiedzą, co dla nich dobre. Nawet gdyby tak było, to jest to w takim razie porażka komunikacyjna ugrupowania, które nie umiało przekonać do swoich wspaniałych pomysłów, więc i tak nie ma się czym chwalić. Przydałoby się więcej pokory. Ale przede wszystkim, wspomniane ugrupowanie ma dla Warszawiaków zerową wiarygodność ze względu na wieloletnie antywarszawskie działania na szczeblu centralnym. Jeśli sytuacja budżetowa miasta jest teraz dobra, to na pewno nie ma w tym zasługi minionej władzy centralnej, która pilnowała, aby janosikowe było jak najwyższe, a wpływy z podatków i subwencje celowe - jak najniższe. Do tego brak środków unijnych, który przyhamował inwestycje, których niewystarczającą liczbę krytykują teraz ci, którzy za to odpowiadali. Pomijając już nawet względy finansowe, do niedawna administracja centralna, gdy rządził wiadomo kto, blokowała, co tylko mogła: wojewoda zaskarżał nie tylko strefę parkowania, ale i uchwałę krajobrazową; budowa III linii metra miała wymagać monitorowania fauny i flory przez cztery pory roku, jak gdyby trasa przebiegała przez rezerwat przyrody; doszło do tego, że nawet konserwator zabytków, który nie robił nic w sprawach, w których powinien, oprotestował posadzenie paru drzew, aby opóźnić budowę pl. Pięciu Rogów. A szerzej, bilans rządów tego ugrupowania dla stolicy w kwestii infrastruktury to m.in. dwukrotne zablokowanie budowy Wschodniej Obwodnicy (zamiast tego ogólnopolski tranzyt musi teraz przebiegać nieprzeznaczonymi do tego celu ulicami zbudowanymi wyłącznie za pieniądze Warszawiaków), degradacja obwodnicy autostradowej do drogi ekspresowej, de facto rezygnacja z budowy trasy N-S, zwężenie Wału Miedzeszyńskiego do dwóch pasów na etapie budowy, chociaż miały być trzy i jest na nie miejsce, zamiana wiaduktu (pod którym można by przejść lub przejechać) na nasyp na wawerskim odcinku obwodnicy - przy utrzymaniu wynagrodzenia dla wykonawcy (więc de facto ogromny zysk dla tegoż), rezygnacja z zagospodarowania terenów nad torami kolejowymi na Ochocie (teraz dopiero jest to odkręcane, za cenę kolejnego opóźnienia przebudowy linii średnicowej), a przede wszystkim oczywiście kolektor ściekowy i oczyszczalnia Czajka: poczynając od tego, że mogły być dwie oczyszczalnie, po jednej na każdym brzegu, bez kolektora pod Wisłą, ale wiadomo kto zdecydował inaczej; następnie, również wiadomo kto zmienił projekt kolektora na tańszy, a gdy ten źle zbudowany i zbędny kolektor się rozleciał, wiadomo kto jak zwykle był winny. Ostatnim dokonaniem z tego cyklu było zablokowanie rozbudowy lotniska Okęcie, potrzebnej na już, bo przecież kiedyś będzie CPK (do którego nie wykupiono nawet wszystkich gruntów). Jeszcze bardziej zwalczany był Modlin, a jednocześnie powstało komediowe lotnisko "Warszawa-Radom" - tu śmiałe wizje CPK jakoś nie przeszkadzały. Osoby, które to wszystko firmowały, powinny się cieszyć, jeśli ktokolwiek w Warszawie w ogóle jeszcze na nie głosuje. Wolność - to górnolotne hasło, ale nie polega ona na tym, że każdy robi, co mu się podoba, nie licząc się z innymi - to byłaby anarchia. Jeśli ktoś chce grać na trąbce o 3 nad ranem, to co z wolnością tych, którzy nie chcą tego słuchać? W miejscach o dużej gęstości zaludnienia potrzeba raczej przede wszystkim porządku opartego na mądrych zasadach i takie są oczekiwania społeczne, więc to odwołanie też jest chybione. W każdym razie, wolność nie polega na budowaniu pomników i zmienianiu nazw ulic prawem kaduka wbrew woli lokalnej społeczności. Ogólnie szkoda czasu, żeby to wszystko punktować, ale poza wątpliwą wiarygodnością obietnic, prezentowane poglądy nie reprezentują interesów Warszawiaków, ani nawet Gości Stolicy - czy to turystów, czy biznesu, ale co najwyżej wąsko pojmowane interesy mieszkańców niektórych podwarszawskich miejscowości. Ponieważ nie udało się do Warszawy dołączyć np. Wołomina, a była to jedyna szansa, żeby wygrywać tu wybory, pozostaje tylko bić pianę, np. o katastrofie lotniczej sprzed 14 lat. Nie dziwię się, że przedstawiciel tej partii mówi to, co mówi, ale chętnie zamiast tego przeczytałbym wywiad z osobą, która ma coś merytorycznie do powiedzenia. Zróbcie np. wywiad z Awizonoszem.

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama