Tragedia przy ulicy Inżynierskiej 6 wstrząsnęła nie tylko Warszawą, ale też całą Polską. W sobotę, 23 listopada został tam postrzelony policjant, który następnie zmarł w szpitalu. Za spust pociągnął jego kolega po fachu. Wszystko miało miejsce podczas interwencji dotyczącej agresywnego mężczyzny. W chaosie akcji prawdopodobnie omyłkowo wziął funkcjonariusza za przestępcę. Ta sprawa to jednak tylko jedna kart bogatej kryminalnej historii Pragi-Północ. Lokalni działacze twierdzą, że taka tragedia była kwestią czasu, a sytuacja w dzielnicy pogarsza się z roku na rok.
Na Pradze-Północ z bezpieczeństwem jest coraz gorzej?
Były burmistrz Pragi-Północ, a obecnie radny Mazowsza z ramienia PiS Paweł Lisiecki twierdzi, że na ulice jego dzielnicy powracają lata 90. W tamtej dekadzie ta okolica cieszyła się złą sławą, wszystko przez wysoki wskaźnik przestępstw, wszechobecne narkotyki i napady. Nie bez znaczenia było tu skoncentrowane tam ubóstwo i słabo rozwinięta infrastruktura społeczna. Z biegiem czasu okolica ta prężnie się rozwinęła. Wydawałoby się, że gangsterka jest już tylko wspomnieniem, ale nie do końca tak jest.
- Sytuacja związana z bezpieczeństwem nie tylko na Pradze, ale generalnie w Warszawie się pogarsza. Wynika to z sytuacji społecznej, mówię tutaj o kwestiach związanych z handlem narkotykami, bo na ulicy Brzeskiej, a teraz również na ulicy Inżynierskiej ten handel niestety się odbywa – mówi Raportowi Warszawskiemu Paweł Lisiecki.
Jak mówi Paweł Lisiecki, sytuację poprawić mogłyby dodatkowe patrole służb na Pradze-Północ. Zaznacza, że obecnie w policji jest co najmniej 20 proc. wakatów, dlatego to miasto powinno pomóc w tej sprawie finansowo.
- Próbowałem prezydenta Trzaskowskiego namówić, bo chciałem się z nim spotkać, aby Warszawa współfinansowała ponadnormatywne patrole Policji, m.in. na Pradze-Północ. Ja byłem wtedy burmistrzem w tej dzielnicy, więc było naturalne, że chodziło mi głównie o Pragę-Północ. Ale Warszawa jako największy samorząd z największym budżetem nie powinna mieć z tym większego problemu. Zwłaszcza że bezpieczeństwo jest jednym z kluczowych elementów poczucia ładu społecznego. W związku z czym dobrze by było, aby prezydent Trzaskowski się nad tą sprawą pochylił i tę propozycję rozważył. Tak aby to samorząd dawał na ponadnormatywne patrole, jeżeli w Policji w tej chwili jest problem z pieniędzmi – mówi nam Lisiecki.
Na Pradze-Północ patrole policji są, ale za mało
O patrole na Pradze dopytują też inni radni. W maju 2024 roku pytała o to Wanda Grudzień z Porozumienia dla Pragi. Z odpowiedzi policji na jej interpelację dowiadujemy się, że miasto opłacało już dodatkowe patrole z własnych środków. Są one kierowane w miejsca zagrożone, które są wyznaczone na podstawie comiesięcznej analizy stanu zagrożenia bezpieczeństwa i porządku publicznego oraz wykazu miejsc zagrożonych wskazanych przez Stołeczne Centrum Bezpieczeństwa.
- Ilość przekazywanych służb do wykorzystania na Dzielnicę Praga-Północ wynosi od 30 do 40 służb (15- 20 dwuosobowych patroli pieszych) w skali miesiąca. Na jedną służbę ponadnormatywną przysługuje kwota 400 zł/brutto dla policjanta, co w rozliczeniu miesięcznym daje kwotę od 12000-16000 zł – informuje Robert Matusik, Komendant Rejonowy Policji Warszawa VI.
To jednak nie wystarcza. Jak mówi nam Krzysztof Michalski, praski radny z Porozumienia dla Pragi, patroli na Pradze wciąż jest za mało.
- Ja nie widzę policji na ulicach, nie widzę patroli pieszych, a często poruszam się po Pradze o różnych porach – mówi nam.
W Warszawie z bezpieczeństwem jest coraz gorzej?
Według Krzysztofa Michalskiego rejon ulicy Inżynierskiej w ostatnich latach mocno się degraduje. Problemy nasiliły się po rozbiciu przez policję biznesu narkotykowego na Brzeskiej w zeszłym roku. Dilerzy rozpierzchli się wówczas po okolicy. To jednak niejedyny czynnik, który negatywnie wpływa na bezpieczeństwo na Pradze-Północ. Spadek jego poziomu jest odczuwalny w całej dzielnicy.
- Praga Pragą, ale to jest tak naprawdę centrum Warszawy. Rejon dobrze skomunikowany, rejon ważnych dworców kolejowych, rejon, gdzie też pojawiło się sporo osób ze wschodu Europy. Często za osobami, które uciekały w związku z wojną i znalazły w naszym kraju schronienie, podążały osoby, które wcale nie powinny tutaj się znaleźć. One zasilają lokalny światek przestępczy. Myślę, że policja też ma tego świadomość. Na to wszystko też się nałożył COVID i ta przymusowa izolacja. Co raz słyszymy w mediach dramatyczne przecież informacje o jakichś właśnie osobach, nie do końca zrównoważonych, które stwarzają zagrożenie. Myślę, że to też jest kwestia zdrowia psychicznego, też ma na to wpływ – mówi nam Krzysztof Michalski.
Jak dodaje, dzielnica już kilkukrotnie poruszała ten temat na komisji bezpieczeństwa.
- Mieliśmy Komisję Bezpieczeństwa Rady Dzielnicy dotyczącą Inżynierskiej. Były tam też akcje z Komendą Stołeczną w październiku, dotyczące właśnie handlu narkotykami. Wtedy była taka duża obława w listopadzie. Wiem, że była też tajna akcja, organizowana przez policję. Co i raz ten temat poruszamy w interpelacjach. Władze dzielnicy też tutaj reagują na tyle, na ile mogą. Pewne kwestie da się rozwiązać, ale nie na poziomie lokalnym – mówi nam Michalski.
Miejski radny Jan Mencwel z Miasto Jest Nasze, który sam jest mieszkańcem Pragi-Północ także zauważa, że z bezpieczeństwem na Pradze jest coraz gorzej.
- To nie jest tak, że tutaj strach chodzić po ulicy, my tu jednak mieszkamy i mimo wszystko czujemy się bezpiecznie, natomiast moim zdaniem jest gorzej, niż było i to jest przykre — mówi. - Jest kiepsko, nie ma żadnych działań, nie ma żadnego pomysłu ze strony władz, jak temu problemowi zaradzić i to zarówno krótkoterminowo, jak i długoterminowo, bo to długoterminowo może być nawet jeszcze gorsze, mieć gorsze konsekwencje — dodaje.
Napisz komentarz
Komentarze