Reklama

Napad na salon jubilerski w galerii na Mokotowie. Sprawcy wciąż poszukiwani

Trzech sprawców napadu na salon jubilerski w galerii Westfield Mokotów jest nadal poszukiwanych przez policję. Wartość skradzionych przedmiotów - głównie zegarków - szacuje się na półtora miliona zł. - Sprawcy byli niedoświadczeni, a sam napad niedopracowany - ocenia ekspert ds. bezpieczeństwa Dariusz Loranty. W poszukiwania zaangażowane są znaczne siły policji.
Policja szuka sprawców napadu / zdj. ilustracyjne
Policja szuka sprawców napadu / zdj. ilustracyjne

Autor: Maciej Gillert, Raport Warszawski

Według dotychczasowych ustaleń, napadu dokonało trzech zamaskowanych sprawców, którzy bardzo dobrze przygotowali się do przestępstwa. Byli przebrani za dostawców jedzenia. W niebieskich torbach termicznych mieli m.in. łomy i ciężkie narzędzia. Nieprzypadkowo wybrali czas napadu - w poświąteczny poniedziałek w centrum handlowym panował niewielki ruch.

Sam napad miał miejsce 30 grudnia przed godziną 11 i trwał jedynie kilka minutDo butiku na pierwszym piętrze wbiegły trzy osoby, które użyły gazu łzawiącego wobec ochroniarza. Następnie sprawcy sterroryzowali sprzedawczynie przedmiotem przypominającym broń. Używając ciężkich narzędzi przestępcy wybili szyby w gablotach i ukradli znajdujące się tam kosztowności. Następnie odjechali z parkingu na hulajnogach elektrycznych. Podczas ucieczki zgubili jedną torbę ze skradzionymi przedmiotami. 

Na miejscu szybko pojawiła się policja. Ekspertyzie zostały poddane m.in. przedmioty przypominające broń, których użyli napastnicy. Funkcjonariusze nadal prowadzą intensywne poszukiwania. 

Skontaktowaliśmy się z właścicielem salonu jubilerskiego, firmą W. Kruk, aby ustalić m.in., co padło łupem złodziei oraz czy pracownikom została udzielona pomoc psychologiczna. Firma nie udziela jednak żadnych informacji na temat napadu. 

- Potwierdzamy, że taka sytuacja miała miejsce, ale nie udzielamy szczegółowych komentarzy ws. zdarzenia, ponieważ jest ono przedmiotem działań prowadzonych przez policjępoinformowała nas w odpowiedzi starsza specjalistka ds. komunikacji korporacyjnej i ESG Karolina Czaja-Wieczorek.

O komentarz do sprawy poprosiliśmy eksperta ds. bezpieczeństwa, nadkom. Dariusza Lorantego.

Jak podkreślił ekspert, „napad był przygotowany z premedytacją i zaplanowany”. 

- Sprawcy mieli założenia, taktykę dokonania napadu. Zakładali co i w jaki sposób mogą ukraść. Natomiast dalsza część ich działań była pewną improwizacją, co w dużej mierze świadczy o tym, że byli to młodzi ludzie na początkowej drodze przestępczej. Napad nie był do końca dopracowany. Złodziej, który miałby już na koncie podobne przestępstwo, zrobiłby to dużo lepiej. Wybrałby np. lepszą drogę ucieczki - ocenił Dariusz Loranty.

Wskazał też, że sprawcy działali w sposób zuchwały, a zuchwałość ta wynikała z paru przesłanek.

- Pierwsza przesłanka to gwałtowna potrzeba, którą odczuwa np. narkoman, który chce zdobyć narkotyki. Drugą przesłanką jest brak doświadczenia. Brawura zuchwałości wynika z tego, że sprawcom wydaje się, że najłatwiej wtopić się w tłum. Np. wcześniej widzieli, jak złodziej ukradł torebkę w centrum handlowym, uciekał i nikt go nie złapał. Tak jest na filmach. Salony jubilerskie nie są miejscami, w których przebywa dużo ludzi - wskazał Loranty.

Dopytany, jakie działania powinna podjąć policja wskazał, że bardzo istotny w tej sprawie jest przegląd nagrań z monitoringu i przesłuchanie świadków.

- Napastnicy musieli wcześniej gdzieś się spotkać. Jeśli - jak zakładam - byli niedoświadczeni, prawdopodobnie spotkali się tuż przed napadem - np. piętro niżej, piętro wyżej, na parkingu - i tam uzgodnili ostateczne szczegóły. To są główne punkty zaczepienia. Gdyby to byli profesjonaliści, każdy z nich by dotarłby inną drogą na miejsce przestępstwa - podkreślił ekspert.

Z kolei profiler i psycholog kryminalny, biegły sądowy Jan Gołębiowski wskazuje, że sprawcy mieli określony styl działania.

- Nie zdziwiłbym się też, gdyby okazało się, że sprawcami są mieszkańcy Kaukazu, ponieważ ostatnio wykazują dość dużą aktywność przestępczą u nas w kraju. Ten napad to trochę ich styl - napisał na Facebooku.

Sklep z biżuterią nadal pozostaje zamknięty.

- Policja prowadzi działania na miejscu. Wszystkie nagrania z monitoringu zostały zabezpieczone. Centrum handlowe podczas napadu działało normalnie, a zdarzenie nie wpłynęło na bezpieczeństwo osób przebywających na jego terenie. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał - przekazała nam w piątek rzeczniczka prasowa Westfield Mokotów Katarzyna Wiernicka-Ponikło.

Jak zapewniła, ochrona zadziałała zgodnie z procedurami. 

- Ochroniarze natychmiast zjawili się na miejscu, co wpłynęło na bezpieczeństwo osób przebywających na terenie centrum - wskazała rzeczniczka. 

Policja nadal prowadzi intensywne poszukiwania sprawców.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama