W sobotę w bramie kamienicy przy ul. Inżynierskiej 6 doszło do tragedii – policjant biorący udział w interwencji zastrzelił swojego kolegę. Cała ulica cieszy się złą sławą, mimo że znajduje się tuż obok dużego węzła komunikacyjnego – stacji Warszawa Wileńska i stacji metra, czyli rejonu w którym powinno być bezpiecznie. W podwórkach kamienic o numerach 3 i 9 kwitnie handel narkotykami.
Trzy dni po tragedii zapytaliśmy okolicznych mieszkańców, czy czują się bezpiecznie w tym rejonie.
- Co chwilę przychodzą osoby naćpane, po użyciu narkotyków. Pytają czy jest łazienka, wchodzą sami na zaplecze. Ja tu jestem tylko do końca roku - mówi zrezygnowana sprzedawczyni w jednym z punktów usługowych.
- Ja jestem za dostępnością do broni palnej. Polecam prezydentowi Trzaskowskiemu w kampanii podnieść tę kwestię - powiedział nam Andrzej Fogtt, artysta, który ma pracownię tuż obok miejsca tragedii.
Pytany, czy czuje się bezpiecznie w okolicy mówi: „średnio, ale ponieważ jestem osobą przewidującą, to unikam niebezpieczeństw. Nie wychodzę niebezpieczeństwu naprzeciw. Założyłem kamerę. Jak ktoś do mnie dzwoni, to widzę, kto jest przed drzwiami. Na ogół znam tutejszych mieszkańców”.
Tą dzielnicą rządzą grupy zorganizowane.
- Kilka lat temu dziennikarce, która przeprowadzała ze mną rozmowę na temat sztuki, ukradli samochód. Nie wiedzieli, że to jest samochód mojego gościa. Poszedłem do osoby, którą znam i która ma dobre rozeznanie, jeżeli chodzi o ten światek. Samochód znalazł się w 15 minut. Są tu środowiska, społeczność, która wie, kto jest kim. To jest dowód, że tą dzielnicą rządzą grupy zorganizowane. One zajmują się sobą. Policja pewnie o tym wie i w to nie wchodzi. Interwencje policji są tu przeprowadzane z niechęcią. Bardziej poważnie działa Straż Miejska. Oni są po stronie mieszkańców - wyjaśnił artysta.
Jak dodaje, jest wiele kwestii nierozwiązanych.
- Dotyczą przede wszystkim stanu tych wszystkich nieruchomości, w których mieszkają ci ludzie. Tam tworzą się środowiska przestępcze. Jakby pani weszła do mieszkań w poszczególnych budynkach, to by pani uciekła. To wszystko nie bierze się z powietrza, tylko ze stanu życia tych ludzi. Pochodzą często z rodzin patologicznych, z problemem alkoholowym. Wiele osób siedzi za kratkami, a rodziny tutaj próbują coś robić, pracować. Dzieci błąkają się po ulicy. Sprawa jest złożona. Jak nikt nad tym nie panuje, nikt tym dzieciom niczego nie oferuje, to ciężko jest wyrwać się z takiego środowiska nawet tej młodzieży, która chciałyby coś ze sobą zrobić - stwierdził malarz.
Artysta złożył też „wielkie wyrazy współczucia rodzinie funkcjonariusza, który zmarł i jego koledze, który oddał strzał”.
- To jest trauma, straszna sprawa. Oczywiście apeluję też, żeby zmienić przede wszystkim kwestie finansowe w policji. Jak chcecie mieć dobrych ludzi, to musicie im płacić - zaznaczył.
Podczas naszej obecności w tym rejonie, w bramie przy ul. Inżynierskiej 9 cały czas stały dwie, trzy osoby. Co chwilę wchodziły i wychodziły z bramy.
Niektórzy mieszkańcy, szczególnie starsi twierdzą natomiast, że na ul. Inżynierskiej czują się bezpiecznie. Podobnego zdania jest taksówkarz, który często wozi ludzi w te okolice.
- Dopóki chodzi o same narkotyki, sytuacja jest pod kontrolą. Natomiast połączenie z alkoholem sprawia, że ludzie stają się agresywni. Na Pradze Północ jest najwięcej takich przypadków. Mieszkańcy z całej Warszawy przyjeżdżają tam po narkotyki. Ja osobiście czuję się w miarę bezpiecznie na Pradze Północ. Bez powodu diler nie zaczepi kogoś, z kim nie ma interesu - mówi nam taksówkarz.
Radni wielokrotnie poruszali kwestię handlu narkotykami
Krzysztof Michalski, wiceprzewodniczący Rady Dzielnicy Praga – Północ z Porozumienia dla Pragi wielokrotnie składał interpelacje w sprawie problemu handlu narkotykami na ul. Inżynierskiej.
Jedną z nich złożył 20 maja br. Pytał w niej m.in. czy Zarząd Gospodarowania Nieruchomościami planuje montaż kamer i bramy z domofonem przy ul. Inżynierskiej 9, które utrudniałyby wchodzenie na posesję osobom postronnym. Zapytał też, czy możliwe jest objęcie tej części dzielnicy dodatkowym monitoringiem miejskim oraz patrolami pieszymi służb.
Jak poinformowała w odpowiedzi burmistrz Pragi Północ Gabriela Szustek „celem ograniczenia dostępu do nieruchomości osobom postronnym ZGN przygotowuje projekt bramy tymczasowej i jej montaż po uzyskaniu stosownych zgód i pozwoleń”. Jeśli chodzi o prace remontowe, „aktualnie zostanie wyremontowane pomieszczenie z przeznaczeniem na schowek na rowery, wyregulowane grzejniki na klatkach schodowych oraz poprawione ubytki w stopniach na klatkach schodowych budynku."
Ponadto w odpowiedzi na interpelację czytamy, że w sprawie bezpieczeństwa w tej lokalizacji dzielnica zwróciła się do Komendanta Rejonowego Policji Warszawa VI oraz Komendantki Straży Miejskiej w Warszawie.
- (Służby - red.) poinformowały, że we wskazaną lokalizację kierowane są sukcesywnie patrole, w tym też patrole policyjne realizowane w ramach służb ponadnormatywnych finansowanych z budżetu Miasta Stołecznego Warszawy. Policja tylko w bieżącym roku zatrzymała w tym rejonie 8 sprawców przestępstw narkotykowych, a dzielnicowy w ramach obchodu rejonu codziennie kontroluje to miejsce w różnych porach dnia – czytamy w odpowiedzi.
Dalej jest też o... namiocie, w podwórku Inżynierskiej 9, w którym prowadzony był handel narkotykami. Rozebrano go w marcu, po wizji lokalnej.
Krzysztof Michalski w rozmowie z naszym portalem wskazuje, że zauważalny jest wzrost zgłoszeń w tym rejonie po akcjach, które miały miejsce na Brzeskiej jesienią ubiegłego roku.
- To było po słynnym spotkaniu z prezydentem Trzaskowskim na Pradze i jego wypowiedzi, że „nie szlaja się nocą po Brzeskiej”. Wtedy policja rzeczywiście zrobiła na Brzeskiej solidne nagonki na handlarzy narkotyków, oczywiście nie eliminując w 100% tego zjawiska. Handel dalej się tam odbywa, ale w już mniej widocznych miejscach. Natomiast od tamtej pory mamy do czynienia ze zgłoszeniami z rejonu np. Wileńskiej 11, z podwórek przy Inżynierskiej 9, 3. Może nie ma na to twardych dowodów, ale moim zdaniem jest to częściowo powiązane - wyjaśnia.
Jak podkreśla, problem narkotykowy jest widoczny i dostrzegają go też nowi mieszkańcy, chociażby z remontowanych czy budowanych kamienic przy ulicy Małej. Problem z dnia na dzień jest coraz poważniejszy.
Problemem są pustostany?
- Jeśli chodzi o sytuację sobotnią - nie chcę tutaj szafować wyrokami - ale mam wrażenie, że gdyby ten młody chłopak był we właściwy sposób przygotowany do służby, być może skończyłoby się to inaczej. Ja widzę kilka aspektów problemu. Jedna rzecz to są pustostany, których nadal jest dużo mimo rewitalizacji. Na tym tle wyróżniają się właśnie ulice Wileńska i fragment Inżynierskiej. Pustostany są przestrzenią, do której normalni mieszkańcy, niezainteresowani narkotykami nie wchodzą. Zostały opanowane przez środowisko przestępcze, przez dealerów. Przebywają tam też osoby w kryzysie bezdomności. Druga rzecz wynika z wakatów w policji. Spadek liczby policjantów i patroli na ulicach jest zauważalny. Nie znam policyjnych statystyk, natomiast nie widzę policji na ulicach, a często poruszam się po Pradze o różnych porach – tłumaczy Krzysztof Michalski.
Jest też kwestia sklepów z alkoholem działających w trybie całodobowym. W tamtym rejonie takie sklepy są dwa: przy Wileńskiej i przy Inżynierskiej.
- Jest wreszcie kwestia zdegradowanej przestrzeni, zniszczonych kamienic, traktowanych przez wandali w sposób brutalny. Są tam wybijane szyby, podpalenia, śmieci walające się na ulicach, słabe oświetlenie, brak monitoringu. To sprawia, że akurat ta część Pragi się degraduje – wyjaśnia Michalski.
- Mieliśmy Komisję Bezpieczeństwa Rady Dzielnicy dotyczącą ul. Inżynierskiej. W październiku przeprowadzane były także akcje Komendy Stołecznej Policji, dotyczące właśnie handlu narkotykami. W listopadzie była duża obława, odbyła się też tajna akcja policji. Poruszamy tę kwestię raz na jakiś czas w interpelacjach. Władze dzielnicy reagują na tyle, na ile mogą. Pewne kwestie da się rozwiązać, ale nie na poziomie lokalnym – zaznacza.
Wizja lokalna
Nasza redakcja jest w stałym kontakcie z Urzędem Dzielnicy Praga Północ w sprawie handlu narkotykami na ul. Inżynierskiej.
Na początku października pisaliśmy, że przeprowadzono wizję lokalną, podczas której ustalono, że zabezpieczony zostanie dostęp do wybranych pustostanów. W wizji, która odbyła się 23 września, brali udział:
- burmistrz dzielnicy,
- wiceburmistrz,
- naczelnik straży miejskiej
- zastępca komendanta policji.
Wizje będą kontynuowane.
Komenda Rejonowa Policji Warszawa VI pełni nadzór nad dzielnicą Praga Północ. Na swojej stronie internetowej informuje, że w sprawie wyznaczony jest specjalny dzielnicowy - sierż. sztab. Groszek, którego priorytetem na liście zadań jest zminimalizowanie handlu środkami odurzającymi w podwórzach przy ul. Inżynierskiej 3 i 9. Zadanie ma zostać zrealizowane do końca roku.
Czy jednak jeden dzielnicowy wystarczy, żeby zapobiec tak złożonemu problemowi? Tutaj pojawia się kwestia braków kadrowych w policji.
- Jest bardzo duża liczba wakatów w policji. Ja wiem, że jest co najmniej 20% wakatów, a niektórzy twierdzą, że jest to nawet więcej. W związku, z czym nie ma za bardzo komu pilnować porządku. Zresztą ta sytuacja na ulicy Inżynierskiej z zastrzeleniem policjanta też pokazuje, że policjant, który był na stażu, użył broni w stosunku do doświadczonego policjanta. No i to też rzutuje na kwestie bezpieczeństwa - powiedział nam Paweł Lisiecki, obecnie radny sejmiku Mazowsza (PiS), były burmistrz Pragi Północ.
Zapytaliśmy Jerzego Dziewulskiego, byłego policjanta, byłego antyterrorystę, doradcę prezydenta Kwaśniewskiego ds. bezpieczeństwa, czy policjant z tak krótkim stażem pracy powinien być wysyłany na tego typu interwencję.
- Jeżeli ktoś jest funkcjonariuszem policji, jeżeli jest przeszkolony w podstawowym przeszkoleniu, jeżeli nawet jest okresie przygotowawczym, czyli do trzech lat (bo po trzech latach jest funkcjonariuszem stałym -red.) - to wszystko nie zmienia jego pozycji jako policjanta. Nie ma mniejszych uprawnień, ani większych uprawnień. Ma wykonywać polecenia, które otrzymuje przez radio. Sprawa jest prosta. Jeżeli pełnił służbę w określonym rejonie, trudnym rejonie, dostał polecenie udania się w to miejsce i rozpoznania sytuacji, to miał obowiązek to zrobić – wyjaśnił b. policjant.
- Nie ma żadnych argumentów, żeby sądzić, że dlatego, że miał tylko półtora roku służby, miał nie podejmować działania. To jest prosta zasada. On był pełnoprawnym policjantem, posiadającym broń i sprzęt możliwy do użycia – wskazał Dziewulski.
Nieszczęśliwy splot zdarzeń
Tragiczna sobotnia interwencja na warszawskiej Pradze Północ zakończyła się śmiercią policjanta. Policjanci zostali wezwani około godz. 14 na ul. Inżynierską 6 z powodu zgłoszenia o uzbrojonym w maczetę mężczyźnie, który miał biegać po podwórku. Stanowił realne zagrożenie dla innych osób.
Na miejsce przyjechał dwuosobowy patrol, który następnie poprosił o wsparcie. W akcję włączyli się dwaj nieumundurowani policjanci. Jak przekazała policja, agresor zaczął uciekać w momencie, gdy zobaczył funkcjonariuszy. Policjanci po krótkim pościgu dogonili go i obezwładnili.
W wyniku pomyłki, podczas tej właśnie interwencji, funkcjonariusz z pierwszego patrolu oddał strzał w kierunku jednego z nieumundurowanych policjantów. Mimo wysiłków ratowników i lekarzy, postrzelony mundurowy zmarł w szpitalu.
Napisz komentarz
Komentarze